Opublikowany przez: ULA 2011-08-23 14:31:39
O tym, że należy wspominać dziecku już parę tygodni przed 1 września o tym, jaka szkoła jest wspaniała i radosna, wie już w zasadzie każdy. Ty także od kilku miesięcy opowiadasz swojemu maleństwu jakie przygody czekają go w szkole, o tym ile nowych kolegów pozna oraz jakich ciekawych rzeczy będzie się uczył. Skompletowałaś także kolorową wyprawkę na widok, której Twoja pociecha cieszy się niemniej niż z nowych zabawek. Wszystko poszło zgodnie z planem – Twoje dziecko już nie może doczekać się pierwszego dnia w szkolnej ławce. Jak jednak postępować z dzieckiem, aby w pierwszych dniach nie zniechęciło się do szkoły?
Rzeczywistość szkolną należy podzielić na dwa ważne obszary w życiu dziecka: rówieśników oraz naukę. Od kontaktów z rówieśnikami zależeć będzie to, czy dziecko ma ochotę co rano iść do szkoły z uśmiechem, od tego na ile zachęcą je przedmioty, zależeć będą jego sukcesy szkolne w przyszłości.
W pierwszych dniach szkoły rodzic powinien wyrobić z dzieckiem nawyk przyszłego odrabiania zadań domowych i nauki. Początkiem września nauczyciele starają się wyłącznie zintegrować klasę i przyzwyczaić dzieci do szkolnego świata. Już niedługo jednak dziecko będzie miało nowe obowiązki, do których należy przyzwyczajać je już w pierwszym tygodniu szkoły. Najkorzystniejsze będzie ustalenie konkretnej godziny (w miarę możliwości nie wieczorem), kiedy to dziecko wraz z rodzicem będzie przeglądać szkolne zeszyty. Maluch bardzo chętnie będzie opowiadał czego nauczył się na lekcji, a w niedalekiej przyszłości opowieści zostaną zastąpione wspólnym odrabianiem zadań domowych. Zignorowanie sięgania po zeszyty w pierwszych dniach roku szkolnego spowoduje, że dziecko poczuję się nadmiernie obciążone, gdy pojawią się pierwsze prace domowe i niechętnie, wręcz za karę będzie odrabiało zadania. Nawyk nauki w domu należy więc wprowadzać najlepiej na fali euforii pierwszych chwil w wyczekiwanej szkolne.
Należy również pamiętać, aby nie wymagać od dziecka zbyt wiele. Nadmierny rodzicielski perfekcjonizm również może zniechęcić dziecko do prób zdobywania dobrych ocen. To, że dziecko nie potrafi napisać starannych, równych literek nie powinno powodować, że rodzic jest niezadowolony z jego nauki. Może to zniechęcić dziecko na przykład do nauki liczenia, w której (mimo braku idealnego charakteru pisma) okaże się bardzo zdolne. Należy wymagać, ale także realnie oceniać możliwości dziecka, nie zapominając o nagradzaniu samego starania.
Nagrodą za dobre stopnie nie powinny być pieniądze, a przykładowo wspólne wyjście na basen/do kina. Nagradzanie dobrych wyników wyższym kieszonkowym może spowodować, że dziecko w przyszłości będzie traktować dobrą ocenę jako źródło korzyści materialnych (co może skłaniać do częstego ściągania) niż naukę jako cel sam w sobie.
Drugim aspektem szkolnego życia dziecka są rówieśnicy. Aby ułatwić naszemu dziecku nawiązywanie przyjacielskich relacji z kolegami z klasy należy zadbać o spotkania dzieci poza lekcjami. Dobrym posunięciem jest także zaprzyjaźnienie się lub chociaż utrzymywanie kontaktu z rodzicami innych dzieci. Gdy pojawią się konflikty wśród maluchów, łatwiej będzie ustalić o co poszło od zaprzyjaźnionej mamy, jeśli nasza pociecha nie będzie chciała nam o tym opowiedzieć. Konieczne jest także, aby rodzic uświadomił swojemu dziecku co może go spotkać na szkolnym korytarzu. Trzeba to jednak robić ostrożnie, tak aby pociecha nie zniechęciła się i nie wystraszyła szkoły. Rodzice często zapominają, że wśród dzieci może dochodzić do różnych incydentów. W czasie przerwy nasz maluch będzie miał kontakt ze starszymi dziećmi i trzeba go nauczyć, aby o każdej przykrości ze strony innych dzieci informowało rodzica. Korytarz szkolny nie jest bezpieczną salą przedszkola, gdzie nad kontaktami wśród dzieci czuwa przedszkolanka, pomagając im w rozwiązywaniu konfliktów. Nauczyciele, owszem integrują dzieci i dbają o relację, ale głównie w obrębie jednej klasy. Może się zdążyć, że kilka lat starszy kolega będzie próbował w czasie przerwy czy na świetlicy zmusić nasze dziecko przykładowo do oddawania mu śniadania czy „prześladować” go. Gdy zastraszony maluch nie poinformuje nas o tym, może się to skończyć nerwicą i zniechęceniem do szkoły nawet na wiele lat.
Gdy postaramy się trzymać rękę na pulsie i nie dopuścimy do przykrych sytuacji oraz wyrobimy nawyk systematycznego odrabiania zadań domowych, szkoła która jest źródłem wielu wspomnień, okażę się piękna także dla dziecka. I kolejne lata w szkolnej ławce będą dla niego tymi najlepszymi.
Agnieszka Dyląg
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.