Opublikowany przez: Kawoszka 2013-10-03 14:30:57
Czy istnieje coś takiego, jak „usprawiedliwiony” klaps? Dla wielu mam, które deklarują niechęć do przemocy wobec dziecka, nic takiego nie powinno istnieć. Wystarczy jednak przejrzeć internetowe fora lub chociażby porozmawiać ze znajomymi mamami, by usłyszeć, że „ja nie biję swojego dziecka, ale są sytuacje, w których nic innego nie pomaga!”. Które to momenty i zachowania dziecka najbardziej wyprowadzają rodziców z równowagi, czym motywują oni swoje klapsy oraz czy naprawdę nie ma innego sposobu, niż bicie?
Lepiej dać klapsa, niż odwozić do szpitala!
„Wyższe dobro” – tym najczęściej kierują się rodzice stosujący klapsy, gdy dziecko robi coś niebezpiecznego dla jego zdrowia lub życia. Najczęściej przywoływanym przykładem jest tutaj sytuacja, w której maluch – mimo zakazu rodziców, wbiega na ulicę. Jak twierdzi wielu rodziców: „to ja już wolę, żeby miał psychiczny uraz, ale żeby żył”. Ta motywacja jest zrozumiała – dziecko musi bezwzględnie przestrzegać zakazu wchodzenia na ulicę, by po prostu nie stało mu się nic złego.
Warto jednak podkreślić, że nie jest to motywacja jedyna, wbrew temu, co twierdzą rodzice. W stresującej sytuacji (niedaleko przejeżdża samochód) rodzic, który ledwo co dogonił pociechę i złapał ją za rękę, szuka ujścia dla swoich emocji – przerażenia, lęku, złości i ulgi. W pierwszym odruchu mamy ochotę odegrać się za te uczucia na ich prowodyrze – i tak właśnie się dzieje. Nie jest zatem tylko „ochrona”, ale i nasza słabość.
Kara dla dziecka, czyli co zrobić, jak już sił dla rodzica brakuje...
Okiem psychologa: W naszym społeczeństwie panuje przyzwolenie na bicie dziecka w niektórych sytuacjach. Kiedy matka opowiada koleżance o wyżej opisanej sytuacji z samochodem i mówi: „Wiesz, nie wytrzymałam i dostał w tyłek! Chyba nigdy tak się nie zdenerwowałam!” praktycznie zawsze spotyka się ze zrozumieniem. Nie zdarza się natomiast, by ktoś powiedział – „no tak, ale to nie zmienia faktu, że nie powinnaś go bić”. Szkoda, bo być może wtedy nauczylibyśmy się, że są znacznie lepsze metody na nauczenia dziecka posłuszeństwa w szczególnie istotnych kwestiach.
Od kiedy tylko dziecko zaczyna rozumieć, należy mu tłumaczyć, że na ulicach konieczne jest zachowanie ostrożności. Pamiętajmy jednak, że suche: „nie wolno i już” nie wystarczy. Dziecko musi wiedzieć, że po ulicy jeżdżą groźne samochody i mogą zrobić mu krzywdę.
Z biegającym już smykiem należy ćwiczyć zatrzymywanie się na jedno, określone słowo – np. stop! To metoda polecana przez doświadczone panie przedszkolanki. Jeśli maluch nie słucha – kończymy spacer. Uwaga! Niezwykle ważna jest tu rola naszej konsekwencji. Jeśli tylko będziemy ciągle grozić „domem”, nie robiąc z tym niczego, dziecko nabierze przekonania, że nie warto nas słuchać. Natomiast każdorazowe i definitywne kończenie spaceru w przypadku uciekania na ulicę, połączone z tłumaczeniem („idziemy do domu, bo nie słuchasz, wbiegasz na ulicę i może cię potrącić samochód, to niebezpieczne”) skutecznie nauczy malca, że robić tego nie wolno.
Rodzice, którzy twierdzą, że klaps jest jednak skuteczniejszy, muszą zastanowić się nad efektem, który pragną wywołać. Dziecko powinno unikać wbiegania na ulicę z powodu świadomości, że jest to groźne dla jego życia. Jeśli w specyficznych sytuacjach dostaje klapsa, będzie unikało ich ze strachu przed rodzicem – nie przed samochodem. Można się zatem domyślić, że co sprytniejszy malec bardzo szybko dostrzeże, że na spacerze z babcią (a nie z mamą) nic mu nie grozi – może więc robić, co chce. Dla odmiany, dziecko świadome zagrożenia nie wybiegnie na ulicę podczas żadnego spaceru.
Sprawdź: Jak mądrze wychować dziecko?
Zobacz - to boli!
Druga motywacja dla sięgania po przemoc kierowaną w stronę dzieci to chęć nauczenia ich, że to, co robią, jest nieprzyjemne. Dla przykładu – maluch, który ciągle bije swoją mamę, w końcu zostaje uderzony przez nią, słyszy też tłumaczenie: „Widzisz, jakie to nieprzyjemne?”. Według tej zasady, powinniśmy także powiedzieć dziecku, że go nie kochamy (gdy ono w złości nam tak powie) albo je ugryźć, gdy ugryzie nas – wszystko po to, by pokazać, że to jest nieprzyjemne.
Okiem psychologa: Bicie dziecka za to, że ono nas bije, jest hipokryzją i nie ma żadnego uzasadnienia. Nie martw się – twoja pociecha doskonale wie, że to, co robi, może cię zaboleć – przecież zapewne nieraz się uderzyła, zna więc to nieprzyjemne uczucie. Twoim zadaniem jest jasne przedstawienie sytuacji: u nas w domu nikt nikogo nie bije, koniec kropka. Jeśli dziecko zachowuje się inaczej, konsekwentnie otrzymuje kary – idzie do swojego pokoju, wprowadzamy zakaz oglądania bajek albo zarządzamy rezygnację z wyjścia do sali zabaw. I nie „odpuszczamy” – nawet, jeśli maluch szczerze rozpacza. Nasza konsekwentna postawa bardzo szybko uzmysłowi maluchowi, że bicie wiąże się z negatywnymi konsekwencjami dla niego samego. Jest to oczywiście metoda wymagająca od rodziców większego wysiłku – ale z pewnością jest też bardziej zrozumiała dla dziecka i… nie zawiera hipokryzji.
Co robić, aby dziecko było szczęśliwe?
Tak - czasami nie można inaczej dziecku przetłumaczyć, że czegoś nie wolno |
|
66,7% |
Nie - klaps to bicie, a bić nie wolno |
|
33,3% |
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2013.10.29 15:20
Klaps to nie metoda...Rozumiem, że dziecko potrafi wyprowadzić z równowagi, ale czasem lepiej wyjść i ochłonąć.
hubi 2013.10.15 12:11
Bicie jest niczym innym jak bezsilnością rodzica na wychowanie dziecka . jak sobie nie radzi z emocjami to niech odwiedzi psychologa Biciem nie rozwiązuje sie problemów wrecz przeciwnie je pogłębia
alanml 2013.10.05 15:30
Jesli ktos bije dziecko niech jego tez zaczną bić. Nie!!!!!!!!!!! NIE dla bicia dzieci!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.