Opublikowany przez: Kamil Sapeta 2012-01-05 21:54:39
Każda z tych osób, to sukces. Każda z tych spraw, to osobna historia pisana przez codzienność.
Akcja trwała do świąt Bożego Narodzenia i była organizowana już po raz piąty. Następna już, albo jak kto woli dopiero za rok.
Nie oznacza to jednak, że na pogodzenie i „świąteczne porządki” w swoim życiu trzeba czekać cały rok. Zgoda i pojednanie są w modzie cały czas. Nowy rok, to czas postanowień: „od dziś nie palę...”, „to była moja ostatnia tabliczka czekolady...”, „raz w tygodniu pójdę na fitness...” oto przykłady. Do tej gamy postanowień proponuję dodać: „porozumiemy się z żoną”, „pogodzę się z siostrą”, „dogadam się z ojcem”, „ureguluję wreszcie sprawę tej zapłaty”, „rozstaniemy się tak aby dziecko nie ucierpiało”. Nowy Rok daje nam siłę do takich postanowień.
Przestań być sponsorem konfliktu.
Wojna kosztuje. Krocie. Wie o tym nawet dziecko. W przypadku konfliktów rodzinnych dziecko wie o tym szczególnie dobrze. Ono jest tutaj przysłowiowym cywilem. Rodzice, opiekunowie sponsorują działania operacyjne płacąc pieniędzmi i emocjami. Konflikt rozrasta się. Strony gromadzą sojuszników łożąc na badania i rozwój nowych gier taktycznych.
Dynamika konfliktu, która przypomina spiralę nieuchronnie prowadzi do walki na wyniszczenie. Wojna pozycyjna trwa w najlepsze. Pojawia się pozew rozwodowy, następnie proces i wyrok. Jedna ze stron triumfuje, druga przeżywa gorycz porażki. Zaczyna się życie po rozstaniu. Trudne układanie kontaktów z dzieckiem, ale już nie rozmawiając z „nim”, „nią” ponieważ jak często same strony twierdzą „z nim (nią) nie da się rozmawiać”.
Na każdym etapie tego konfliktu jest miejsce na porozumienie, uzgodnienie ważnych kwestii, ugodę. Dzięki mediacji jesteśmy w stanie uchronić siebie i dziecko przed skutkami osobistego tsunami jakim jest rozstanie. Często mediacja jest równoznaczna z pojednaniem, ale nie zawsze. Celem mediacji jest bowiem wypracowanie trwałego porozumienia i odblokowanie komunikacji. Nie należy jej mylić z walką o utrzymanie związku za wszelką cenę.
Pierwszy krok do ugody
W mediacji najważniejsza jest decyzja o przystąpieniu do niej. Czasem trudno się przełamać, czasem trzeba poszukać motywacji w sobie... lub obok siebie. Teraz właśnie jest okazja – noworoczne postanowienie. Wykorzystajmy ten pretekst. Warto też odpowiedzieć na kilka pytań: Co tracę przez ten konflikt? Co mam z tego ja? W jakim stopniu mnie to angażuje i kosztuje? Co zyskam gdybym mógł (mogła) normalnie komunikować się z drugą stroną? Jak wiele czasu, pieniędzy, emocji przestanę „wydawać” jeśli konflikt zakończy się ugodą w ciągu najbliższych dni lub tygodni? Co zyskają bliscy, dzieci kiedy odczują, że moje relacje z drugą stroną pozwalają na normalną komunikację? Spróbujmy takiej chłodnej analizy. Im mniej przy tym emocji, tym lepiej.
Krok drugi – kontakt z mediatorem
Jeśli korzyści z porozumienia przekonują nas do podjęcia próby porozumienia pora na kolejny krok.- Wybór mediatora. Jeśli spór toczy się wyłącznie między stronami, bez udziału sądu, wówczas szukamy specjalisty samodzielnie. Jest wiele organizacji, które zrzeszają mediatorów, dbają o ich wyszkolenie i standardy metodyczne. Są organizacje specjalizujące się w mediacjach rodzinnych, gospodarczych. Są też nieliczni specjaliści prowadzący kancelarie mediacyjne. Warto „poszperać” w sieci, przejrzeć opinie ...i dokonać wyboru. Mediator, któremu powierzymy nasz spór dokona analizy konfliktu, zdiagnozuje go pod kątem przydatności do mediacji oraz zaprosi drugą stronę do podjęcia rozmów. Aby można było kontynuować proces mediacji konieczna jest zgoda obu stron. Zgoda drugiej strony jest dobrowolna, wiele tutaj zależy od doświadczenia i profesjonalizmu mediatora.
Koniec części 1.
Kamil Sapeta
W następnej części opiszę co robi mediator po uzyskaniu zgody stron na mediację i jak zapewnia bezpieczną atmosferę sprzyjającą komunikacji i porozumieniu.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.