Opublikowany przez: Joanna P. Redakcja 2017-06-22 11:25:48
Autor zdjęcia/źródło: Tata bohater, Freepik
Znamy wiele przypadków, gdy samotna matka bierze na siebie cały ciężar opieki na chorym dzieckiem. Nie robi tego jednak z własnego wyboru, bo każdy potrzebuje pomocy i wsparcia, lecz dlatego, że nie ma wyjścia, bo nie ma na kim się oprzeć. Zostaje sama ze wszystkim problemami związanymi z pielęgnacją chorego dziecka. Czy temu podoła? Owszem, bo nie ma wyjścia.
Chcemy jednak pokazać pozytywną historię, gdy mama ciężko chorego chłopca nie jest zostawiona sama sobie. Takie przypadki, gdzie kobieta może liczyć na siłę i wsparcie męża także się zdarzają. Wtedy panowie są siła napędową – dosłownie i w przenośni. W przenośni, bo często służą za wsparcie psychiczne, dosłownie, bo to oni dźwigają coraz cięższe dziecko, przenoszą wózek inwalidzki, jeżdżą na rehabilitację.
Dzięki kontaktowi z Fundacją Przyszłość dla Dzieci z Olsztyna udało nam się porozmawiać z Panem Arturem, tatą Mateusza cierpiącego na wodogłowie trójkomorowe, który urodził się jako wcześniak. To wspaniała rodzina, w której rodzice chłopca uczestniczą czynnie w jego życiu i dzielą się obowiązkami związanymi z opieką nad Mateuszem.
Dzielimy się obowiązkami na tyle, na ile jest to możliwe.
Pracuję dorywczo, o godzinie 9.30 znoszę Mateusza z pierwszego piętra, wynoszę wózek z piwnicy i po przyjeździe ze szkoły (13:30) wnoszę go z powrotem. Nie jest to łatwe, gdyż dziecko waży ok. 70kg. Najbardziej angażuje się w weekendy, gdy Mateusz ma wolne.
Cały weekend i popołudniami, gdy chce zabawy i ukazuje chęci to wspólnego spędzania czasu.
Niestety jest to niemożliwe, ponieważ nie mamy odpowiedniego samochodu, by zabrać Mateusza, rodzinę i wózek.
Gdy urodził się Mateusz, lekarze stwierdzili, że jest to ciężki przypadek. Byłem przygotowany na najgorsze, lecz olsztyńscy lekarze dali z siebie wszystko, by uratować mu życie i wskazać nam drogę, którą mamy iść.
Mimo tego, że Mateusz jest niepełnosprawny, jest bardzo inteligentnym dzieckiem. Mimo, że nie mówi, nauczył nas sposobu porozumiewania się z nim.
Moim największym marzeniem jest to, aby Mateusz zaczął chodzić.
Poznajac historie dzielnych ojców, którzy zamiast uciekać przed odpowiedzialnością stają się opoką dla rodziny można samemu stać się lepszym człowiekiem. Sytuacja rodziny chorego chłopca przypomina nam, co jest w życiu ważne i że największym szczęściem powinno być dla nas zdrowie.
Jeśli znacie podobne historie opowiedzcie o nich na forum. Zapraszamy do udziału w dyskusji
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.