Opublikowany przez: ULA
Autor zdjęcia/źródło: pixabay @
Staramy się jak możemy, a i tak takie rozmowy z kilkulatkiem najczęściej kończą się lękami i płaczem. Dzieci boją się, że same umrą i że stracą swoich ukochanych rodziców… Znam dziewczynkę, która stwierdziła, że ona w takim razie będzie mało jadła, bo dzięki temu może nie urośnie, nie będzie starsza i nigdy nie umrze.
Myślę, że większość czterolatków (o ile nie wszystkie) wie, że istnieje coś takiego jak śmierć i wiedzą, że od tej chwili kogoś z nami czy między nami już nie ma. Nie ma sensu opowiadanie o tym, że babcia czy dziadek wyjechali na długo, bo to tylko wywoła kolejne lęki (np. przed wyjazdem i rozstaniem).
Kwestia tego, czy zabierać dziecko na pogrzeb jest z kolei bardzo indywidualną sprawą i dziecka, i jego bliskich. Osobiście nie zaryzykowałam zabrania wówczas trzyletniego synka na pogrzeb ukochanego wujka, ale… niestety później zdarzały się chwile, gdy tego żałowałam. Jednak od początku synek wiedział, że wujek umarł i że już go nie zobaczymy.
Kiedy moja czteroletnia córeczka w czasie wieczornej rozmowy zapytała, czy ja nadal będę jej mamą, kiedy ona będzie duża i sama będzie mamą, nie przeczuwałam w którym kierunku potoczą się nasze pogaduchy. Następne pytanie wprowadziło mnie w rozbawienie, gdyż córcia zapytała, czy jak będzie duża i grzeczna, to nauczymy ją bycia rodzicem, bo ona przecież nie potrafi… I może właśnie dzięki temu rozbawieniu potrafiłam pokierować naszą dalszą rozmową tak, jak pokierowałam.
Następne pytanie jakimś cudem nie znokautowało mnie.
– Mamusiu, czy ty kiedyś umrzesz?
- Tak córeczko, każdy kiedyś umiera.
- I ja wtedy nie będę miała mamy?
- Zawsze będę twoją mamą, tylko wtedy to będę siedziała w niebie i będę takim twoim aniołkiem, który będzie ciebie pilnował, żeby nic ci się nie stało.
Chwila refleksji..
- No dobrze, ale jak masz mnie mamusiu pilnować to musisz być obok mnie…
- Będę córeczko. Będę blisko.
- Ale mamusiu, jak wejdziesz wtedy do domu?
No i tutaj dałam się zbić z pantałyku… Ot tak jakoś nagle nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale córeczka miała swoją odpowiedź…
- Mamusiu, a może kominem wejdziesz?
I tutaj już był wybuch śmiechu i mojego, i Zosi.
- Zosiu, to nad tym jeszcze pomyślimy, dobrze? Mam nadzieję, że jeszcze będę długo żyła.
- Tak mamusiu, będziesz długo żyła…
I chwila zastanowienia…
- A co będzie jak ja umrę?
- Wtedy córeczko spotkamy się w niebie i będziemy bardzo szczęśliwe, że znów jesteśmy razem.
Rozmowa toczyła się przed snem Zosi i naprawdę nie wiem skąd brałam te odpowiedzi… Nie było płaczu, było raczej sporo śmiechu i radości, a potem mnóstwo przytulania. Na razie wystarczyło… Nie wiem na jak długo, bo na pewno kiedyś będą dalsze pytania…
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
drewienko 2016.10.31 11:15
Zakręciła mi się łezka. Cudowny dialog.
agusia0584 2013.11.07 23:31
Pieknie napisane. Bardzo mądre i dojrzałe podejście do tematu :]
Sonia 2013.11.07 09:40
Najważniejsze, że zamiast płaczu był śmiech...Jak dziecko jest większe, starsze, wtedy łatwiej jest wytłumaczyć pewne kwestie związane ze śmiercią...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.