Opublikowany przez: centaurek 2011-04-26 18:57:23
Nie, nie rozmawiałam jeszcze o tym z nikim. Nie potrafiłam. Wytworzyłam wokół siebie barierę, taką skorupę, do której nikt nie miał wstępu. Przez ostanie pięć lat, odkąd cudem powróciłam, moje życie toczyło się między sklepem a domem. Sklep osiedlowy, oczywiście, bo zbyt duża ilość ludzi wzbudza we mnie strach. Tylko niezbędne zakupy, powrót do domu i zamkniecie się w swoim pokoju. Od tamtego czasu zawsze zamykam swój pokój. Może to i dziwne, ale nie usnę mając świadomość, że ktoś do mojego pokoju znów może wejść, tylko po to by... Nieważne zresztą. Już nieważne.
Sypiam przy zapalonym świetle. Czasem, bardzo rzadko, zdarza się, że koszmary odlatują. Gałęzie, poruszane przez wiatr, są tylko gałązkami, szklankę wody przy łóżku mogę wypić bez obawy, że ktoś do niej coś dosypał, szmery za drzwiami nie wzbudzają tej ohydnej pewności, że nadchodzi następny z nich...
Dlaczego chcę to z siebie wyrzucić? Przez te pięć lat walczyłam z sobą, każdy dzień, w którym spoglądałam w lustro a potem na buteleczkę z tabletkami nasennymi, mówiąc do siebie "nie możesz, jeszcze nie teraz..". Każdy taki dzień był dla mnie potwornym wyzwaniem. Wiesz, jest tyle dziewczyn, takich jak ja... Każda z nas ma marzenia, a kiedy spotykamy księcia z bajki tracimy głowę. Dla mnie jest już za późno, ale może tą spowiedzią ocalę choćby kilka z nich. Marzycielek, idealistek...
Chcesz wiedzieć, jak to się zaczęło? Ależ banalnie, tak banalnie, że aż głupio o tym mówić. Straciłam pracę, ale przepełniona optymizmem natychmiast rozpoczęłam poszukiwanie nowej. Na początku myślałam naiwnie, że to takie proste. A potem standard – setki wysłanych podań, zdawkowe odpowiedzi. Co tu dużo mówić, każdy to zna.
Kiedy kumpel ze szkoły spotkał mnie na ulicy i zapytał co słychać, nie wiedziałam, gdzie oczy podziać. O dziwo, nie wyśmiał mnie, tylko zaprosił na kawę. Po krótkiej rozmowie stwierdził, że w Holandii poszukują barmanek i świetnie bym się do tego nadawała. Płaca też jest całkiem niezła. Zostawił mi numer telefonu, w razie gdybym się zdecydowała.
Nie wahałam się długo. Co mnie tu w końcu trzymało?
Pojechałyśmy, jak się okazało, w szóstkę. Na ulicach Amsterdamu co jakiś czas jedna z nas wysiadała. Aż w końcu zostałam sama.
Wysiadłam, zdziwiona tym, co widzę. Lokal, który w moich wyobrażeniach wyglądał przynajmniej przyzwoicie, okazał się być obskurną budą. Spojrzałam na kumpla i powiedziałam, że z tej pracy rezygnuję. Poprosiłam o zwrot dowodu i telefonu, który zabrali mi na granicy, a także o odwiezienie mnie do domu.
Dostałam w twarz.
Zszokowana, nawet nie wiem, jak znalazłam się w brudnym pokoiku. Chciałam zapytać kumpla, co to znaczy, ale nie zdążyłam.
Zgwałcili mnie, on, kierowca i dwóch spoconych właścicieli hotelu. Kiedy się zaspokoili, przystąpili do bicia. Mocno, ale w takie miejsca, by nie było śladów.
Dowiedziałam się, że mam wobec nich dług za transport i muszę go spłacić. Tak zaczął się mój koszmar.
Z pierwszych dni niewiele pamiętam. Co chwilę pojawiał się ktoś obcy, zaspokajał się i wychodził. Nie byłam tego w pełni świadoma, dopiero po jakimś czasie doszłam do wniosku, że do wody mineralnej, podawanej mi do śniadania, dodawano narkotyków. W pierwszym odruchu miałam ochotę ją wylewać, szybko jednak doszłam do wniosku, że bycie otumanioną umożliwiało mi przeżycie kolejnego dnia. Tak było po prostu łatwiej.
Nie miałam prawa do niczego. Zabezpieczenia? Klient chce bez gumy, to bez gumy. Klient ma specyficzne wymagania? Trzeba je spełnić. Pieniądze? Spłacę dług, to zacznę zarabiać.
Po pewnym czasie poznałam sąsiadki.
Magdę, która wzięła udział w konkursie piękności. Fałszywym konkursie piękności, wszystkie finalistki wylądowały w burdelach. Anetę, która poznała faceta na dyskotece, wypiła podanego przez niego drinka i obudziła się dopiero tutaj. Beatę, która wyjechała do pracy jako modelka. Dankę, która miała opiekować się dziećmi….
Czasem udawało nam się porozmawiać. Rzadko, bo przecież byli klienci, byłyśmy naćpane, szefowie przyszli się zabawić...
Kiedyś jeden klient zamiast zrobić swoje wypytał mnie o wszystko. Rozpłakałam się i wyrzuciłam z siebie to, co mi na duszy leżało, a on pokiwał głową i obiecał pomoc.
Następnego dnia zostałam wyjątkowo brutalnie zgwałcona przez szefów, ale nie to było najgorsze. Okazało się, że ceną, jaką zażądał kapuś, było dwie godziny ze mną, sam na sam. bez zadnych ograniczeń. Przyszedł do mnie wieczorem…
Wyrzuciłam te dwie godziny z mego umysłu.
Cud stał się dwa lata później, kiedy byłam już tylko bezwolnym robotem, żyjącym między spoconymi facetami, narkotykami i comiesięcznymi lekcjami posłuszeństwa. Jakiś Polak przekonał mnie, że chce mi pomóc. Z jednej strony obawiałam się kolejnej prowokacji, z drugiej potrzebowałam bratniej duszy. Tym razem się udało.
Myślisz, że to happy end? Tak, mam to szczęście, że jako jedną z nielicznych mnie odnaleziono. Ale to nie jest szczęśliwe zakończenie. Nie będzie szczęśliwego zakończenia. Już nigdy, rozumiesz?
Chcesz wiedzieć, jak mam na imię? Jakie to ma znaczenie? A zresztą…
Nazywaj mnie Kasią, Marysią, Agnieszką, Janką, Dorotą, Elą, Danutą, Bogną, Małgosią…
Są nas tysiące, wiesz?
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Mama Tymka 2011.04.27 14:24
Dlaczego Kasia jest na pierwszym miejscu? Przerażający artykuł. Ale ważne by o tym mówić i pisać.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.