Siedem grzechów głównych restauracji widzianych oczami taty - Artykuł
Znajdź nas na

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

Siedem grzechów głównych restauracji widzianych oczami taty

Weekendowe zakupy „na mieście” się przedłużyły? Mama (lub tata) chce sobie zrobić wolne od gotowania? Brak pomysłu na obiad? A może z okazji urodzin lub z okazji braku okazji? Dlaczego nie wybrać się nawet z małym dzieckiem do restauracji? Niestety, często łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać.

Siedem grzechów głównych restauracji widzianych oczami taty

Autor zdjęcia/źródło: Photl.com

Znalezienie odpowiedniej restauracji, do której może wybrać się cała rodzina, nawet ze swoimi najmniejszymi pociechami, może być nie lada wyzwaniem.

I nie mam tu na myśli nawet ceny, jakości czy smaku jedzenia – często to rzecz gustu czy przyzwyczajenie. Chciałbym się tu skupić na rzeczach bardziej technicznych

Oto powody, dlaczego niektóre restauracje już na drzwiach wejściowych, obok naklejki z przekreślonym papierosem czy psem, powinny też powiesić tabliczkę z przekreślonym wózkiem dziecięcym czy nawet z kilkuletnim dzieckiem…

1. Nie sposób wjechać do takiej restauracji wózkiem – brak podjazdu, za wąskie drzwi lub wejście w części zatarasowane standem z menu… O ile wózek można podnieść i wnieść przez parę stopni, stand z menu na chwilę przestawić (niezbyt zachęcające czynności, jednak nie przekreślające restauracji -  rodzice z dziećmi, które jeżdżą jeszcze w wózkach nie takie niedogodności codziennie pokonują), o tyle zbyt wąskie wejście to niczym znak zakazu wjazdu wózków dziecięcych. Spacerówkę można szybko złożyć, a co z głębokim wózkiem? Nawet po pokonaniu drzwi wejściowych, może się okazać, że musimy się wycofać – często odstępy między stolikami są tak małe, że problemem stanowi samo przejście między nimi, a gdzie tu myśleć o przejechaniu wózkiem? Oczywiście, można usiąść przy stolikach, do których jest w miarę łatwy dostęp (np. zaraz przy wejściu), jednak nie każdy lubi takie miejsca, a dziecko może być narażone na przeciągi. Zresztą, nawet gdy już slalomem dotrzemy do stolika, może się okazać, że „zaparkowany” wózek staje się przeszkodą dla innych klientów restauracji. Może czasem warto ustawić kilka stolików mniej i tym samym otworzyć drogę do swojej restauracji „wózkowym” rodzinom?

Najnowsze komentarze

  • Awatar użytkownika plascynacja
    plascynacjaIkona zgłaszania komentarza
    Ja bym dodała jeszcze brak podgrzewaczy do butelek i często brak lub beznadziejnie niebezpieczny kącik dla dziecka. W jednej z Olsztyńskich restauracji jest fajny kącik dla dzieci, ale....jest przy samych schodach, z których dziecko w jedną sekundę może spaść. Ktoś bez wyobraźni to przygotował...
  • 212.160.*.*Ikona zgłaszania komentarza
    Generalnie zgadzam się z autorem artykułu, faktycznie nasze polskie restauracje nie są jeszcze przygotowane na przyjmowanie "małych" gości. Ale jest tez druga strona medalu - może nie do każdej knajpy należy zabierać dzieci. Rodzice często bardzo bezkrytycznie patrzą na zachowanie własnych pociech, czemu właściwie nie trudno się dziwić. Niejednokrotnie sama doświadczyłam sytuacji, kiedy to wybrałam się na miły obiad ze znajomymi lub z partnerem, co niestety nie było możliwe, ponieważ dzieci przy stoliku obok zachowywały się na tyle głośno, piszcząc i biegając po całym lokalu, że człowiek własnych myśli nie słyszał przeszkadzając tym pozostałym gościom, a rodzice nie reagowali, ciesząc się, że mają chwilę wytchnienia. Są miejsca w których dzieci nie powinny bywać, a skoro już rodzice decydują się na rodzinny obiad z pociechami to powinni być w stanie przygotować dzieci do wyjścia tak, aby wiedziały, że należy zachowywać się tak, aby nie przeszkadzać innym. Przecież niejednokrotnie oburzamy się bardzo wszyscy, kiedy przeszkadza nam głośne zachowanie ludzi dorosłych, więc może od dzieci też należy wymagać przystosowania się do pewnych norm.