Opublikowany przez: Mama Julki 2010-07-25 10:04:56
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
jagienka 2010.07.25 21:19
Mama Julki napisał 2010-07-25 19:59:59 jagienka napisał 2010-07-25 19:33:26 Mama Julki napisał 2010-07-25 19:27:44 jagienka napisał 2010-07-25 18:54:31 Za płotem też może być różnie... Ja mam takich jednych co potrafią zatruć żywot na amen... Dobrze, że reszta sąsiadów jest super, to się nawzajem wspieramy a jak dopiecze któremuś z nas ten uciążliwy, to razem przynjamniej się pożalimy... I tak to się toczy...A tak, sąsiedzi za płotem potrafią uprzykrzyć życie! Ja mieszkam na wsi, więc mam do sąsiadów dosyć daleko, ale uwierzcie, ze wiedzą o nas bardzo dużo! W ogóle na wsi, w małym środowisku trudno cokolwiek ukryć. Ale ogólnie nie narzekam na sąsiadów. Da sie z nimi żyć. Chociaż do przyjaźni to nam daleko! Nawet soli sobie nie pożyczamy. Stosunki są po prostu poprawne. A czy ktoś z Was zyje z sąsiadami w prawdziwej zażyłości, w przyjaźni?No ja z tymi pozostałymi... Zwłaszcza dwa domy... Jesteśmy naprawdę zaprzyjaźnieni... Możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji... I w dobrym i złym... Jeździmy na wspólne wyjazdy, spotykamy się bardzo często... Funkcjonujemy prawie jak bliska rodzina... Dzięki temu mamy zawsze to poczucie bezpieczeństwa... Jak mój mąż zimą był w szpitalu to nie zostawili mnie samej... Naprawdę pomagamy sobie we wszystkim...To świetnie Jagienko. Mi trochę brakuje takich przyjaciół wśród sąsiadów. Fajnie by było mieć kogoś takiego obok, a nie kilometry dalej, jak w moim przypadku. A jak podchodzicie do ingerowania w sprawy sąsiadów, ale tego słusznego ingerowania? Wolicie udawać, ze nie wiecie, nie słyszycie, czy tez reagujecie? Hm... Koło nas nie zdarza się akurat nic takiego nazwijmy to drastycznego w stylu molestowanie, przemoc itp. Ale w tym naszym gronie mówimy sobie o rzeczach trudnych. Podam przykład. Syn sąsiadów [tych zaprzyjaźnionych] wdał się w niewąską awanturę... My byliśmy świadkami tego... Chłopak do niczego się nie przyznał w domu ale, że groziło Mu kolejne pobicie [słyszeliśmy odgrażanie się przeciwnika], powiedzieliśmy to sąsiadce... Okazało się, że słusznie. Syna kumple posądzili o kradzież telefonu, za to właśnie spuślili Mu manto... Rodzice odpowiednio zainterweniowali i sprawa się wyjaśniła... Sąsiadka bardzo dziękowała za naszą czujność... Ale my wiemy, że tym sąsiadom możemy powiedzieć wszystko i Oni nie tylko się nie obrażą ale wręcz przeciwnie... Mamy po prostu do siebie ogromne zaufanie... I syn tez nie miał pretensji za nasze "donosicielstwo"... Powiedział Mi, że sam by się bał a tak rodzice pomogli i jest ok... A gdybym w innym domu usłyszała, że dzieje się coś złego reagowałabym... Bo jak ja będę milczeć to ktoś będzie wciąż cierpał... Ale jak pisałam: nie mamy tego problemu jak narazie...Mądrość przychodzi wraz z wiekiem... Oby to nie było wieko od trumny... ;)
Mama Julki 2010.07.25 19:59
jagienka napisał 2010-07-25 19:33:26Mama Julki napisał 2010-07-25 19:27:44 jagienka napisał 2010-07-25 18:54:31 Za płotem też może być różnie... Ja mam takich jednych co potrafią zatruć żywot na amen... Dobrze, że reszta sąsiadów jest super, to się nawzajem wspieramy a jak dopiecze któremuś z nas ten uciążliwy, to razem przynjamniej się pożalimy... I tak to się toczy...A tak, sąsiedzi za płotem potrafią uprzykrzyć życie! Ja mieszkam na wsi, więc mam do sąsiadów dosyć daleko, ale uwierzcie, ze wiedzą o nas bardzo dużo! W ogóle na wsi, w małym środowisku trudno cokolwiek ukryć. Ale ogólnie nie narzekam na sąsiadów. Da sie z nimi żyć. Chociaż do przyjaźni to nam daleko! Nawet soli sobie nie pożyczamy. Stosunki są po prostu poprawne. A czy ktoś z Was zyje z sąsiadami w prawdziwej zażyłości, w przyjaźni?No ja z tymi pozostałymi... Zwłaszcza dwa domy... Jesteśmy naprawdę zaprzyjaźnieni... Możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji... I w dobrym i złym... Jeździmy na wspólne wyjazdy, spotykamy się bardzo często... Funkcjonujemy prawie jak bliska rodzina... Dzięki temu mamy zawsze to poczucie bezpieczeństwa... Jak mój mąż zimą był w szpitalu to nie zostawili mnie samej... Naprawdę pomagamy sobie we wszystkim...To świetnie Jagienko. Mi trochę brakuje takich przyjaciół wśród sąsiadów. Fajnie by było mieć kogoś takiego obok, a nie kilometry dalej, jak w moim przypadku. A jak podchodzicie do ingerowania w sprawy sąsiadów, ale tego słusznego ingerowania? Wolicie udawać, ze nie wiecie, nie słyszycie, czy tez reagujecie?
jagienka 2010.07.25 19:33
Mama Julki napisał 2010-07-25 19:27:44 jagienka napisał 2010-07-25 18:54:31 Za płotem też może być różnie... Ja mam takich jednych co potrafią zatruć żywot na amen... Dobrze, że reszta sąsiadów jest super, to się nawzajem wspieramy a jak dopiecze któremuś z nas ten uciążliwy, to razem przynjamniej się pożalimy... I tak to się toczy...A tak, sąsiedzi za płotem potrafią uprzykrzyć życie! Ja mieszkam na wsi, więc mam do sąsiadów dosyć daleko, ale uwierzcie, ze wiedzą o nas bardzo dużo! W ogóle na wsi, w małym środowisku trudno cokolwiek ukryć. Ale ogólnie nie narzekam na sąsiadów. Da sie z nimi żyć. Chociaż do przyjaźni to nam daleko! Nawet soli sobie nie pożyczamy. Stosunki są po prostu poprawne. A czy ktoś z Was zyje z sąsiadami w prawdziwej zażyłości, w przyjaźni?No ja z tymi pozostałymi... Zwłaszcza dwa domy... Jesteśmy naprawdę zaprzyjaźnieni... Możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji... I w dobrym i złym... Jeździmy na wspólne wyjazdy, spotykamy się bardzo często... Funkcjonujemy prawie jak bliska rodzina... Dzięki temu mamy zawsze to poczucie bezpieczeństwa... Jak mój mąż zimą był w szpitalu to nie zostawili mnie samej... Naprawdę pomagamy sobie we wszystkim...Mądrość przychodzi wraz z wiekiem... Oby to nie było wieko od trumny... ;)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.