Opublikowany przez: Kasia P. 2015-08-24 13:54:31
Zdj. pixabay.com
Frustracja, złość i niemoc. Dziecię moje nauczyło się chodzić i dostrzegać świat z innej perspektywy. Zaczęła też bacznie obserwować to co się wokół niej dzieje. A dzieje się dużo, pranie, sprzątanie, gotowanie. Co chwilę albo mama albo tata coś w domu robią i co chwilę odganiają dziecko, żeby nie przeszkadzało.
Właśnie, nie przeszkadzało – słowo klucz. Cały problem polega na tym, że dziecko nie chce nam przeszkadzać i im wcześniej zdamy sobie z tego sprawę, tym dla nas samych lepiej. Możemy z tym walczyć, warczeć na dziecko, że nam spowalnia prace domowe. Ewentualnie, możemy skorzystać z tej małej pomocy. Wiadomo nic samo nie przyjdzie i na początku ta pomoc będzie mocno kulawa.
Pamiętam jak robiłam pranie, młoda to co ja włożyłam do bębna zaraz wyjmowała. Ja wkładam ona, wyjmowała. Może człowieka szlag trafić. Później zdałam sobie sprawę, że ona nie robi tego złośliwie. Widziała jak wkładam pranie i jak je potem wyjmuje. Niestety procesu pomiędzy już nie widziała. Pokazałam co i jak. Gdzie się wsypuje proszek, że trzeba przekręcić gałką i wcisnąć. Dzisiaj mam bardzo dobrą pomoc a przy okazji możemy uczyć się rozróżniać kolory, liczyć.
Dziecko pomimo tego, że ma trochę ponad 2 lata jest bardzo samodzielne. Doskonale wie, że jak coś rozleje to należy to sprzątnąć, wie gdzie wkładać brudne rzeczy, a gdzie u siebie w szafce czyste. Nikt jej do niczego nie przymuszała, wszystko wyszło naturalnie z jej potrzeb i obserwacji otoczenia. Nasza rola sprowadziła się tylko i wyłącznie o tego, aby jej pokazać co z czym i jak oraz nieograniczaniu.
Wiadomo, że wspólne sprzątanie czy gotowanie wydłuża czas i czasami trzeba poprawić (należy robić to tak aby maluch nie widział). Najważniejsze jednak jest wspólnie spędzony czas oraz to, że procentuje nam to na przyszłość.
Często spotykam się z opinią, jakoby zmuszam dziecko do pracy. Nie zmuszam, tak jak pisałam wcześniej malec ma naturalną potrzebę poznawania świata i uczestniczenia w nim. Najwięcej uczy się od osób najbliższych, poprzez naśladowanie. Wiem, ze za kilka lat nie będę miała problemu z egzekwowaniem pewnych rzeczy.
Patrzę na rodziców kilkulatków i ogarnia mnie przerażenie. 6 latek nadal nie potrafi założyć butów czy jeść samodzielnie widelcem. Nie jest to wina dziecka, tylko otoczenia, które dopuściło do takiego stanu rzeczy. Właśnie przez to: zostaw, nie rusz, zrobię to za ciebie.
Wiem, że wielu rodziców popuka się w czoło i stwierdzi, że oni tak nie postępują. Czyżby? Zastanów się ile razy w ciągu dnia maluch chce wam pomóc albo samodzielnie założyć buty, a wy mówicie „zostaw”. Pomijam oczywiście sytuacje niebezpieczne, jak wkładanie palców do kontaktu, czy do garnka z wrzątkiem, wtedy należy powiedzieć stanowcze nie i wytłumaczyć dlaczego nie.
Ja wiem, spieszy nam się i pięć razy szybciej zrobimy sami niż z małym pomocnikiem. Czasami jednak, warto poświęcić ten czas, żeby na przyszłość nie załamywać rąk nad nieporadnością naszego już dużo starszego dziecka.
Zapraszamy na bloga autorki artykułu, mamy:
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.