Opublikowany przez: April 2012-03-20 11:16:27
Co zostało z naszych dziecięcych marzeń?
Nowy Rok, urodziny – szczególnie te okrągłe, sukces znajomego sprawiają, że i my podsumowujemy swoje dotychczasowe życie i swoje osiągnięcia. Często w takim momencie łapiemy się na spostrzeżeniu, że od ostatniego takiego podsumowania nie dużo się w naszym życiu zmieniło. Taka konkluzja nie napawa optymizmem, a my z czasem przestajemy nawet marzyć.
A gdyby tak cofnąć się do czasów dzieciństwa. Tak łatwo nam było wtedy marzyć. Ta pewność tego, co zrobimy i kim będziemy w przyszłości, która jest tak charakterystyczna dla dzieci, a była też swego czasu naszym udziałem jest niesamowita. Dziecko nie widzi trudności, przeszkód, nie zakłada porażki, tylko wierzy. Wie, że zostanie strażakiem – ma przecież w swojej kolekcji tyle aut strażackich, a Sam to jego ulubiony bohater (Strażak Sam).
Ktoś sceptycznie nastawiony zauważy: tak, ale dziecko nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki jest świat – dlatego tak łatwo mu wierzyć w siebie. A gdybyśmy i my spróbowali myśleć jak te dzieci? Nauczyli się nie widzieć przeszkód (co nie znaczy – przestać racjonalnie myśleć, ale starać się nie skupiać na nich) i realizować swój „plan” na ten dziecięcy sposób: brnąć w to, poświęcając czas i zainteresowanie tej jednej konkretnej rzeczy. Bo determinacja jest składnikiem sukcesu.
Zastanówmy się, co zostało z naszych dziecięcych marzeń i jak się mają do tego, gdzie i kim jesteśmy teraz. Dziecięce marzenia są szczere – chcą zostać sportowcem, bo jazda na rowerze czy deskorolce po podwórku sprawia im radość i lubią tak spędzać czas, a nie dlatego, że Piotrek z drugiej klatki jeździ na desce. Zastanówmy się co jest naprawdę naszym marzeniem, a nie jedynie chęcią dorównania w czymś drugiej osobie.
Oczywiście inni ludzie też potrafią być motywujący. Czytuję świetnego bloga o podróżach i gotowaniu – zazdroszczę autorce bloga tych miejsc które widziała, tego, co próbowała (dania z każdego z tych rejonów na świecie). Czytając jej bloga dostaję skrzydeł.. ale nie do tego, aby podróżować, a tym bardziej gotować – nie oszukujmy się, to nigdy nie było moim marzeniem. Jednak widząc kogoś z pasją sama dostaję ‘kopa’ aby trwać w swojej i ją rozwijać.
Czy nie jest już za późno na realizację marzenia i jak to zrobić?
Nie jest to tekst tylko dla osób nastoletnich, którzy „jeszcze wszystko mają przed sobą” i mogą wziąć do siebie rady i zrobić coś ze swoim życiem, zrealizować odkładane marzenie. W każdej chwili możemy wrócić do niespełnionego marzenia i zacząć je realizować. Często ludzie wracają do swoich pasji już na emeryturze. Niektórym ludziom przydają się plany – postawienie sobie celu, określenie czasu na osiągnięcie go, poinformowanie bliskich, po to, aby później nie odpuścić tak łatwo – przecież wszyscy wiedzą, że chodzą na kurs flamenco, nie mogę przerwać po kilku zaledwie zajęciach, „słowo się rzekło”. Inni postawią na „spontan”, bo planowanie ich ogranicza, nie lubią tego, a w realizacji marzenia pomoże świadomość, że „nic przecież nie muszę” (tylko sam chcę).
Co staje nam na przeszkodzie?
Najbardziej prozaiczne z rzeczy, które stają nam na drodze do realizacji marzenia to: pieniądze, brak czasu, lenistwo. Warto się zastanowić, czy na prawdę brak pieniędzy jest powodem, żeby porzucić swoje marzenia? Być może są sposoby aby je zdobyć albo znaleźć inne rozwiązanie – np. darmowe warsztaty w punktach kulturalnych w naszym rejonie, zawody organizowane przez szkoły i uczelnie. Koła zainteresowań – gdzie wkładem jesteś Ty i Twoja chęć dzielenia się swoją pasją, a nie Twoje pieniądze. Internet – moc możliwości – darmowe kilka pierwszych godzin kursu pozwoli Ci określić, czy na pewno to jest TO i zrobić ten pierwszy krok. W obecnych czasach trudno narzekać na brak możliwości, coraz łatwiej zaistnieć w mediach i Internecie – jeśli tylko ma się trochę odwagi, a przede wszystkim determinację i wykorzysta pojawiające się możliwości. Amatorskie nagrania na youtubie stają się przepustką do czegoś więcej dzięki naszej rosnącej popularności. Blogi na których możemy dzielić się swoją pasją i poniekąd realizować swoje marzenie np. o gotowaniu dla innych, podczas gdy w życiu zawodowym zajmujemy się czymś kompletnie innym.
Chciałbym być koszykarzem ale zabrakło mi wzrostu – powiedziałby w tej pesymistycznej wersji swojego życia, mierzący 160 cm Muggsy Bogues, który swego czasu grał w NBA.
Chciałem być kompozytorem ale zabrakło mi słuchu – powiedziałby Beethoven gdyby nie uwierzył w siebie.
Jak brzmi Twoja wymówka?
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.