Opublikowany przez: ULA 2012-04-17 08:53:46
Czekałam na pierwsze dwie kreski na pasku ciążowym z taką tęsknotą, że tylko ja wiem, ale gdy ujrzałam te dwie kreseczki byłam najszczęśliwsza na świecie. Dziewięć miesięcy ciąży były wspaniałym przeżyciem czule głaskaliśmy z mężem nasze maleństwo, czule mówiliśmy do niego i nie mogliśmy się doczekać gdy przytulimy naszego słodkiego bobaska. Nie wiedzieliśmy czy to będzie syn czy córka chcieliśmy mieć niespodziankę do końca ( czego nie dotrzymaliśmy przy kolejnych dzieciach tu ciekawość zwyciężyła ).
Byłam dumna z mojego rosnące brzuszka ale niestety miałam też problemy z biodrem, im brzuszek był większy tym biodro bardziej bolało i coraz gorzej chodziłam, później już chodziłam o kuli.( tak było przy każdej ciąży ale nie żałuję ani jednego dnia bolącego biodra i ruszającego się brzuszka ). Pamiętam pewien trudny dzień, byliśmy na pogrzebie babci, to był listopad, była w piątym miesiącu ciąży, wracaliśmy do domu była okropna pogoda wiało, sypało, zrywało dachy i przewracało drzewa, okropnie się bałam, żebyśmy szczęśliwie wrócili do domu.
W ten dzień miałam umówioną jeszcze wizytę u ginekologa. Dotarliśmy do niego bardzo spóźnieni a ja zmęczona i wystraszona bałam się czy wszystko jest w porządku z naszym maleństwem i tu nasze maleństwo zrobiło nam ogromną niespodziankę, lekarz zrobił nam USG i wtedy nasz dzidziuś zrobił nam rączką pa pa było to tak pięknie widać że nawet lekarz się uśmiał tak jakby chciał nam powiedzieć że ma się dobrze. Tej chwili nie zapomnę nigdy.
Nasz synek przyszedł na świat 22 marca. Był to trudny dzień. Rano pojechaliśmy do szpitala bo już od 3 godzin miałam skurcze i po przyjeździe do szpitala odeszły mi wody. Wszystko zapowiadało się dobrze ale niestety pomimo skurczów i pełnego rozwarcia nie umiałam urodzić, coś blokowało (jak się później okazało byłam źle zdiagnozowana przez ortopedę i tylko dzięki wspaniałej położnej urodziłam zdrowe dziecko przez cięcie cesarskie).
Do porodu zostałam uśpiona i nic nie pamiętam, ale pamiętam gdy się budziłam. Nic jeszcze nie słyszałam widziałam jak mąż nosi na rękach małe zawiniątko, coś do mnie mówi ale nie słyszę, widzę tylko to małe zawiniątko i czarną czuprynę wychodzącą spod czapeczki. Później dochodzą do mnie słowa - Aniu mamy syna, słyszysz, mamy synka, mamy Kubusia - widziałam radość męża choć ja nie spuszczałam z oczu mojego maleństwa. W końcu dostałam do rąk mój największy skarb. To była wspaniała chwila.
Później każdy chce iść jak najszybciej do domu i to On dawał mi mobilizację do ćwiczeń, wstawania z łóżka, choć to wcale nie było łatwe ale chciałam się nim opiekować być cały czas z nim moim Kubusiem. Po pięknych chwilach przychodzą i te trudniejsze. Już w szpitalu Kubuś zaczyna mi mocno płakać i pamiętam jak położna położyła mi g
o całego nagiego na mojej piersi nie pił ale się uspokoił i tak spaliśmy bo i ja i on bardzo już potrzebowaliśmy odpoczynku.
Wtedy poczułam taką ogromną bliskość... nie wiem jak to nazwać ale było to niesamowite uczucie. To były wspaniałe chwile a z każdym rokiem tych chwil przybywa gdy powie pierwszy raz mama, gdy zrobi pierwsze kroki, gdy namaluje pierwszy obrazek, gdy ma pierwszy występ w przedszkolu itd.
Właśnie mój syn za chwilę stanie się pierwszoklasistą a ja zastanawiam się kiedy to zleciało przecież tak dobrze pamiętam to małe zawiniątko z czarną czuprynką. Nasze kolejne pociechy przychodziły równie wyczekiwane i upragnione jak pierwsze i mam nadzieję że jeszcze dane mi będzie zostać MAMĄ.
Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS praca nadesłana na adres e-mail
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Monika442 2016.08.21 18:06
Sama nie mam jeszcze dzieci. Ale wiem, że bycie mamą to często "trudniejszy zawód" niż wszystkie inne.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.