Opublikowany przez: Kasia P. 2018-03-05 10:29:06
Autor zdjęcia/źródło: Lęki dziecięce @ Zaprojektowane przez Freepik
Dzieci od urodzenia mają odruchy lękowe, choćby takie jak odruch moro na głośny dźwięk, lub gwałtowny ruch. Dzieci naturalnie boją się hałasu, szybkich ruchów, bólu. Zdarzało mi się widzieć paromiesięczne dzieci bojące się np. starszego rodzeństwa, które jest agresywne lub nieprzewidywalne. Natomiast takie pierwsze lęki, które przechodzi każdy człowiek to lęk separacyjny oraz lęk przed obcymi. Zdarza mi się pracować z rodzicami, których dzieci mają problemy z sytuacją rozstania. Skąd się to bierze? Zazwyczaj z tego, że np. rodzice podczas wczesnego etapu rozwoju dziecka, kiedy ma kilka miesięcy i odczuwa lęk separacyjny, postanawiają dokonać dużej zmiany w życiu dziecka i posyłają je do żłobka albo zatrudniają nianię. Finalnie wygląda to tak, że dziecko przeżywa bardzo trudny moment, ponieważ w czasie, kiedy się bardzo boi rozstania i potrzebuje mamy, spełnia się to, czego boi się najbardziej – rozstanie z nią. Potem takie dzieci nie odstępują rodziców na krok, np. nie wpuszczają ich samych do toalety albo panicznie reagują na każde rozstanie, bardzo długo krzyczą, że tego nie chcą.
Zazwyczaj lęk jest taką metodą dziecka na unikanie rzeczy niechcianych. Mózg chce uniknąć wydarzenia i reaguje właśnie taką emocją. Zdarzają się sytuacje, w których dzieci eskalują lęki. Dzieje się tak wtedy, kiedy lęk dziecka nie jest brany na serio lub dziecko nie odnajduje pomocy ze strony dorosłego. Dziecko walczy o to by być usłyszanym, bardzo mocno udowadnia, że jego lęk jest prawdziwy. Najczęściej zdarza się to wtedy, gdy rodzice mówią: „nie masz się czego bać”, „nie powinieneś się bać”. Zwłaszcza dzieci przedszkolne potrafią wówczas tworzyć niesłychane historie, żeby tylko obronić swoje prawo do lęku. Tymczasem dziecko potrzebuje zrozumienia, rozmowy, oswojenia lęku. W tym celu korzysta z zabawy, rysunku, można też sięgać po bajki terapeutyczne.
Dzieci czasami boją się rzeczy irracjonalnych. Oczywiście to, że dla nas coś się wydaje irracjonalne nie oznacza, że jest irracjonalne dla dziecka. To całkowicie racjonalne, że dzieci wierzą w bajki, że wierzą w smoki, że wierzą we wszystko, co usłyszą. Dzieci są przecudownie naiwne. Dopiero 6-letnie dziecko jest już krytyczne. Weźmy przykład sztuczki iluzjonisty. Iluzjonista robi sztuczkę z monetą. Czterolatek będzie wierzył w to, że monety już nie ma. Natomiast sześciolatek zapyta, jak to się robi i poszuka monety. Czterolatek będzie święcie wierzył w to, że coś się magicznego wydarzyło. Właśnie ten mechanizm bezkrytycznego myślenia często powoduje lęki u dzieci. Bezkrytyczne myślenie odnosi się także do komunikatów dorosłych. Dlatego zdecydowanie reaguję w sytuacjach, kiedy w autobusie ktoś straszy dzieci przedszkolne „jak będziesz niegrzeczny, to cię pan zabierze” - one w swoim bezkrytycznym podejściu do otrzymanego komunikatu święcie w to wierzą.
Właśnie często tak się zdarza w przypadku bajek telewizyjnych. Dzieci odbierają to co widzą na poziomie jeden do jednego. Jeśli jedynie słuchają bajek, to ich mózg wybiera informacje. Gdy dziecko usłyszy „przeleciał sobie smok”, to w głowie zbuduje sobie obraz smoka na taką miarę, jaką na tym etapie może sobie go przyjąć. Bajki telewizyjne nie są zindywidualizowane do potrzeb dziecka. Kiedy zobaczy na ekranie strasznego smoka, to już nie może z nim nic zrobić. Co gorsza, dziecko święcie wierzy, że ten smok gdzieś tam istnieje. Jeśli się smoka z bajki przestraszy może zacząć myśleć, że ten smok kiedyś do niego przyleci.
Tak, ponieważ również są obrazem, który nie podlega tej cenzurze mózgu, który dopuszcza treści zgodnie z możliwościami dziecka. Obraz jest trudniejszy do wyparcia. Ponadto obecnie trudno jest znaleźć dla dziecka grę komputerową, która byłaby adekwatna do rozwoju jego układu nerwowego, zwykle wymagają one zbyt dużego zaangażowania. Tak, gry także są lękotwórcze. Jak mówiłem, dzieci nie odróżniają jeszcze za dobrze rzeczywistości od świata wirtualnego. Często przekładają ten świat jeden do jednego. Rzeczy ze świata wirtualnego są dla nich równie wartościowe, jak rzeczy ze świata realnego.
Rozróżniają je już w wieku około sześciu lat. Natomiast poddają je refleksji i wartościują je dopiero w starszym wieku, ok. 11-12 lat. Zaczynają wtedy dokonywać ważenia światów, czyli odróżniania tego, że świat realny jest ważniejszy od wirtualnego, choć w sytuacji wychowywania się w świecie wirtualnym nie zawsze do tego dochodzą. Konsekwencją umiejętności refleksji, analizy, jest dokonywanie bardziej świadomych wyborów. Niestety dzieci młodsze „wchodzą w ekrany” bardzo mocno, bo nie pojmują, że to jest świat mniej wartościowy, odbierają silne emocje i one są dla nich ważniejsze, niż „nudny” świat codzienny. Nam rodzicom pozostaje udowadniać, że więzi społeczne mają większą wartość mimo tego, że żyjemy w nowoczesnym świecie, w którym ekrany są bardzo popularne.
Za wywiad dziękujemy
Panu Jarkowi Żylińskiemu - psycholog, absolwent Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizacja psychologia wychowawcza stosowana. Pracował jako psychoedukator w Drabinie Rozwoju oraz był psychologiem szkolnym. Teraz pracuje nad nowym projektem - Mała Dolina, w której prowadzi zajęcia dla dzieci i rodziców. Ponadto nadal z wielką pasją wyjeżdża jako opiekun-psycholog na Obozy Twórczego Rozwoju z Animusem. Autor książki: "Miłość i wychowanie". Więcej ciekawych tematów psychologicznych porusza na swoim blogu >>
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.