Opublikowany przez: bogunia1503 2013-11-06 22:27:54
W dzieciństwie byłam bardzo żywą i energiczną dziewczyną. Nie potrafiłam usiedzieć na miejscu. Chodziłam po płotach, drzewach, jeździłam konno. W szkole średniej również wspinałam się na drzewa, bramki, grałam w siatkówkę i ping ponga, biegałam. Gdy miałam 22 lata wyszłam za mąż. Urodziłam trójkę dzieci (2 córki i syna). Świetnie dawałam sobie radę z prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi. W kwietniu 1988 roku z moim organizmem zaczęło się dziać coś złego. Miałam dopiero 26 lat, a nie mogłam samodzielnie wstać z łóżka, bolały mnie wszystkie stawy, z trudem chodziłam. Wykonywanie podstawowych czynności domowych sprawiało mi ogromną trudność. Lekarz rodzinny przepisał mi zastrzyki i tabletki przeciwbólowe oraz zalecił wykonanie badań. Brałam lekarstwa, ale z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Wyniki badań były w normie, tylko OB bardzo wysokie. Dostałam skierowanie do reumatologa. Zrobiłam dodatkowe badania, prześwietlenia stawów. Dostałam inne lekarstwa i wtedy dolegliwości ustąpiły. W 1992 roku urodziłam drugiego syna. Gdy miał 2 tygodnie, wszystkie bóle powróciły ze zdwojoną siłą. Nie mogłam zajmować się moim maleństwem o własnych siłach. Nie mogłam wstać z łóżka. Była, przerażona, nie wiedziałam, jak wychowam nasze dzieci. Mąż musiał pracować, aby utrzymać rodzinę. Badania wykazały, że jestem chora na reumatoidalne zesztywniające zapalenie stawów. Byłam w szpitalu, w sanatorium, aby choć częściowo zahamować rozwój choroby. Tam spotkałam ludzi, którzy walczyli z podobnymi dolegliwościami. Dowiedziałam się, że tej choroby nie da się wyleczyć, ale trzeba nauczyć się z nią żyć. Wróciłam do domu, brałam lekarstwa i starałam się w miarę możliwości normalnie funkcjonować. Od 16 lat jestem na rencie. Troje moich dzieci założyło własne rodziny. Biorę coraz mocniejsze lekarstwa, chodzenie sprawia mi coraz więcej trudności, ale nie poddaję się. Zajmuję się domem, pomagam w wychowywaniu wnuków. Dużo czasu spędzam w ogrodzie wśród moich ulubionych roślin. Pielęgnuję je, podlewam, a one pięknie rosną i kwitną. Mimo moich dolegliwości z optymizmem patrzę w przyszłość. Cieszę się każdym dniem spędzonym z moją rodziną, która wspiera mnie i pomaga w najtrudniejszych chwilach.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.