Opublikowany przez: Reklama Familie.pl Redakcja 2010-09-06 09:41:45
O więzi małżeńskiej napisano wiele książek, artykułów, prac naukowych. Był czas, kiedy wielu autorów skupiało się na budowaniu więzi fizycznej, upatrując w niej głównego spoiwa udanego związku. Nie możemy narzekać na brak literatury na ten temat. Nie brakuje też opracowań dotyczących psychologicznych aspektów relacji między małżonkami. Autorzy piszą o typach osobowości, temperamentach, zasadach dobrej komunikacji, rozwiązywaniu konfliktów, o tym, że każdy z nas jest inny i warto otworzyć się na drugiego człowieka etc...
A co z duszą? Czyżby to był temat tabu, jak kiedyś seks? O duchowości w małżeństwie trudno przeczytać w kolorowych tygodnikach. A wy, drodzy czytelnicy, jak często rozmawiacie o więzi duchowej w waszym związku? Jak często o tym myślicie? Czy bywa ona tematem waszych rozmów towarzyskich?
Teraz chcę was skłonić do refleksji na ten temat.
Jestem trenerem i coachem biznesu i lubię praktyczne podejście do tematu. Dlatego na samej refleksji się nie skończy. Zamierzam zachęcić was do działania!
Bardzo proszę tych, którzy deklarują się jako nie wierzący lub nie praktykujący, aby nie skończyli lektury w tym miejscu. Ten artykuł dedykuję wszystkim, którym zależy na budowaniu trwałego, szczęśliwego związku. Również tym, którzy żyją w związkach nieformalnych twierdząc, że „papier niczego nie zmienia". Zgadzam się z wami. Papier niczego nie zmienia w relacjach między kochającymi się osobami. Ale jest coś, co zmienia wszystko... warto po to sięgnąć.
Zacznijmy od początku, czyli... od Ducha Świętego.
Dlaczego narzeczeni decydują się na ślub w kościele? Bo tak trzeba? Bo większość tak robi? Część być może chce zadowolić rodzinę, która potrzebuje pięknej uroczystości. Niektórym faktycznie potrzebny jest papier, bo wtedy łatwiej można dostać atrakcyjny kredyt. Zostawmy te ludzkie motywacje i zastanówmy się, co małżonkowie otrzymują, mimo że nie wszyscy świadomie po to przychodzą.
Otóż otrzymują sakrament. Tym, którzy nie chodzili na religię wyjaśnię, że sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. Ludzie potrzebują tych widzialnych znaków (na przykład obrzędów sakramentu małżeństwa), bo nikt z nas nie może zobaczyć ani łaski, ani samego Stwórcy ani Jego Ducha.
A po co nam ta Boża łaska?
Małżonkowie z kilkuletnim stażem już się pewnie domyślają... Człowiek sam z siebie jest zbyt słaby, żeby potrafić wybaczyć drugiemu bolesne zranienia, żeby pierwszemu wyciągnąć rękę do zgody, żeby na złe słowa nie odpowiedzieć jeszcze gorszymi... Potrzebujemy Łaski, żeby przekroczyć barierę urażonej dumy, własnego egoizmu, chęci „postawienia na swoim". Może dlatego czasami mówi się o kimś, że ma „świętą cierpliwość". Zwykła, ludzka cierpliwość nie wystarcza.
No i co teraz z tą łaską zrobić?
Wyobraźmy sobie, że od ślubu minął już jakiś czas. Kwiaty dawno zwiędły, macie już za sobą kilka kłótni, trochę „cichych dni". Żyjecie trochę jakby obok siebie, w rutynie codziennych obowiązków. Niby wszystko jest w porządku, ale... nie tak miało być.
Na wstępie obiecywałam, że będzie praktycznie, a więc do dzieła: co zrobić, żeby skorzystać z tej łaski, którą otrzymaliście w sakramencie małżeństwa? Ja widzę przynajmniej kilka możliwości.
Sposób pierwszy: modlitwa indywidualna.
Pan Bóg jest delikatny. Nie pcha się tam, gdzie człowiek Go nie zaprasza. Masz kłopot z dogadaniem się z mężem (żoną)? Próbowałeś już wszystkiego, jest coraz gorzej? To ponad twoje ludzkie siły? Powierz to wszystko Bogu. Po prostu zwierz Mu się ze wszystkich kłopotów i poproś o pomoc. Na pewno ją otrzymasz. Skąd ta pewność? Podczas sakramentu małżeństwa otrzymaliście obietnicę, że Duch Święty będzie wspierał wasze małżeństwo. Masz prawo domagać się pomocy, wołać o nią i nie ustępować. Bądź zawzięty i trzymaj Stwórcę za słowo!
Sposób drugi: wspólna modlitwa małżonków.
Jeśli nigdy tego nie robiliście, serdecznie zachęcam - spróbujcie. Wiem, że czasem trudno pokonać barierę skrępowania, zawstydzenia. A dlaczego warto? Siła modlitwy indywidualnej jest ogromna, ale wspólna modlitwa małżonków daje wam pewność, że Duch Święty zstępuje, kiedy Go wzywacie. To jest obietnica wynikająca z sakramentu małżeństwa.
Dla miłośników statystyki ciekawostka. Spośród małżeństw, które wspólnie się modlą, rozpada się jedno na kilka tysięcy. Statystyka rozwodów w Polsce to jedno rozbite małżeństwo na trzy zawarte. A więc, drodzy małżonkowie, na kolana i do roboty! To po prostu działa!
Sposób trzeci: modlitwa wstawiennicza.
Nie jesteście sami z waszymi kłopotami małżeńskimi. Poproście o modlitwę kogoś, kto wam dobrze życzy. Tak często słyszymy niewybredne żarty o „moherowych beretach", które klepią różańce... Może przyszedł czas, żeby pocałować taką „kościółkową" babcię w rękę i poprosić o modlitwę w waszej intencji. Przy większości parafii działają wspólnoty modlitewne, które można poprosić o modlitwę wstawienniczą.
Sposób czwarty: pośrednictwo przyjaciela.
Mam tu na myśli twojego najlepszego przyjaciela, który na pewno dobrze ci życzy i pragnie twojego szczęścia. To twój Anioł Stróż. On cię bardzo dobrze zna, w końcu nie odstępuje cię od chwili twoich narodzin. Możesz go poprosić o pomoc i o wstawiennictwo. Możesz też „zaprzęgnąć do roboty" Anioła Stróża twojego współmałżonka. Wasi Aniołowie Stróżowie to najlepsi mediatorzy na świecie - dlaczego nie skorzystać z ich (bezpłatnej !) pomocy?
Sposób piąty: sakramenty.
To najlepsza pomoc we wszelkich kłopotach, nie tylko małżeńskich. Można powiedzieć, że to zestaw pierwszej pomocy w trudnych przypadkach: Sakrament Pokuty i Eucharystia. Może sam nie pamiętasz, kiedy byłeś u spowiedzi i sam pomysł wydaje ci się dziki i szalony. Ale spróbuj chociażby po to, żeby z czystym sumieniem móc powiedzieć, że próbowałeś już wszystkiego!
Sposób szósty: dobra lektura.
Poczytaj Pismo Święte. Nie tak, żeby przeczytać jak najwięcej, ale żeby znaleźć dla siebie to jedno, dwa zdania, które są przeznaczone właśnie dla ciebie i właśnie w tej sytuacji, w której się znajdujesz.
Być może po domowej awanturze przeczytasz „...Gniewajcie się, ale nie grzeszcie. Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce..."
Albo jeśli twoja urażona duma nie pozwala ci przebaczyć kolejny raz tego samego przewinienia, dotrze do ciebie, że masz przebaczać nie 7, ale 77 razy...
Sposób siódmy: post.
Mam na myśli post, a nie dietę. Post zbliża stworzenie do Stwórcy, dieta tylko zbliża nas do idealnej figury.
Podejmij post w intencji twojego małżeństwa. Na przykład wypróbowany przez naszych przodków post o chlebie i wodzie. Ale może być też bardziej „nowoczesny", na przykład post od telewizji albo od internetu. Ważne, żebyś podjął jakieś wyrzeczenie. Post to pokazanie Panu Bogu, że tobie naprawdę zależy na tym, o co prosisz.
Zapewniam, że wśród tych sposobów nie ma ani jednego, którego bym osobiście nie wypróbowała.
I zapewniam was, że to działa. Ale nie wierzcie mi na słowo, spróbujcie sami!
Zapraszam wszystkich czytelników do dyskusji. Może macie swoje sprawdzone sposoby na budowanie duchowej więzi miedzy małżonkami? Podzielcie się, proszę - na pewno się przydadzą.
Informacje o autorce:
Zofia Skrzeczyńska
Żona, mama trojga dzieci.
Trener i coach biznesu w Grupie Szkoleniowej Kontrakt OSH. Współtwórczyni strony „Dialog w kryzysie" www.dodialogu.pl dedykowanej osobom i parom poszukującym wsparcia w rozwiązywaniu konfliktów.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.