Macierzyństwo przy cukrzycy jest dwa razy trudniejsze! - Artykuł
Znajdź nas na

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

Macierzyństwo przy cukrzycy jest dwa razy trudniejsze!

„Pomijając wszystkie czynności związane z pielęgnacją mojego synka, od 3 rano do północy, muszę „pilnować” swojej choroby…” – mówi Joasia, 28-letnia mama, która od 3. roku życia cierpi na cukrzycę. Przeczytaj jak wyglądało i wygląda teraz jej życie!

Macierzyństwo przy cukrzycy jest dwa razy trudniejsze!

Autor zdjęcia/źródło: Archiwum prywatne

Kiedy Pani dowiedziała się o swojej chorobie i jak Pani zareagowała na tę wiadomość?

Na cukrzycę zachorowałam, kiedy miałam 3 latka. Cały ciężar choroby spadł na moją mamę, która musiała zrezygnować z pracy, by móc podawać mi zastrzyki, przestrzegać diety i kontrolować poziom cukru.

W dzieciństwie choroba nie była dla mnie problemem. Może tylko te zastrzyki. Gorzej było, kiedy przyszedł okres dorastania. Miałam dwa razy więcej powodów do buntu...



W jaki sposób zmieniło się wówczas Pani życie?

Zmieniło się ono głównie dla mojej mamy, która musiała zmagać się z zaleceniami lekarza, codziennymi zastrzykami, mierzeniem poziomu cukru…. W dodatku nie były to takie czasy jak dziś. Nie było glukometrów, penów. Iniekcje wykonywane były gotowanymi przed każdym użyciem strzykawkami.



Czy cukrzyca utrudniała Pani czas ciąży i zaraz po przyjściu na świat synka?

Niestety tak. Przez całą ciążę byłam na zwolnieniu lekarskim, ponieważ wieloletnia cukrzyca i zmiany, które już wywołała w moim organizmie (często jeszcze niewidoczne) mogły przyczynić się do poronienia lub uszkodzenia płodu.

Dlatego musiałam wyjątkowo skrupulatnie zadbać o to co jem i o poziom glukozy w organizmie. Przez całą ciążę musiałam być pod stałą opieką dwóch specjalistów: diabetologa i ginekologa. Byli to wspaniali lekarze, jednak czasem ich zalecenia się wzajemnie wykluczały. W cukrzycy bardzo ważny jest ruch, niestety dla ciężarnej niekoniecznie…

Po przyjściu synka na świat największy problem to ciągłe niewyspanie i zmęczenie, nie sprzyjało to niestety dobrym wynikom w cukrzycy.


Jak dzisiaj wygląda Pani typowy dzień?

Pomijając wszystkie czynności związane z pielęgnacją mojego synka przez całą dobę muszę pamiętać i „pilnować” swojej choroby… Wszystko musi odbywać się jak w zegarku:

3.00 - oznaczenie poziomu glukozy we krwi (nie, nie pomyliłam godziny - co noc budzę się o tej porze i robię badanie)

7.00 - oznaczenie poziomu glukozy we krwi, przygotowanie śniadania, zważenie wszystkich produktów, obliczenie zawartości węglowodanów, białka i tłuszczu. Na tej podstawie obliczam ilość tzw. wymienników węglowodanowych (WW) i białkowo-tłuszczowych (WBT). Na tej podstawię obliczam ilość insuliny potrzebnej na daną ilość WW i WBT. Po tych wszystkich czynnościach mogę w końcu zjeść pierwszy posiłek.

9.00 - mierzę poziom glukozy po śniadaniu i ewentualnie wykonuję dodatkowe wstrzyknięcie insuliny, jeśli wynik jest powyżej normy

11.00 - oznaczenie poziomu glukozy we krwi, przygotowanie II śniadania i dalej tak jak w przypadku śniadania

12.00 – oznaczenie poziomu glukozy po II śniadaniu...

13.00 - oznaczenie poziomu glukozy we krwi, przygotowanie obiadu itd. jak w przypadku śniadania

15.00 - oznaczenie poziomu glukozy po obiedzie

18.00 - oznaczenie poziomu glukozy we krwi, przygotowanie kolacji …

20.00 - oznaczenie poziomu glukozy po kolacji...

21.00 - oznaczenie poziomu glukozy przed snem (pomiar ten jest bardzo ważny, ponieważ najwięcej spadków poziomu cukru jest właśnie w nocy)

24.00 - oznaczenie poziomu glukozy w nocy


Co jest najtrudniejsze w życiu osoby chorej na cukrzycę?

Najbardziej przykre jest wyjaśnienie innym na czym polega ta choroba, a także ich reakcja.

Niektórzy sądzą, że jest to choroba zakaźna!!!

Inni sądzą, że choruję na nią, bo w dzieciństwie jadłam zbyt dużo słodyczy…

Utrudnione jest także planowanie: poszczególnych dni, wyjazdów, wycieczek. Najgorzej, jeśli wypadnie coś nieoczekiwanego - późniejszy powrót do domu, nagła choroba itp.

Nie jest łatwe także przestrzeganie diety, szczególnie w czasie pracy. Dieta cukrzycowa to ograniczanie tłuszczów (w dzisiejszym świecie jest to bardzo trudne, gdyż wielu producentów żywności obniża ceny produktów dodając tłuszcz), obliczanie zawartości cukrów prostych i złożonych w produkcie, przestrzeganie ilości posiłków oraz pór ich spożywania.



W jaki sposób pompa insulinowa na którą trwa zbiórka na portalu SiePomaga.pl zmieniłaby Pani życie? Na co z nią mogłaby Pani sobie pozwolić, co teraz jest niemożliwe?

Mogłabym żyć bardziej spontanicznie. Nie musiałabym trzymać się określonych godzin posiłków, mogłabym mniej planować. Pompa dałaby mi większą swobodę, a jej właśnie brakuje mi przy małym dziecku. Przy moim synku ciężko jest planować skrupulatnie dzień…

Każdy z nas może pomóc w zakupie pompy isulinowej dla Joasi.

Wystarczy kliknąć poniżej w napis POMÓŻ i wesprzeć jej cel dowolną kwotą!

Najnowsze komentarze

  • 88.156.*.*Ikona zgłaszania komentarza
    Mam 30 lat,na cukrzycę choruję od 14rż czyli już 16 lat.Od 1 roku i 9 miesięcy jestem mamą- największe szczęście jakie mnie spotkało.Maja jest zdrowa,doskonale się rozwija choć przyszła na świat 5 tygodni za wcześnie. Lekarze pisali najczarniejsze scenariusze i nie wróżyli NAM dobrze.Fakt spędziłam w szpitalu w ciąży 3 miesiące ale opłacało się!!!
  • 83.31.*.*Ikona zgłaszania komentarza
    Bardzo współczuję. Mam syna który od 3 lat choruje na cukrzyce obecnie ma 17 lat, pompę mamy od około roku. Z pompą jest nam o wiele lepiej, czasu i ilości posiłków nie muszą być tak rygorystyczne. Co do otoczenia to faktycznie ludzie nie są doinformowani, a co gorsza nawet w bliskim otoczeniu dziwi ich to że robiąc obiad nakładam dla syna a nie on sam ( przecież wszystko trzeba dokładnie zważyć, w przypadku pozostałych posiłków jest mniej problemu radzi sobie sam), to że dwonię do niego i się martwię że długo go nie ma, że każdy wysiłek musi być pod kontrolą. I tak człowiek wychodzi na nadopiekuńczą matkę - ale z doświadczenia wiem, że nie ma co tłumaczyć, trzeba umieć sobie samemu z tym radzić i tego uczę mojego syna. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.