Przeglądając portal Zdrowie.wm.pl Gazety Olsztyńskiej natrafiłem na artykuł "
Pogotowie antykoncepcyjne, czyli pigułka po". Artykuł jest rozmową z dr n. med. Grzegorzem Południewskim, ginekologiem-położnikiem, przewodniczącym Zarządu Głównego Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
Sam tytuł jest nieco mylący - pogotowie kojarzy mi się z pogotowiem ratunkowym, tym które ratuje życie. A nie z antykoncepcją, która temu życiu co do zasady ma zapobiegać. Z artykułu dowiemy się, że chodzi o "antykoncepcję po", czyli postkoitalną. Jest ona dostępna bez recepty w aż
18 krajach Świata - imponujący zasięg. W Polsce również jest - ale na receptę i bez refundacji. Jeszcze widać nie dorośliśmy do tego szczęścia...
Pan Południewski zauważa, że polska młodzież coraz wcześniej rozpoczyna życie seksualne i właśnie dla nich potrzebny jest łatwy i tani dostęp do antykoncepcji - tym bardziej do "antykoncepcji po", bo przecież młodzi często nie biorą pod uwagę konsekwencji swoich czynów. Warto pamiętać, że nowoczesna "antykoncepcja po" jest bardzo skuteczna i ma wysokie parametry bezpieczeństwa - no tak, to bardzo ważne, żeby zabijać dzieci bezpiecznie!
Rzecz jasna Pan dokotor pięknie wyjaśnia, że antykoncepcja postkoitalna nie ma nic wspólnego z aborcją czy wymuszeniem poronienia - w końcu działa jeszcze przed momentem implementacji zarodka w macicy. "Taka jest biologia kobiety" pisze Pan doktor. I ma Pan rację - rzeczywiście implementacja zarodka trwa kilkadziesiąt godzin, czasem nawet 6 dni. Ale jeśli jesteśmy już na gruncie czystej biologii, to zadajmy sobie pytanie, kiedy zaczyna się rozwój nowego organizmu? Od implementacji? Nie, Panie doktorze - od poczęcia, od momentu gdy plemnik połączy się z komórką jajową, powstaje nowy organizm, który zaczyna się rozwijać. Myli się Pan mówiąc, że pigułka ta nie ma działania aborcyjnego - ma, doprowadza do śmierci dziecka,które ledwo co zaczęło się rozwijać. Politycznie poprawna opinia świaa medycznego, na którą się Pan powołuje, nie może zmienić oczywistej biologii.
To jeden z najczęściej spotykanych obecnie sposobów na usprawiedliwienie zabijania nienarodzonych dzieci - koncerny farmaceutyczne i różnego rodzaju śrosowiska pro-aborcyjne przekonują nas, że życie nie zaczyna się w momencie poczęcia, tylko znacznie później - kiedy? To zależy od osoby/grupy, która stara się nas do tego przekonać. Niektórzy twierdzą, że dopiero w momencie implementacji zarodka w macicy, inni że w chwili, gdy zacznie działać mózg, a jeszcze inni - dopiero, gdy "płód" będzie zdolny do samodzielnej egzystencji. Na szczęście biologia i logika nie pozostawiają nam wątpliwości - gdy plemnik łączy się z jajeczkiem, zaczyna się nowe życie - nie nie-wiadomo-jakie życie - ale życie nowego człowieka.
Jakie są skutki stosowania antykoncepcji postkoitalnej? W samych Stanach Zjednoczonych w ciągu roku liczba ciąż zmniejszyła się o 1,5mln - tylu ludzi nie miało szansy się urodzić. Tyle matek pozbyło się swoich dzieci...
Zatrważające jest to, co Pan doktor mówi dalej - o sytuacji we Francji, gdzie licealistka może od pielęgniarki szkolnej dostać za darmo taką tabletkę i nikt nie poinformuje o tym jej rodziców (swoją drogą, jakby ją głowa bolała, to pewnie pielęgniarka musiałaby dzwonić po zgodę rodziców na podanie tabletki przeciwbólowej). Czyli tak ważną decyzję, jaką jest życie nienarodzonego jeszcze dziecka, oddaje się w ręcę przestraszonej nastolatki, która "wpadła" mówiąc jej jeszcze "Nie martw się, weź tabletkę i po kłopocie..." To jest genialny sposób na walkę z kłopotami - zwalcz ludzi, nie sprawią ci kłopotu! Pan doktor twierdzi, że nikt tego nie uważa za propagowanie rozwiązłości obyczajowej - nie? A czy nie jest to jasny sygnał - "Hulaj dusza, piekła nie ma!" Czy nie jest to utwierdzenie nastolatków w przekonaniu, że mogą kochać się bez zwracania uwagi na konsekwencje tego co robią? Bo jeśli konsekwencje się pojawią, to można wziąć tabletkę...
Ciekawa jest argumentacja, jaka przedstawiona jest w dalszej części artykułu - życie seksualne rozpoczynają już 14-15 latkowie, a Polki i Polacy (nawet ci dużo starsi) czują pewien strach przed ciążą. Dane statystyczne
dotyczące inicjacji seksualnej, szczególnie tej odbywającej się bez stosowania antykoncepcji, mają pokazywać w jak strasznej sytuacji jest polska 15-latka czy jej kolega. Gdy jadą pod namiot, idą na imprezę, nocują u znajomych... a rodzice drżą ze strachu, udają spokój, albo chowają głowe w piasek. Chyba przede wszystkim należałoby zająć się tym, dlaczego 14-15 latki zaczynają życie seksualne, nie będąc gotowymi na wszystkie jego konsekwencje? Odpowiedź jest prosta - bo pro-aborcyjne środowiska i zarabiające ogromne pieniądze na środkach antykoncepcyjnych koncerny farmaceutyczne robią co mogą, aby zwiększyć popyt na swoje usługi. Zmartwieniem rodziców nie powinno być to, co zrobić gdy gdy ich nastoletnie dziecko bezmyślnie prześpi się na imprezie/pod namiotem/gdziekolwiek i gdzie najtaniej i najszybciej "pozbyć się" kłopotu, tylko jak wychować dziecko na odpowiedzialnego człowieka, który będzie wiedział co w życiu ważne i że za każdy dokonany wybór trzeba ponieść konsekwencje.
Pod koniec artykułu dowiadujemy się, że rodzice są odpowiedzialni za taki stan rzeczy i powielają "błędy" swoich rodziców. Dlatego ciężar odpowiedzialności powinien przejść na szkołę, która w profesjonalny sposób przekaże wszystkim uczniom niezbędą wiedzę, niezależnie od tego, z jakich środowisk uczeń pochodzi - "w tak ważnej dla każdego sferze życia seksualnego." Właśnie - płciowość to bardzo ważna sfera. Nie oddawajmy jej bezmyślnie pod kontrolę urzędnikó państwowych - to nie państwo wychowuje dzieci, tylko rodzice - i to oni decydują, jak wychować swoje dziecko - a nie szkoła.
W życiu należy walczyć o człowieka, a nie z człowiekiem - jeśli będzie się wmawiać młodym, że nie muszą ponosić konsekwencji swojego postępowania, doczekamy się niedługo społeczeństwa pełnego nieodpowiedzianych "wiecznych dzieci" - jeśli wcześniej nikt go nie wyskrobie...
foto: sxc.hu