Opublikowany przez: alanml 2010-02-18 14:09:27
W narzeczeństwie dąży się do ślubu, a potem do posiadania dzieci. Jedni czekają dłużej, inni krócej. Ja zapragnełam mieć dziecko już miesiąc po ślubie. Moje życie wydawało mi się jakieś niepełne, czegoś mi brakowało. A może to ten instynkt? Jakkolwiek bym tego nie nazwała zaczeliśmy jakże przyjemne starania. Pierwszy miesiąc, drugi, trzeci...i nic. Wizyta u lekarza, diagnoza - wszystko jest w idealnym porządku. Proszę nie myśleć non stop o dziecku. No dobra nie myśleć....myśleć...nie myśleć...myśleć. Mijaly tygodnie a tu nic. W maju koleżanka oznajmiła mi, że jest w ciąży. No nie! A ja? A ja z mężem pojechaliśmy nad morze, lipiec, upał niesamowity i super urlop. Nie wiedziałam, że wróciliśmy we trójkę.
Po powrocie z urlopu byłam ciągle senna. Spałam chyba 20 godzin na dobę. Mąż pewnego dnia powiedział: dość. Rób test albo gdzie indziej poszukamy powodu Twojego wiecznego spania. Pojechał po test, ja w tym czasie oczywiście zasnęłam. Obudził mnie i wręcz wygnał mnie do łazienki. Zaspana zrobiłam test, zobaczyłam dwie kreski!!!!!!!!!! Poszłam do pokoju, pokazałam mężowi test i powiedziałam: " ja chce już , nie chce czekać 9 miesięcy!".
I w tym momencie wszystko zmieniło się na zawsze.
Pierwsze USG, 6,8mm naszego szczęścia. Po 4 tygodniach poszliśmy z mężem razem. Na ekranie monitora zobaczyliśmy 10 tygodniową małą żabkę. A potem zakupy, pranie, prasowanie po 4 razy tych samych ciuszków. Całe dnie spędzałam czytając artykuły o ciąży. To był wspaniały okres. Brzuszek rósł a jego mieszkaniec miał się bardzo dobrze. Jak nie kopał to miał czkawkę. Miałam wtedy wrazenie, że moje dziecko wogóle nie śpi. Był ciągle aktywny.
Minęły swięta bożego narodzenia i sylwester. Do kwietnia strasznie mi się dlużyło i naprawde myslalam, że w ciąży będę chyba już do końca zycia chodzić. Oczekiwanie na poród zbiegło się z oczekiwaniem na wiosnę a jak wiadomo po zimie nie ma nic bardziej upragnionego.
3 kwietnia podczas wizyty dowiedziałam się, że będzie cesarskie cięcie dnia 10 kwietnia. To był szok bo wtedy dni zaczęły płynąć za szybko, pomimo, że całą ciąże coś przygotowywałam nagle miałam wrażenie, że jestem totalnie nie gotowa. Dziwny był poranek 10 kwietnia 2008. Poprostu wstaliśmy, zapakowalismy się do samochodu i ruszyliśmy. Wychodziłam z domu i wiedziałam, że ten dom zmieni się na zawsze. Wrócę do niego jako mama. Wiedziałam, że jak przyniosę do domu nasze dziecko to nic nie będzie takie jak wcześniej. Takie symboliczne wyjście w dwupaku utkwilo mi w pamieci.
O 15:10 10 kwietnia 2008 zobaczyłam mojego kopaczka z czkawką - mojego synka!!!!!!!
Nie muszę pisać jaka to była radość!!! Gdy zostalam z Nim sam na sam, rozpakowałam z rożka, spojrzałam i powiedziałam: " i co ja mam teraz z Tobą zrobić co?". Wydawał mi się taki malutki. Wieczorami w szpitalu dochodziło do mnie, że nie będę mogła sobie wyskoczyć z domu kiedy mi się zachce, że będę musiała karmić też w nocy a nie spać ile mi się zachce, że pewnie jakiś czas pochodze dalej w ciążowych spodniach.
I faktycznie tak było, czasami jeszcze trudniej ale ani sekundy nie chciałabym cofnąć. Dziś mój synek ma prawie 2 latka. Nie noszę spodni ciążowych, nie karmię go w nocy, jak chce wyjść idę z Nim - nie ma problemu.
Jak ktoś mnie pyta: czym się zajmujesz? odpowiadam: JESTEM MAMĄ. I jestem z tego dumna.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.29.*.* 2011.01.09 09:41
"Jak ktoś mnie pyta: czym się zajmujesz? odpowiadam: JESTEM MAMĄ. I jestem z tego dumna. " Pewnie - można być z tego dumnym. Ja jednak na pytanie "czym się zajmujesz ?" zdecydowanie bardziej wolę odpowiedzieć "jestem inżynierem projektantem" (taki akurat mam zawód). Jakoś większą satysfakcję to sprawia a zawsze przy okazji można nawiązać nowe kontakty, dostać jakieś ciekawe zlecenie (jako dodatkowe, poza codzienną pracą zawodową). Bycie mamą to dużo z subiektywnego punktu widzenia mamy. Ale widziane z zewnątrz - to niewiele. Rodzą i wychowują przecież wszystkie ssaki ( i nie tylko one), nie potrzeba do tego specjalnego talentu czy intelektu, od człowieka, kobiety trzeba jednak wymagać więcej.
madzior88 2010.03.22 13:25
Potwierdzam Alu,bardzo pieknie napisane!
marteczka 2010.03.22 12:45
"w życiu piękne są tylko chwile..." Okazuje się jednak, że nie tylko:) A, że Kubuś to szczęśliwy syn szczęśliwej mamy, to "widzi się" w każdym wpisie w blogu Ali. Pięknie czytać o Takich miłościach...
uśmiech jest najprawdziwszy, gdy jednocześnie uśmiechają się oczy...Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.