Opublikowany przez: olcia719 2014-10-01 21:08:11
Wiecie co? W moim chłopaku zakochałam się po same uszy. Wijemy sobie razem gniazdko, kochamy się i do niedawna przeszkadzało nam naprawdę niewiele. Aż nadszedł ten czas – okrutny czas, w którym trzeba było... umyć parę talerzy!
Zaliczając się do kobiet dwudziestego pierwszego wieku pracuję zawodowo, szkolę się i dbam najlepiej jak umiem o żar naszego małego domowego ogniska. A mój luby? Przecież on też ma ręce! Ale on po prostu... nie potrafi z nich korzystać! (Tak jak większość osobników danej płci).W ogóle nie potrafię tego pojąć, ale my, blondynki, cóż my właściwie zdołamy pojąć rozumem? Proszę Was - pokażcie mi mężczyznę, który sam garnie się do sprzątania, bez stokrotnych błagań i gróźb. Śmiem wątpić, że istnieje taki, który potrafi ugotować dwudaniowy obiad i podać deser. Do mojego Ukochanego pewne rzeczy docierają, ale bardzo powoli, w ślimaczym wręcz tempie. Tłumaczę mu jak dziecku, że talerz odnosi się do kuchni, a brudne skarpetki wrzuca do kosza na bieliznę. I choć nerwy muszę mieć jak ze stali, po kilku dobrych miesiącach dostrzegam już można pierwsze efekty.
Mężczyźni myślą, że rzucając bokserki w kąt łazienki, one trafią migiem, czyste i przepięknie pachnące z powrotem do ich szafki. Same. I reszta też robi się SAMA.
W moim domu pewne reformy zostały już wprowadzone. Zasady są sztywne, ale dzięki motywacji, garści pochwał i stokrotnych podziękowań mój delikwent się nie poddaje. A zresztą... naczynia i tak pozmywa, jeśli nie będzie już miał na czym zjeść. Wyręczanie? Wyręczać to oni mogą nas, kobiety! Nie dajmy się zwariować! :) Do boju Polki!:)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.