Opublikowany przez: ULA 2012-01-27 12:32:38
Jako rodzice chcielibyśmy wychować dzieci na dobrych, mądrych, szczęśliwych ludzi. Takie są założenia. W trakcie jednak pojawia się wiele wątpliwości, zwłaszcza gdy maluch coraz bardziej zaznacza swoją niezależność. Zastanawiamy się wtedy czy dobrze zareagowaliśmy, czy nie wyrządziliśmy krzywdy, nie reagując na krzyki i wymuszenia zbuntowanego malucha. Gdzieś zawsze pojawia się pytanie: „Czy moje dziecko jest szczęśliwe?”
Co jest potrzebne dziecku do szczęścia? Na krótką metę z pewnością fajna zabawka, dobre jedzonko, spacer z atrakcjami, zabawy z rodzicami. Czy to wystarczy, żeby takie radości przełożyły się na szczęśliwe życie? Pewnie nie. Co więc robić, żeby maluch chował się w ogólnej szczęśliwości?
Zawsze trzeba uwzględniać i szanować indywidualność dziecka. Czasami trudno jest zobaczyć w nieporadnym szkrabie, w jakże wielu sprawach zależnym od dorosłych, odrębną jednostkę. Takie poszanowanie indywidualności przejawia się między innymi w akceptacji dziecka, łącznie z jego trudnościami czy charakterem.
Gdy mamy w głowach wyidealizowany obraz dziecka, który nie jest tożsamy z osobą naszego szkraba, nie będzie nam łatwo cieszyć się autentycznie. A nasze pociechy tak bardzo potrzebują naszej bezwarunkowej akceptacji! To daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa i poczucie wartości, a to przekłada się na całe życie!
Poza tym dziecko szczęśliwe to dziecko przytulane! Czułość, bliskość fizyczna, przytulanie są konieczne w rozwoju układu nerwowego. Niezmiernie krzywdzące są dla maluchów opinie, że przytulanie czy noszenie rozpuszcza. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby umęczona mama, obładowana zakupami, nosiła jeszcze swojego dwu-trzylatka. Ważna jest fizyczna obecność, głaskanie po główce, przytulanie, a noszenie zwłaszcza w przypadku maleńkich dzieci.
Każde dziecko do szczęśliwego rozwoju potrzebuje też czasu mu poświęcanego. Im dziecko starsze, z tym czasem może być trudniej. Mamy wracają do pracy, dzieci przebywają pod czyjąś opieką.
Wtedy szczególnie trzeba zadbać o wspólnie spędzany czas. Niech nie będą to godziny spędzane na oglądaniu telewizji czy suchych relacjach z przedszkola. Dobrze jest skupić się na prawdziwych rozmowach, o rzeczach ważnych, które maluch chciałby nam przekazać, a także na autentycznej zabawie ( z myślami „tu i teraz”, skupionych na dziecku, a nie na mnóstwie innych spraw).
Inwestycją w szczęście dziecka jest też wspieranie go w rozwoju – zgodnie z jego, a nie rodziców, zainteresowaniami. Niezbędne są częste pochwały, począwszy już od maluszków. Nic nie daje takiego szczęścia jak zachwyt rodziców, mówienie „brawo” czy oklaski. Przyczynia się do budowania własnej wartości i zachęca do dalszych prób. Zawsze doceniajmy starania naszych pociech!
Nieraz błędnie utożsamiamy wychowanie na szczęśliwego człowieka z wychowaniem bezstresowym. Myślimy, że gdy oszczędzimy dzieciom stresów (ulegając im, nie dopuszczając do płaczu, nie stawiając granic), nasze szkraby będą spokojniejsze i szczęśliwsze.
Tymczasem musimy pamiętać, że dziecko potrzebuje granic, reguł mówiących co wolno, a co nie. Nasze „nie” nie oznacza braku miłości. Maluch może płakać, ale nie oznacza, że jest nieszczęśliwe. Co więcej - szczęście nie oznacza braku wymagań. Dziecko musi uczyć się samodzielności, a dorośli powinni mu na nią pozwalać (zawsze doceniając i ciesząc się z osiągnięć).
Wychowanie w szczęśliwości jest też podążaniem za dzieckiem – za jego możliwościami i etapami rozwoju. Trzeba pobudzać ciekawość maluchów i pozwalać na poznawanie świata. Również my starajmy się być szczęśliwi!
Anna Chmielewska
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.25.*.* 2017.12.11 05:12
Trzeba pokazywać świat z lepszej perspektywy, trzeba przekazać tyle miłości , ciepła i troski, by dziecko było szczęśliwe. W moim przypadku dodatkowym wsparciem okazało się być Przedszkole [wymoderowano]
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.