Opublikowany przez: aluna 2010-11-09 20:23:18
W Polsce na pytanie: „Co słychać” w pierwszej kolejności można usłyszeć od rozmówcy o tym, co go boli, co się nie udało lub co go drażni. Mało kto chwali się swoimi osiągnięciami i dobrym samopoczuciem. W myśl zasady, że lepiej nie zapeszać, próbujemy unikać dobrych informacji.
Na szczęście akceptacji siebie można się nauczyć, choć oczywiście nie jest to proste. Jednak warto próbować, bo kiedy doceniamy siebie, życie bywa łatwiejsze. Jesteśmy bardziej wyrozumiali dla siebie i otaczających nas ludzi. Spoglądamy w lustro z przyjemnością i omija nas piekło kompleksów, dzięki czemu nie stajemy się łatwym celem dla różnych manipulatorów.
Dlaczego warto polubić siebie?
Lubienie siebie nie oznacza ciągłych samozachwytów.
To nie to samo, co udawanie kogoś, kim się nie jest, i wmawianie sobie w każdej sytuacji: „Jestem świetna!”. Chodzi o zaakceptowanie nawet najmniejszej cząstki siebie. A jest to możliwe dopiero wtedy, gdy dobrze znasz własny charakter, swoje zachowania i cechy wyglądu.
Tylko wówczas jesteś w stanie zdystansować się do złośliwych uwag na swój temat. Potrafisz bez strachu odezwać się w nowym towarzystwie. Łatwiej nawiązujesz przyjaźnie i bez trudu potrafisz zmienić pracę.
Jak postępować, aby tego dokonać?
Ludzi akceptujących siebie charakteryzuje przede wszystkim wiara we własne siły. Bez względu na przeciwności ufają, że sobie poradzą. Przeszkody nie zatrzymują ich na drodze do celu. A jeśli coś im się nie uda, nie rozpamiętują tego, tylko podążają dalej. Podobnie jak nie tracą czasu na martwienie się o przyszłość.
Kolejną ich cechą jest samodzielność myślenia i nieuleganie wpływom. Mają własne zasady, wyznają swoje wartości i nie zmieniają ich pod naciskiem. Nawet kiedy ich opinia jest odmienna niż towarzystwa, potrafią ją obronić bez niepotrzebnego skrępowania. Tym samym nie pozwalają sobą kierować. Nikt nimi nie manipuluje. Ale potrafią także- uznając cudze argumenty- elastycznie weryfikować pewne poglądy, ponieważ rozumieją, że los niesie ze sobą również nieoczekiwane sytuacje.
Miłość
Kolejny nieudany związek? Myślisz, że to przez ciebie? Nic podobnego. Prawdopodobnie nie byłaś jeszcze gotowa na życie z drugim człowiekiem, a to nie wada. E. Zurchorst w książce „Kochaj siebie, a nieważne z kim się zwiążesz” pisze wręcz, że każdy z twoich partnerów uświadomi ci, czego w sobie nie akceptujesz. Przypomni o głęboko skrywanych kompleksach i wydobędzie na światło dzienne najgorsze cechy charakteru.
Stanie się tak nie z powodu złośliwości partnera, ale dlatego że taka jest natura związku dwojga ludzi.
Kolejne fazy bycia razem wymuszają zrzucenie kolorowych piórek, którymi wabiło się partnera w początkach znajomości i które znikają wraz z końcem trwającej najdalej kilka miesięcy fazy zakochania. Po niej następuje etap walki o władzę, gdy kobieta i mężczyzna zrzucają maski – i często uciekają przerażeni tym, co zobaczyli. Nie tylko w partnerze, ale i w sobie.
Zrozumiałaś, że jesteś zazdrośnicą, nerwusem i masz w sobie za dużo złości? Wypisz na kartce tę wiedzę o sobie. Następnym razem w kłótni policzysz do 10, a gdy partner będzie się spóźniał na kolację, po prostu zadzwonisz do niego i powiesz spokojnie: „Wiesz, że niepokoję się, gdy się spóźniasz – gdzie jesteś kochanie?”.
Świadomość własnych słabości i powiedzenie o nich głośno pomaga nam samym się z nimi uporać, a przede wszystkim pomaga z nimi żyć. To chyba lepsze niż hipnotyczne wpatrywanie się w telefon i rozmyślanie: „Spóźnia się. Gdzie jest? Może z inną?”
Wygląd
Większość kobiet, spoglądając w lustro, w pierwszej kolejności patrzy na to, co jest nie tak. Czy fałdki na brzuchu nadal sterczą, czy nos wciąż jest krzywy. Na wymienianie zalet nie ma już czasu. Pytane o wymiary, zgodnie z prawdą podają tylko wzrost. Co ciekawe, robią tak i te za grube, i za chude, i w sam raz.
Terapeuci zajmujący się kobietami z nadwagą, ale także tymi z anoreksją, przyznają, że istnieje sposób na to, by polubić swoje ciało. Wbrew pozorom to, że się je polubi, nie oznacza wcale, że nie będzie się chciało go zmieniać. To jest jak z kupowaniem mieszkania, trzeba wejść i gruntownie obejrzeć każdy jego zakamarek, by wiedzieć, co wymaga remontu, drobnych napraw, a co jest zupełnie ok.
By zaakceptować swoje ciało, trzeba je bardzo dobrze poznać. Nie tylko rozmiar fałdek, ale też gładką skórę, ładny owal twarzy, błyszczące oczy i piękny kolor włosów. Nie ma osoby, w której nie znajdzie się czegoś na plus.
Jak po prostu lubić siebie...
Jeśli marzymy o tym, by siebie akceptować powinniśmy...cieszyć się życiem. Lubić je bez względu na to, co nam przynosi. Nie tkwić w marazmie i nieudanych układach. Żyć pełną piersią, być otwartą na świat i nie bać się nowych wyzwań. Wykonywać swoją pracę z radością, ale i z przyjemnością leniuchować.
Spotykać się z pogodnymi ludźmi, mieć pasje.
Dbajmy też o własną wartość. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy godni szacunku i równi innym ludziom, czyli ani od nich gorsi, ani lepsi. Nie wolno zaprzeczać istnieniu swoich dobrych stron i zaprzeczać przy przyjmowaniu pochwał. Fałszywa pokora i skromność są bez szans. Poczucie winy, gdy ktoś prawi nam komplementy także. Warto uznać swoje prawo do bycia interesującym a nie temu zaprzeczać.
Ale w tym dowartościowaniu siebie należy być uważnym i nie przekraczać pewnych granic. Nie wolno budować szczęścia kosztem znajomych, ludzi bliskich. Bo akceptacja i lubienie siebie, to co innego- to także dostrzeganie potrzeb otoczenia i pomaganie w miarę możliwości.
Człowiekowi, który lubi siebie żyje się łatwiej. Mniej nerwowo.
Bez poczucia, że inni nieustannie go (negatywnie) oceniają, a być może nawet czyhają na jego błędy. Bez nieustannych pretensji do siebie. Łagodniej przebiegają jego relacje z otoczeniem. Niewielka gafa czy potknięcie, jakimi usiane jest nasze życie nie stają się źródłem bezsenności i trwającego wiele dni napięcia. Dlatego warto polubić siebie.
Polubić siebie...
Pozornie niezwykle proste. I jak to z prostymi sprawami zwykle bywa, łatwiej powiedzieć niż zrobić..ale warto spróbować..
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
slipa 2010.12.14 22:01
ciekawe...
Mama Julki 2010.11.10 18:07
U mnie też różnie to bywa... Ale częściej po prostu sie sobie w jakis sposób nie podobam, niz siebie nie lubię. Myślę, ze w gruncie rzezczy dam sie lubić:)
Anitka 2010.11.10 13:28
nie ma takiej drugiej jak ja...więc jak to się nie lubić jest ok
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.