Opublikowany przez: dziecinka 2010-12-14 21:42:00
Pamiętam kilka ciekawych zdarzeń podczas Świąt Bożego Narodzenia.
Jako dziecko zawsze niecierpliwie oczekiwałam na Mikołaja. Przychodził w masce na twarzy, ubrany na czerwono. Pewnego razu miał umalowane oczy. Mój brat był bardzo spostrzegawczy - powiedział - " Przecież to mama" - i tak prysł czar mikołajowy:)
Zbieraliśmy się z rodziną dalszą w jednym domu. Co roku gdzie indziej. Każdy coś przynosił. Było zawsze bardzo miło i przyjemnie. Troszkę śpiewaliśmy kolędy. Obdarzaliśmy się prezentami z tym, że po powrocie do domu mieliśmy jeszcze dodatkowe prezenty, które czekały zazwyczaj pod choinką.
Po kolacji wigilijnej rozchodziliśmy się do domów. Ciocia zawsze miala najdalej. Mam w głowie taki obrazek : ona stojąca na przystanku i czekająca na autobus. My ją odprowadzaliśmy wtedy na ten przystanek. Był mróz i śnieg błyszczał. Teraz ta ciocia juz ma dużo lat - juz nie jeździ, w ogóle mało wychodzi z domu. Dzieci ją zabierają do siebie na wigilię.
Pamiętam jeden z prezentów. Byłam już dość dużą dziewczynką i dostałam Barbie. Autentyczną. To było coś. Wiedziałam, że się tą laleczką już dużo nie pobawię, jednak radość moja nie miała granic - taki wspaniały prezent dostałam!
Pamiętam jedną pasterkę. Był straszny mróz. Leżał śnieg. Ja, tata i brat mimo niedoskonałej pogody zdecydowaliśmy się iść. Reszta rodziny została w domu. Ja chyba nawet miałam nowe elementy ubioru i byłam bardzo z tego zadowolona. Weszliśmy do kościoła, pośród tłumu stanęliśmy. Wszystko trwało bardzo długo. Ja - niewysoka dziewczynka - pośród wysokich ludzi. Nic nie wiedziałam. Było duszno. Mało nie zasnęłam na tej mszy - dlatego zapewne utkwiła mi w pamięci.
Były też inne pasterki - ta szczególna została w głowie.
Wspomnieć muszę wigilie, na których się wygłupialiśmy z kuzynostwem. No tak - ja, jak się okazuje, wygłupiałam się najmniej. A reszta: różne miny robili:) Kiedyś przy oglądaniu zdjęć te, które opisuję, zwróciły moją uwagę. Tym bardziej jest to wpspomnienie godne uwiecznienia, gdyż jednego z kuznów nie ma już wśród nas.
Jedne święta przyniosły mi coś, o czym marzyłam latami. Byłam zakochana, a mój wybranek był daleko ode mnie. Wyjechał na święta. Miał przy sobie telefon komórkowy, ale to były jego początki z telefonami, nie bardzo umiał obsługiwać. Mimo to obiecał, że zadzwoni. I dotrzymał słowa! Zatelefonował i rozmawialiśmy o wielu sprawach. I było nam miło. Jemu skończyła się karta. Nie mogłam liczyć na ponowny telefon. A on i tak zadzwonił. Koledzy pożyczali mu kilkakrotnie swoje aparaty, by mógł ze mną rozmawiać. Podczas jednej z rozmów powiedział magiczne "kocham cię". Po raz pierwszy usłyszałam coś takiego! Byłam jak zaczarowana! Nigdy tego nie zapomnę.
Tegoroczne święta spędzę z rodziną.
W wigilię będzie 12 potraw na stole. Oczywiście będzie bezalkoholowo. Połamiemy się opłatkiem. Złożymy życzenia. Zasiadziemy do stołu. Może ktoś odważy się śpiewać, a może tylko puścimy kolędy z magnetofonu. Poobdarzamy się prezentami, które jedna osoba będzie wyjmowała spod choinki.
Być może pójdę na pasterkę.
Dwa kolejnne dni zlecą zapewne szybko. Nie mam planów.
Życzę, aby wszystkim nam trafiało się dużo dobrych przeżyć, godnych zapamiętania. Abyśmy mieli z kim się nimi dzielić. Aby wspomnienia nas łączyły i sprawiały, że jesteśmy dobrzy.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
annas82 2010.12.17 13:33
Życzę Ci aby te święta były wyjątkowe, abyś miała co wspominać:)
Isabelle 2010.12.15 14:03
Usłyszeć "kocham Cię" w takim momencie...magiczne:)
Mama Julki 2010.12.15 10:47
Zgadzam się z Kasia - fajnie napisane:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.