Artykuł promocyjny Opublikowany przez: Kasia P. 2014-02-17 17:10:29
Rozmawiam z mamą Sebastiana. Nie jest to łatwe. Widać po niej zmęczenie i rezygnację, ale… gdzieś tam w załzawionych oczach tli się jeszcze nadzieja na lepsze jutro i wiara, silna wiara w to, że jej ukochany syn wyzdrowieje. Rozmowa idzie nam ciężko. Głos mamy się co chwila załamuje i słabnie. Najtrudniej jest zacząć… Życie Sebastiana zmieniło się diametralnie w ciągu kilku dni.
W tamten poniedziałek
To było rok temu w poniedziałek na wakacjach. Zwyczajny dzień. Byliśmy nad jeziorem. Sebastian po prostu źle się poczuł. Bolała go głowa. Nie wyglądało to na nic niebezpiecznego, czy nietypowego. Raczej zwyczajny ból głowy.
Chłopiec zapytał jeszcze mamy, czy może pobiec pobawić się z kolegami. To była jego ostatnia zabawa z kolegami przed szpitalem….Sebastian był bardzo żywym chłopcem. Chodził grać w piłkę, chodził na taekwondo… Bawił się tak jak wszyscy jego rówieśnicy. Wieczorem wrócił do domu z jeszcze większym bólem głowy i temperaturą.
Poszliśmy na pogotowie. Usłyszeliśmy od lekarzy, że to zapalenie opon mózgowych – tutaj głos mamy milknie i mijają długie chwile zanim obie wzruszone wracamy do rozmowy – Zostawili go w szpitalu. Tak się teraz dręczę, że może gdyby trafił wtedy gdzie indziej…
W tamten wtorek
Na drugi dzień chłopiec przebudzał się jedynie do jedzenia. Cały dzień spał. Zaczął majaczyć i tracić kontakt z otoczeniem, co wzbudziło niepokój wszystkich, ale pod koniec dnia znowu zaczął rozpoznawać rodziców i rozmawiać z nimi, co przyjęto jako dobrą wróżbę.
Aż przyszła środa
Sebastian został helikopterem przetransportowany do szpitala w Olsztynie. Chłopcu wykonano na miejscu konieczną tomografię. Lekarze powtarzali, że to: „Nieksiążkowy przypadek zapalenia opon mózgowych”. Chłopiec zapadł w śpiączkę. Od tamtego dnia rodzice dzielnie walczą, opiekując się chłopcem w domu, o jego obudzenie.
OBUDZIĆ SEBASTIANA!
Zajmuje się Sebastianem od dnia, kiedy trafił do domu. Jego cała rodzina wszystkiego musiała się nauczyć. – mówi rehabilitantka Beata Piątek. – To chłopiec z dużym problemem stłuczonego pnia mózgu. Działamy kompleksowo, stymulując cały układ nerwowy. Udało nam się uregulować jego czynności życiowe i przede wszystkim oddech jest pełniejszy, choć chłopiec cały czas przebywa pod respiratorem.
Rano z mężem zajmujemy się toaletą syna. Potem mąż idzie do pracy, a ja cały dzień spędzam, zajmując się Sebastianem. Zostawiłam swoją pracę i zostałam w domu, by pielęgnować syna. Wychodzę jedynie wieczorem czasami na zakupy… Cała rodzina nam pomaga. Musieliśmy się wszystkiego nauczyć od podstaw. Zmieniło się całe nasze życie.
Rodzice byli zaskoczeni, że tak wiele możemy zrobić. Możemy chłopca posadzić i wprawić w ruch. Udało się załatwić dla Sebastiana pionizator dzięki któremu możemy pracować. Teraz najważniejsze, żeby ruszyć z jego wybudzaniem. Najlepiej gdyby mógł dostać się do jakiegoś ośrodka, ale obecnie w Polsce nie ma placówki, która przyjmowałaby dzieci ze wspomaganiem oddechu. – tłumaczy Beata Piątek.
Od 29-go października ubiegłego roku syn jest w domu. W między czasie zmarła także moja mama, która też była w śpiączce. To dla nas szczególnie trudny czas. Mamy jednak jeszcze nadzieję. Mamy nadzieję, że trafimy jeszcze do ludzi, którzy będą nam w stanie pomóc. Być może czyta to lekarz, który wie, jak jeszcze można pomóc naszemu dziecku.
Dr Iwona Mojrzuk: Sebastian jest po kleszczowym zapaleniu mózgu. W końcowym efekcie utrzymuje się porażenie czterokończynowe i niewydolność oddechowa. Chłopiec jest w śpiączce i pod respiratorem. Jest to 6 stopień śpiączki w skali Glasgow, czyli bardzo głęboki stan. Praktycznie nie ma z nim kontaktu, jednie otwiera czasami oczy. Obecnie szukamy miejsca, gdzie można chłopcu pomóc.
Chcesz pomóc Sebastianowi i jego rodzinie? Przekaż swój 1% Na fundację Przyszłość dla Dzieci. Jeśli posiadasz jakiekolwiek przydatne informacje lub wiedzę zapraszamy do kontaktu.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.