Opublikowany przez: Kasia P. 2014-01-31 13:21:30
Finansujemy badania, zabiegi, operacje, leki, przejazdy i pobyty w placówkach leczniczych. Pomagamy także dzieciom i młodzieży z domów dziecka i rodzin w trudnej sytuacji finansowej. Chcemy, by każde dziecko mogło śmiało spojrzeć w przyszłość. Nasi podopieczni mają kilka tygodni, miesięcy albo lat. Ich życie naznaczone jest chorobą, ubóstwem i cierpieniem. Pomoc Fundacji „Przyszłość dla Dzieci” to często jedyny ratunek dla maluchów.
Przewaga terenów rolniczych i duże bezrobocie w naszym regionie sprawiają, że wiele rodzin żyje tu na skraju ubóstwa. Choroba w takiej rodzinie to prawdziwy dramat. Konieczność dojazdów do szpitala, rehabilitacja i wszelkie wydatki związane z leczeniem przekraczają ich możliwości. W takich przypadkach często trafiają pod skrzydła Fundacji „Przyszłość dla dzieci”.
Marzenka i Łukasz Kleszczewscy
U Kleszczewskich z dnia na dzień jest coraz lepiej. Odetchnęli wszyscy. Do niedawna jeździli po regionie w poszukiwaniu ratunku dla swoich bliźniaków. Marzena i Łukasz to wcześniaki. Lekarze rozpoznali u nich cały przekrój chorób. Oboje wymagali leczenia i rehabilitacji.
— Marzenka już nawet mówi lepiej. Jeździmy z nią jeszcze do logopedy w Giżycku — mówi mama bliźniaków. Poprawa jest też u Łukasza. W końcu sam siedzi. Od początku stycznia chodzi do przedszkola. Codziennie przyjeżdża po niego specjalny bus, po zajęciach odwozi. I rehabilitację ma w przedszkolu, i inne zajęcia, które są mu potrzebne. Odeszły nam duże koszty i jest nam nareszcie lżej — mówi Kleszczewska.
Koszty dojazdów do specjalistów do tej pory pokrywała fundacja, bo rodziny nie było stać na to, żeby opłacać je samodzielnie. Rodzeństwo rozwija się coraz lepiej. I bardzo się kochają.
— Kiedy Łukasz zaczął wyjeżdżać do przedszkola, Marzenka dopytywała, gdzie on jest. Teraz już się przyzwyczaiła i czeka na powrót brata. Zwykle się nie kłócą, czasami tylko Łukasz pociągnie siostrę za włosy — dodaje mama.
Anitka i Damian Zaniewscy
Rehabilitacja przynosi też efekty u 3,5-letniej Anity i 12-letniego Damiana Zaniewskich z Kraszewa pod Lidzbarkiem Warmińskim. Anita ma obustronny niedosłuch. Nosi specjalne aparaty. Co trzy miesiące musi jeździć na aktywację procesora mowy. Dziewczynka ciągle bardzo mało mówi, tylko podstawowe słowa.
— Tuż po feriach zacznie zajęcia wczesnego wspomagania w Olsztynie. Będzie tam dużo rehabilitacji i mam nadzieję, że pomogą — mówi mama Bożena Zaniewska. Damian z kolei ma wrodzoną wadę serca. Miał zaledwie roczek, kiedy przeszedł poważną operację w Centrum Zdrowia Dziecka. Od tego czasu regularnie musi pojawiać się w stolicy na kontrolach. I przynajmniej trzy, cztery razy w roku spotykać się z kardiologiem w Olsztynie. W opłacaniu kosztów dojazdu i pobytu mamy przy dzieciach pomaga właśnie fundacja założona przez wydawcę „Gazety Olsztyńskiej”. — Ostatnio jeszcze okazało się, że syn ma chorą tarczycę. Przyjmuje leki, które też niemało kosztują — dodaje Bożena Zaniewska.
Ola Kowalska
Anna Kowalska spod Ostrołęki, mama 7-letniej Oli z obustronnymi implantami i 9-letniego Kuby nie ma wyjścia: musi szukać pieniędzy na prywatne zajęcia dla swoich dzieci.
— W naszej okolicy likwidowane są poradnie, z których korzystały moje dzieci. Dojeżdżamy teraz do Ostrołęki. Tam kolejki na bezpłatne zajęcia są przeogromne, to prawdziwy armagedon — opowiada Anna Kowalska. Kuba, który ma całe mnóstwo schorzeń, potrzebuje wielu dodatkowych ćwiczeń. Kiepsko radzi sobie w szkole, ma zaburzenia równowagi i słuchu. Potrzebna mu są zajęcia z biofeedbacku czy integracji sensorycznej — właśnie te, które cieszą się największą popularnością. Tego nie można odłożyć na później, bo największe efekty daje właśnie w młodym wieku. Dlatego poprosiłam o pomoc fundację. Sama nie jestem w stanie opłacać tych kosztów — przyznaje Kowalska.
Iwona Żochowska, dyrektor zarządzający Fundacji „Przyszłość dla dzieci”, robi co może, aby pomóc wszystkim. Wymyśla akcje, które mają zachęcić jak najwięcej osób do wsparcia dzieciaków. Przynoszą one świetne efekty, ale aby pomóc wszystkim, potrzeba stałego dopływu gotówki. Dlatego teraz zachęca wszystkich, którzy będą rozliczali swoje PIT-y, aby przekazali fundacji 1 proc. swojego podatku.— Mamy też pomysł na zagospodarowanie wolnego czasu dla wszystkich, którzy tego czasu mają nadmiar. Zapraszamy do nas. Potrzebujemy wsparcia w pracach biurowych. To wolontariat zarówno dla młodzieży, osób dojrzałych, ale także dla emerytów czy rencistów — mówi Iwona Żochowska.
Małgorzata Kundzicz
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2014.02.06 10:51
Mam swoja fundację, której przekazuję swój jeden procent. To w sumie mało, ale można pomóc.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.