Opublikowany przez: Isabelle 2011-07-18 12:43:24
W życiu rodzica jest wiele strategicznych momentów warunkujących dalsze losy dziecka. Dla naszej rodziny pierwszym takim momentem było oddanie Michasia pod opiekę niani. Drugi ważny moment rodzinnego życia to pierwsze dni Michałka w przedszkolu.
Ja nie bałam się rozstania. W końcu Michaś od 4,5 miesiąca swojego życia przebywał u niani a ja mogłam wrócić do pracy. Bałam się jak on się w przedszkolu zaaklimatyzuje i czy będzie mu się podobało.
Przygotowywałam go do tego chyba już z półrocznym wyprzedzeniem. Opowiadałam o przedszkolu, o dzieciach, paniach , zabawkach... Byliśmy też na drzwiach otwartych.
Michaś pozytywnie mnie podczas tej wizyty zaskoczył. Bawił się przednio zabawkami i nie chciał wychodzić.
Podczas dni otwartych wiele się dowiedzieliśmy o organizacji przedszkola, zwyczajach w nim panujących i wszystkich tych sprawach organizacyjnych tak ważnych z punktu widzenia rodzica.
Przedszkole do którego chcieliśmy wysłać Michasia było także moim dawnym przedszkolem, do którego ja uczęszczałam jako dziecko - było mi zatem łatwiej zaakceptować całe otoczenie i pewna byłam, że w tym miejscu mojego synka nikt nie skrzywdzi.
Cały proces rekrutacji był bardzo nerwowy bo jak wiemy dostać się do przedszkola to prawie tak jak dostać się na studia;) Przeszliśmy jednak i ten etap pomyślnie i od tego momentu mogliśmy już mówić o sobie, że jesteśmy rodzicami przyszłego przedszkolaka.
Pierwszy dzień zaplanowałam sobie szczegółowo. Wzięłam urlop aby w razie wpadki czy niepowodzenia by móc szybko przyjechać po swoją pociechę, gdyż pracuję w innej miejscowości niż ta w której znajduje się przedszkole.
Podekscytowani już przed ósmą zjawiliśmy się u bram przedszkolnych:)
Kto bardziej przeżywał ten pierwszy dzień? Chyba ja:) Michaś przeszedł przez to łagodnie:) Niepotrzebna była moja interwencja w tym dniu i mimo, że czekałam jak na igłach przy telefonie nikt nie zadzwonił! Odebrałam go po 15 z przedszkola i był bardzo zadowolony!
Później zdarzyły się nam kilkudniowe spadki formy. Płacz i niechęć do przedszkola. Ale moim zdaniem była to raczej chęć pozostania w domu i leniuchowania z mamą niż rzeczywisty strach przed zajęciami.
Podejrzewam, że tak łagodne wejście w życie przedszkole "zawdzięczamy" temu, że Michaś od niemowlaka przebywał w różnych środowiskach i po prostu nie bał się ludzi. Był otwartym i ufnym przedszkolakiem - trzylatkiem spragnionym nowych zabaw i wrażeń. Przedszkole doskonale sprawdza się w takiej roli!
Przez te dwa lata pobytu w przedszkolu przechodziliśmy wiele chorób i infekcji. Ale po pierwszym roku wszystko się uspokoiło i Michaś choruje teraz znacznie rzadziej. Piszę o tym, ponieważ wiem, że to obawy bardzo wielu rodziców którzy wahają się czy powierzyć swoje dziecko placówce.
Jak do tej pory widzę same plusy wychowania przedszkolnego. I uważam, że każde dziecko powinno mieć szansę doświadczyć tych pierwszych momentów uspołeczniania i socjalizacji. Trzylatek jest już naprawdę przygotowany do wejścia w świat:)
Dziś mój pięciolatek szykuje się do "zerówki" w tym samym przedszkolu. A za rok przed nami kolejne wybory...
I tak życie rodzica z etapu na etap rozwoju dziecka jest coraz ciekawsze i przynosi coraz więcej emocji i wrażeń!
Isabelle
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.