Opublikowany przez: Kasia P. 2017-02-13 23:12:51
Autor zdjęcia/źródło: Paweł Ławreszuk.
Jeżeli masz ten przywilej i możesz na jedno popołudnie, czy też wieczór podrzucić dzieci komuś bliskiemu, sprawa Walentynek tak naprawdę jest załatwiona. Wystarczy, że macie jakiś pomysł i po prostu go realizujecie. Bez znaczenia pozostaje fakt, czy będzie to kolacja w domowym zaciszu bez dzieci, czy może romantyczna kolacja przy świecach w ulubionej restauracji na mieście.
A co jeśli najbliższa rodzina jest kilkaset kilometrów stąd, a na horyzoncie nie widać żadnej życzliwej duszy? Spokojnie, nie panikuj – jesteśmy w takie samej sytuacji. To ja – mama dwójki małych dzieci. Nie mam opiekunki, moja mama nie żyje, a teściowa jest dobre 300 kilometrów stąd. Rodzeństwo mieszka za granicą, a przyjaciele, mówiąc delikatnienie nie kwapią się do pozostawania w pogotowiu przy dzieciach. Można powiedzieć życie. Ale czy to powód, aby rezygnować z romantyczności i miłosnej aury na co dzień?
Tak naprawdę nie ma znaczenia czy masz jedno dziecko, kilkoro, czy wcale. Serio, to ty decydujesz o tym jak będę układały się twoje relacje z partnerem. Oczywiście to wy dwoje jesteście głównymi kreatorami waszej codzienności. Jeśli każdego dnia mimo tej całej rutyny, obowiązków i problemów znajdujecie dla siebie chwilę na rozmowę, przytulanie, czy ars amandi – jestem święcie przekonana, że i w Walentynki będzie u was roamntycznie.
Aby wprawić się w dobrą atmosferę od początku Dnia Zakochanych, od lat robię walentynkowe śniadanie. Tym razem prócz męża, wyjątkowy posiłek dostanie również nasza córka Zuza, Mania póki co będzie musiała obejść się smakiem (jest mlecznym niemowlakiem). Przejrzałam Internet i mam kilka pomysłów na podanie czegoś „romantycznego” mojej rodzince. Na pewno będą tą grzanki w kształcie serc, z jajkiem i jakąś kiełbaską. Tym razem porcję warzyw i owoców podam na wykałaczkach, specjalnie wyciętych w zabawne serduszka. Mąż dostanie dyskretnie wsuniętą „Walentynkę”, tak by jedząc śniadanie w pracy zrobiło mu się ciepło na sercu. Z Zuzą spędzimy popołudnie na rysowaniu serduszek i kto wiem, może uda nam się stworzyć jakąś kartkę walentynkową? Tego dnia, umilę nam czas serduszkowymi gadżetami i jakimiś łakociami – będę powtarzała, przynajmniej kilka razy, że kocham moje córki – niech wiedzą, że u nas Walentynki obchodzi się cały rok.
A wieczorem… gdy dzieci już zasną, urządzimy sobie z mężem walentynkową kolację. Czy będzie romantycznie? Na pewno nie zabraknie czerwonego wina, oraz pysznych smakołyków. Nie robimy sobie wielkich planów – po prostu spędzimy razem wieczór na kanapie, przytuleni z kieliszkiem wina, przy ulubionym filmie. Wymienimy tradycyjnie się małymi podarunkami, a na koniec pewnie będziemy znowu przeglądać filmiki i zdjęcia naszych córek z minionego tygodnia, łapiąc się na tym, że zamiast „odpocząć” od dzieci i dbać o romantyczny nastrój znów gadamy o dzieciach. Wierzcie mi, że nie ma w życiu nic piękniejszego niż wydanie na świat własnych, całorocznych „Walentynek”, które wielu komplikacji, powodują że romantyczna aura, choć zyskuje nieco inne znaczenie, trwa już między mną, a mężem na zawsze.
Autor: Anna Chomiak nieidealnaanna
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
188.146.*.* 2017.02.14 20:27
Wzruszajace piekne slowa
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.