Opublikowany przez: Mama Julki 2011-02-07 17:13:15
Właśnie w tej chwili moja córeczka siedzi z tatą na podłodze i budują z klocków pociągi. Trudno powiedzieć, które z nich bawi się lepiej:) jedno jest pewne – więź między nimi widać gołym okiem i to nie tylko ja ja zauważam. Niektórzy wręcz się dziwią, ze Julka ma z tatą taki dobry kontakt – utarło się, że córka to dla mamy, a synek dla taty. My nie podchodzimy do tego w taki sposób. My i wielu naszych znajomych rodziców również. Wielu ojców, których znam, jest zaprzeczeniem tego krzywdzącego stereotypu o ojcu wiecznie nieobecnym, który za swoja jedyna rolę obrał zarabianie na rodzinę.
Wspólny poród, dzielenie się obowiązkami domowymi, w tym także opieka nad dziećmi, angażowanie się w wychowanie dzieci, a nawet specjalny urlop tacierzyński – jeszcze nigdy rola ojca nie była tak podkreślana i doceniana, jak obecnie! Media trąbią o prawdziwej rewolucji w postrzeganiu zadań i możliwości taty. Choć zwolenników tradycyjnego podziału ról wciąż nie brakuje, to tych, którzy propagują „nowoczesne”, zaangażowane ojcostwo.
Na czym to „nowoczesne” ojcostwo polega? A więc nie zapomina się o specyficznym stylu wychowawczym ojca, o tym, iż powinien mieć u dziecka autorytet, iż powinien uczyć je świata – być pierwszym przewodnikiem i nauczycielem, o tym wreszcie, iż najczęściej to on zarabia na utrzymanie rodziny, jednakże to nie przeszkadza w czułej obecności w życiu dziecka począwszy od narodzin (a nawet ciąży) dziecka oraz w angażowaniu się w wychowanie i opiekę nad nim. Porody rodzinne, jeszcze kilka lat temu będące kontrowersyjną nowością, obecnie są czymś zupełnie oczywistym dla wielu par. I nie wiąże się to wcale z naciskiem kobiet, a wręcz z pragnieniem samych mężczyzn którzy nie wyobrażają sobie pozostawienia w takiej chwili partnerki samej. Idźmy dalej – przewijanie, karmienie, spacery z niemowlęciem nie są czymś, co jest domeną wyłącznie mam! Tatusiowie radzą sobie z tymi codziennymi obowiązkami przy maluszku tak samo dobrze jak mamy! Nadal mieszane uczucia wzbudza możliwość wzięcia urlopu tacierzyńskiego, zamiast macierzyńskiego, choć zwolenników tego rozwiązania również jest coraz więcej. To, co kiedyś byłoby pojmowane jako coś co nie przystoi mężczyźnie, coś, czego należy się wręcz wstydzić, obecnie staje się czymś naturalnym, a nawet „trendy”!
Przeczytałam bardzo ciekawy wywiad z psychologiem Piotrem Mosakiem (na łamach „Mamo to ja”), w którym stwierdza on, iż dużym problemem w nawiązaniu właściwych relacji z dzieckiem jest dla dzisiejszych ojców to, iż brakuje im wzorca do naśladowania. Dlaczego? Ano dlatego, że ojcowie sprzed kilkunastu - kilkudziesięciu lat hołdowali raczej modelowi tradycyjnego wychowania, co w szczególności było krzywdzące dla chłopców. Bo chłopca się nie przytula, bo chłopiec nie powinien „się mazgaić”, bo chłopiec nie może zachowywać się „jak baba”... To sprawia, ze model ojcostwa, jaki jest propagowany współcześnie, nie każdemu tacie łatwo przychodzi – mimo chęci. Nie mówimy tu o kwestii przekonań, bo nie chodzi przecież o przekonywanie kogoś na siłę do takiego, a nie innego stylu wychowawczego,choć osobiście nie wyobrażam sobie ojcostwa pod pojęciem „twardej ręki” i wzbudzania wyłącznie respektu, a i psychologowie przekonują do pozytywów „ojcowskiej rewolucji”. Według badań psychologów z Oksfordu (przebadali 17 tys. osób od urodzin do 33 r. ż.) zaangażowanie ojca w życie rodzinne zmniejsza u dzieci ryzyko wystąpienia zaburzeń psychicznych w późniejszych latach. Ponadto dziewczynki, które miały dobre relacje z ojcami, później zaczynały życie seksualne i rzadziej zostawały nieletnimi matkami, natomiast chłopcy znacznie rzadziej popadali w konflikt z prawem. Mosak przekonuje, iż zaangażowanie ojców w wychowanie zarówno chłopców jak i dziewczynek, jest nie do przecenienia! Syn bierze z taty przykład, traktuje go jak wzór męskości, natomiast dla córki tata jest pierwszym wielbicielem okazującym, jak mężczyzna powinien traktować kobietę.
Każdy tata sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie: jaki sposób chcę być obecny w życiu dzieci? Co chcę im z siebie dać? Czego chcę je nauczyć? Po prostu: jakim ojcem chcę być? Ja osobiście jestem szczęśliwa, iż moja córka ma z tatą wspaniały, pełen miłości kontakt i wierzę, że zaprocentuje to w przyszłości!
Nie liczę na to, iż tym artykułem przekonam sceptyków modelu ojcostwa zaangażowanego, ale jeśli uda mi się skłonić do refleksji choć jednego tatę – to będzie duży sukces!
Z moich obserwacji wynika, ze nasi współcześni, polscy tatusiowe, w wielu, wielu przypadkach fantastycznie spełniają się w swojej roli, godząc obecność w życiu rodziny z zawodowymi obowiązkami i własną indywidualnością. Nie pojmują opieki nad niemowlęciem czy zabawy z dzieckiem, jako zniewieścienia”, a z wyczuciem zachowują właściwy roli mężczyzny i ojca umiar. Współcześni ojcowie z mojego otoczenia nie boja się zmienić pampersa, wstać w nocy i podać dziecku butelkę, powygłupiać się z maluchem nawet na oczach ludzi czy w razie potrzeby wziąć urlop tacierzyński, ale nie stronią także od majstrowania przy swoim aucie, łowienia ryb czy oglądania filmów akcji.
Wniosek z tego jeden: bycie tatą obecnym i zaangażowanym, nie wyklucza męskości i realizowania własnych ambicji, a jest niezwykle cenne dla całej rodziny!
Artykuł zainspirowany własnymi obserwacjami i doświadczeniami, poparty tekstem: „Tatą być!”/ „Mamo to ja” nr 2 (188)/2010
Autor: Mama Julki
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
annas82 2011.02.07 18:22
Święte słowa Olu! Mam dokładnie takie samo zdanie na ten temat:) Mój mąż też z chęcią zajmował się naszym dzieckiem, a teraz mają wspólne zainteresowanie, które bardzo ich do siebie zbliżają:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.