W rodzinnym domu królował alkohol, więc uciekła w związek ze starszym o dwanaście lat od siebie mężczyzną. Niestety, on także nie stronił od kieliszka… W wieku szesnastu lat zaszła w ciążę, szybko pojawiały się następne. Los nie był dla niej nigdy łaskawy i teraz doświadcza ją po raz kolejny… Poznaj na FAMILIE.pl historię Asi.
Roberta poznałam, kiedy miałam szesnaście lat. On był starszy o dwanaście lat i to mi zaimponowało. Nasza miłość nie była jakoś zabójczo romantyczna, ale on dał mi szansę na wyrwanie się z domu, domu, w którym królował alkohol. Moich rodziców nie bardzo interesowało to, z kim się zadaję i co robię. Po miesiącu znajomości z Robertem, zaszłam w ciążę. Dla mnie to był szok, ponieważ w tak młodym wieku nie spodziewałam się, że zostanę matką. Moim rodzicom chyba było wszystko jedno. Ani na mnie nie nakrzyczeli, ani nie pogratulowali… Dominika urodziła się w 2001 roku. Wtedy też postanowiliśmy razem zamieszkać. Dodatkowym powodem była napięta sytuacja w domu - codzienne libacje i obojętność rodziców były nie do zniesienia, więc wprowadziłam się z dzieckiem i konkubinem do swojej babci.
Mieszkaliśmy tam do jej śmierci. Tam też urodziły się moje kolejne dzieci. W 2006 roku Wiktor i w 2007 Łukasz. Po jej śmierci mogliśmy jeszcze jakiś czas mieszkać w tym domu. Po dwóch latach został on jednak sprzedany i musieliśmy się wyprowadzić. Pojechaliśmy do Łomianek. Tam nam się nie ułożyło, więc postanowiliśmy wrócić. Razem z dziećmi zamieszkałam u rodziców, Robert wrócił do swoich. Zaraz po powrocie znalazł pracę, dostał przyczepę kempingową i znów byliśmy razem. W tym czasie, a był to rok 2009, na świat przyszła nasza druga córka – Justyna. W sześć osób w przyczepie kempingowej nie było wygodnie, ale najważniejsze, że byliśmy wszyscy razem.
W naszym związku też nie było różowo. Raz praca była, raz jej nie było. Mieszkaliśmy razem, dzieci się rodziły, ale o ślubie nigdy nie było mowy. Z czasem jednak i Robert zaczął pić. Przymykałam na to oczy i wierzyłam w niego. Wierzyłam dziewięć lat…
Niestety Robert nic sobie nie robił z tego, że nas krzywdzi i pił. Pił coraz więcej, a gdy był wypity stawał się agresywny. Gdy mnie bił, wytrzymywałam. Grunt, żeby dzieci miały ojca – myślałam wtedy. Gdy jednak podniósł rękę na dzieci, nie wytrzymałam… Najpierw spokojnie próbowałam go uciszyć, potem krzykiem. Nic to nie dało, rzucił się na mnie i już chciał bić. Na jego nieszczęście miałam pod ręką nóż. Rzuciłam w niego i gdyby nie zasłonił się ręką nie wiadomo, jakby to się skończyło… Karetka odwiozła Roberta do szpitala, a ja razem z czwórką dzieci zostaliśmy zabrani do domu dziecka w Szymonowie. Tam mieszkaliśmy trzy miesiące – do kwietnia. W tym czasie sytuacja się unormowała, Robert jakby przemyślał swoje zachowanie i znów przez chwilę byliśmy razem. On jednak zaraz wrócił do swoich rodziców, a ja z czwórką dzieci i w kolejnej ciąży zostałam na lodzie… Poszłam do opieki społecznej i dostałam miejsce olsztyńskim Caritasie. I tak tu żyjemy od kwietnia tego roku. Co więcej, miesiąc temu urodził się nasz najmłodszy syn – Mateusz.
Czy dzieciom brakuje ojca? Młodsze czasem zatęsknią, ale zdarza się to rzadko. Starsze pamiętają traumę, jaką musieliśmy przeżyć i nie wspominają Roberta.
A ja z nim kontaktu też nie mam i robię wszystko, żeby więcej go nie spotkać. Dzieci utrzymuję za pieniądze otrzymane z funduszu alimentacyjnego i próbuję na nowo poukładać swoje życie. Do rodziny nie chcę iść, ponieważ bałabym się zostawić swoje dzieci w domu, w którym jest alkohol.
Muszę niedługo opuścić Caritas i nie wiem, co ze sobą zrobię. Nie mam dokąd pójść i powoli zaczynam tracić nadzieję, że jeszcze kiedyś znów uda mi się normalnie żyć…
wysłuchał
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl
Jeśli chcesz i możesz pomóc Asi znaleźć mieszkanie w Olsztynie lub okolicach, skontaktuj się z nami na adres redakcja@familie.pl lub pod nr tel. 89 539 76 32