Opublikowany przez: Marcin1984 2010-04-29 12:40:51
- Nasza córka urodziła się w lipcu ubiegłego roku. Mąż był przy mnie w szpitalu w chwili jej narodzin. To było dla nas naturalne i nie wyobrażaliśmy sobie innej możliwości rozwiązania – powiedziała Ania, mama kilkumiesięcznej Kasi. Wtóruje jej w tym mąż – Darek. - To prawda. Nic nie było w stanie powstrzymać mnie od decyzji o wspólnym porodzie. Chciałem być z Anią w tym momencie i wspierać ją jak tylko potrafiłem. Najpiękniejszym momentem było przecięcie pępowiny. Popłakałem się wtedy jak małe dziecko... – wspomina Darek.
fot. sxc.hu
Obecność taty przy porodzie konieczna nie jest. Eksperci jednak zgodnie przyznają, że bardzo wskazana. Jak dowiedzieliśmy się od Jarosława Saczonka – ginekologa – Mąż ma bardzo dobry wpływ na rodzącą kobietę. Poza trzymaniem za rękę i podnoszeniem na duchu bywa też pomocny. - Jako lekarz zachęcam partnera do współpracy. Najważniejszą rolą ojca jednak jest bycie obok i wspieranie partnerki w trudach porodu.
Kobiety, które są wspierane przez męża, czy partnera łatwiej przechodzą przez poród. Jest im zwyczajnie raźniej, gdy nie jest sama z bólem i nierzadko strachem, jaki towarzyszy kobietom przy porodzie.
Obecność mężczyzny przy porodzie bardzo pozytywnie wpływa na cały proces. Dziecko nie jest tylko kobiety, ale również i mężczyzny, dlatego warto, żeby był ojciec z nim od pierwszych chwil jego życia. Mężczyzna o ważnej roli, jaką spełnia przy porodzie dowiaduje się już w szkole rodzenia. – Radzimy mężczyznom, aby uczestniczyli w narodzinach swojego dziecka, ponieważ jest to potrzebne kobiecie - powiedziała Wiesława Werner – Zienkiewicz, właścicielka szkoły rodzenia. – Obecność mężczyzny przy porodzie zwiększa poczucie bezpieczeństwa oraz sprawia, że kobieta łatwiej znosi ból, jaki jest związany z narodzinami dziecka. - Dzisiejsi mężczyźni są bardziej chętni do uczestniczenia w porodzie, niż jeszcze kilka, kilkanaście lat temu. Zmienia się mentalność i zmienia się świadomość. Coraz więcej ojców zwyczajnie chce uczestniczyć w porodzie i być obecnym przy dziecku od pierwszych chwil jego życia – dodaje Wiesława Werner - Zienkiewicz. Śmiało można powiedzieć, że wspólny poród to same korzyści. Kobieta mniej cierpi wiedząc, że przy jej boku czuwa ktoś bliski. Więź ojca z dzieckiem zaczyna się już w pierwszych chwilach życia dziecka, a nie po wyjściu ze szpitala, co nie znaczy, że ta druga nie ma szansy być równie silna.
fot. sxc.hu
Zdaniem psycholog Katarzyny Pokropskiej, obecność ojca przy porodzie, to praktycznie same plusy. Kobieta idąc do szpitala jest przerażona i obolała. Mężczyzna jest jej potrzebny chociażby do tak prozaicznych czynności, jak podanie wody, wytarcie potu, czy kontakt z personelem szpitala. Przy samym porodzie ważna jest sama obecność i wsparcie. Wspólny poród wzmacnia kontakt pomiędzy małżonkami. - Warto, żeby partner uczestniczył przy porodzie, nie wolno jednak nikogo do niczego zmuszać i nie oznacza to, ze on nie kocha. Zdarza się czasem, że z różnych względów kobiety nie chcą, aby mąż uczestniczył w porodzie, trudno im, że partner może je widzieć w mało estetycznej sytuacji, ale to jest w porządku i również należy to uszanować - powiedziała Katarzyna Pokropska. A jak mężczyźni przeżywają poród?
Zdaniem Katarzyny Pokropskiej mężczyźni mogą psychicznie przeżywać poród podobnie jak kobiety - obawa o zdrowie żony i dziecka, może powodować ogromny lęk, a skutki jego bywają różne -Jeśli dwoje ludzi jest blisko, to stres, jaki im się udziela jest podobny.
Marcin Osiak m.osiak@familie.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.12.*.* 2017.06.19 20:25
Facet nie powinien być przy porodzie jako ojciec - to nie jego miejsce. Jak nie wie co ma robić niech drzewo sadzi lub dźwiga ciężary to mu pomoże być mężczyzną w jego psychice. Kobieca krew zniszczy każdego twardziela i zostanie zboczeńcem w swoim społeczeństwie niezdolnym budować zdrowe podwaliny rodziny.
asia1026 2010.04.30 10:05
Moje kochanie od samego początku mi oświadczył,że zamierza być ze mną przy porodzie i odziwo nie miałam nic przeciwko temu.Swoje dwie starsze córcie rodziłam sama więc to było dla mnie jakby całkiem nowa sytuacja.Jestem dumna z mojego Skarba, że był z nami przez cały czas w szpitalu i dzielnie ze mną spacerował po szpitalnym korytarzu kiedy ja chodziłam z kroplówką, wspierał podczas całej akcji porodowej.Kiedy już OLEŃKA wylądowała na moim brzuchy miałam wrażenie że Marcin pragnął tego samego, mieć już od razu w swoich objęciach naszą kruszynkę.Wiem teraz ,że nie mogłam mu zabronić bycia razem w tym ważnym dla nas momencie.Gdybym mogła mieć jeszcze szansę na kolejny poród,na pewno chciałabym rodzić wspólnie.
joasia 2010.04.30 08:17
Mąż wpadł na porodówkę w chwili, kiedy Witek właśnie opuścił mój brzuch. Tak więc przez najcięższe momenty musiałam przejść sama. Ale przeciął z dumą pępowinę i podczas zszywania (bolało straszliwie...) miałam już w kogo paznokcie wbijać ;)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.