Opublikowany przez: Wxxx 2011-12-30 00:29:05
Z wielką niecierpliwością oczekiwałam w tym roku na Święta Bożego Narodzenia. Powodów było kilka. Po pierwsze: tydzień wcześniej spotkała mnie przykra sytuacja w pracy i chciała odciąć się od tego wszystkiego. Po drugie: wiedziałam, że czas Świąt to czas, który spędzę z moją Rodziną, a niestety ostatnio mało mieliśmy czasu dla siebie. No i ostatni powód – uwielbiam magię Świąt Bożonarodzeniowych!
W ostatnim tygodniu przed Świętami zabrałam się za porządki, ogarnęłam praktycznie cały dom: umyłam okna, wyprałam firanki, dywany, kanapę. Niestety wtedy też zachorowała moja Mama, a jej choroba spędzała mi sens z powiek. Mama miała anginę ropną, a ja doskonale pamiętałam jak przebiegała u niej ta choroba 4 lata temu! Wówczas Mama trafiła na oddział w Ostródzie, gdzie nacinano jej wrzody ropne. Niestety teraz też okazało się, że bez tego się nie obędzie. Zabieg jednak, tym razem wykonano w Iławie. Na szczęście jeszcze tego samego dnia Mama wróciła do domu.
W piątek przyjechał do nas Brat z Rodziną. Wówczas ostro wzięliśmy się do pracy. Uszka i pierogi lepili wszyscy domownicy – nawet mój Wojtek. Efekt? 220 smacznych (może niezbyt kształtnych) pierogów i uszek!
W sobotę od samego rana, przygotowań ciąg dalszy: Wojtek z Tomkiem stroili choinkę, Zuza i Julka nakrywały do stołu, a my – kobiety, kończyłyśmy prace w kuchni.
Kiedy zaczęło się ściemniać przyjechała do nas Siostra ze swoją rodziną i wszyscy zasiedliśmy przy wigilijnym stole, na którym prócz pierogów znajdowały się zupy: barszcz i grzybowa, śledzie, sałatki, francuskie ze szpinakiem, kapusta postna, śledzie, pstrągi i grzybki.
Kolację zaczęliśmy od życzeń i dzielenia się opłatkiem. Potem cała nasza 14-osobowa rodzina zabrała się za konsumpcję. Śpiewaliśmy też kolędy i pastorałki. Dzieciaki zaś z niecierpliwością zaczęły wyglądać Mikołaja. Po chwili ich pragnienie się spełniło. Odwiedził nas z wieeeelkim worem pełnym prezentów. Wizyta ta była ciężkim przeżyciem dla najmłodszych dzieciaków. Wojtek na widok pana z siwą brodą wybuchnął płaczem, dopiero kiedy dostał pierwszy prezent trochę się uspokoił, ale do Mikołaja nie chciał podejść, nawet po kolejne pudło. Stwierdził, że prezent ma i więcej już nie chce. Podobnie zareagowała Sandra, która też płakała i za nic nie chciała iść sama po prezenty. Wielką odwagą natomiast wykazała się Michasia, które bez łez podeszła po swoje paczki. Na koniec pstryknęliśmy sobie fajną fotkę na pamiątkę, wszak na kolejną wizytę Mikołaja będziemy musieli czekać cały rok.
No i od tego momentu dzieci ''mieliśmy z głowy'', zachwycone oglądały swoje prezenty i bawiły się nimi. My, dorośli, jeszcze długo siedzieliśmy przy wigilijnym stole i cieszyliśmy się swoją obecnością. Wieczór zakończyliśmy wyjściem na Pasterkę.
Pierwsze i drugie Święto to czas spędzony tylko z rodzinką. Odwiedziliśmy kuzynkę, dla której Święta nie są tak radosne jak dla nas.
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy, więc i ten magiczny czas przeminął jak z bicza strzelił i trzeba było wrócić do codziennych obowiązków.
Mam jednak nadzieję, że miłość, która zapanowała w naszych sercach ( moim i Twoim) niesie ze sobą radość i dobro, a ludzka życzliwość niech nas nigdy nie opuszcza!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2011.12.30 21:24
Widziałam Waszą foteczkę rodzinną:) Piękne macie wspomnienia:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.