Opublikowany przez: monika.g 2016-11-02 16:25:16
Autor zdjęcia/źródło: Trauma po porodzie @ pressfoto / Freepik
Trudny poród przebiegający bardzo długo, a w dodatku z komplikacjami, przy nieodpowiedniej opiece medycznej lub braku wsparcia ze strony najbliższych może wywołać w nas taką samą traumę jak wypadek samochodowy czy ciężka choroba bliskiej osoby. Trauma po porodzie inaczej zwana Poporodowym Zespołem Stresu Pourazowego może odcisnąć trwały ślad w psychice świeżo upieczonej mamy i zaburzyć jej postrzeganie siebie jako matki, a przede wszystkim zniechęcić ją do dbania o własne dziecko i posiadania kolejnego potomstwa. O to jak sobie poradzić z traumą po porodzie zapytaliśmy psycholog panią Martę Osińską-Białczyk.
Psycholog Marta Osińska-Białczyk: Poród jest doświadczeniem, które przez jedne kobiety jest spostrzegane jako najpiękniejsze, przez inne natomiast - jako najgorsze w życiu. Są mamy, które już od pierwszych chwil po narodzeniu dziecka, wypowiadają się o jego przychodzeniu na świat jako o traumie. I mają do tego pełne prawo, gdyż najważniejsza jest reakcja samej kobiety i jej rozumienie sytuacji okołoporodowej oraz siebie w niej. Trauma będzie objawiać się przede wszystkim postrzeganiem porodu jako doświadczenia skrajnego lęku i/lub bezradności, ogromną niechęcią do ponownego zajścia w ciążę oraz silnymi objawami fizjologicznymi, jak na przykład przyspieszony puls, dreszcze, duszność czy zawroty głowy w sytuacjach przypominających poród czy przywołujących wspomnienia o nim. Charakterystyczne jest unikanie takich właśnie sytuacji w rzeczywistości, ale powracanie do nich emocjonalnie w snach, wyobrażeniach lub natrętnych myślach. Aby jednak mówić o traumie, objawy muszą utrzymywać się dłużej niż 3 miesiące po porodzie.
Z mojego punktu widzenia jako terapeuty poznawczo-behawioralnego, ważnym powodem traumy po porodzie jest dokładnie to samo, co w przypadku innych zaburzeń, czyli nasze przekonania.Choć może to brzmieć irracjonalnie, wystarczy sobie wyobrazić dwie kobiety. Jedna z nich uważa, że poród to coś, co pozostaje całkowicie poza naszą kontrolą. Jedyne, co możemy zrobić rodząc, to zdać się na lekarzy i bliskich. Jako matka ma do nich zaufanie. Wierzy również w ojca dziecka i sądzi, że poradzi on sobie wspaniale w tej sytuacji. Kobieta ta wie, że poród może boleć, i to bardzo, ale wie też, że ból nie będzie rósł w nieskończoność i minie. Ufa sobie i swojemu ciału. Druga kobieta ma silną potrzebę kontroli. Uważa, że kiedy ją utraci, to zwariuje lub zrobi coś złego. Z każdym skurczem boi się coraz bardziej, bo czuje, że właśnie tę kontrolę straciła. Nie ma zaufania do lekarzy, nie wierzy, że partner jest w stanie ją wesprzeć. Uważa, że skoro teraz nie daje sobie rady, potem będzie już tylko gorzej… Łatwo zgadnąć, która z kobiet będzie bardziej predysponować do traumy…
Poza odbiorem poznawczo-emocjonalnym narodzin dziecka przez jego mamę, są jeszcze związane z tym fakty.
Jeśli dziecko przychodzi na świat bardzo długo, na przykład całą dobę lub dłużej, lub wręcz przeciwnie - bardzo szybko i gwałtownie, na przykład godzinę czy dwie, a do tego dostępność środków uśmierzających ból jest słaba, prawdopodobieństwo traumatyzacji się zwiększa.
Podobnie jest w wypadku nagłej i niespodziewanej decyzji o cesarskim cięciu lub konieczności zastosowania kleszczy czy vacuum.
Prócz samego porodu, ważne są oczywiście czynniki takie jak brak wiedzy, rzeczywiście słabe wsparcie bliskich lub jego brak, cechy osobowości matki, skłonności, sposoby radzenia sobie z emocjami, sytuacja finansowa, choroby somatyczne i inne.
Kluczowe są również okoliczności, jakie miały miejsce już po porodzie, takie jak: stan dziecka, poziom opieki medycznej, stan psychofizyczny matki, wszelkie komplikacje, które zostały wykryte u matki lub dziecka w trakcie pobytu w szpitalu, czy choćby sposób funkcjonowania matki i dziecka już po powrocie do domu.
Na to pytanie trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Z pewnością może mieć, w tym sensie, że przedłużający się stres pourazowy, często prowadzi do depresji. Bywa również, że objawom lękowym i fizjologicznym towarzyszy obniżenie nastroju, brak odczuwania przyjemności, a nawet myśli samobójcze. Wtedy od decyzji specjalisty w porozumieniu z pacjentką zależy, którymi objawami zająć się w terapii najpierw. Może być też tak, że mimo braku traumy, pojawia się depresja.
Odpowiednie nastawienie to połowa sukcesu. Dlatego warto poobserwować swoje obawy związane z porodem oraz wywołujące je myśli już na etapie ciąży, kiedy jest jeszcze czas na ich weryfikację i naukę odpowiednich sposobów radzenia sobie. Równie ważna jest wartościowa wiedza, zdobywana z wiarygodnych źródeł, przekazana w sposób jasny i prosty. Dlatego zamiast śledzić internetowe fora, lepiej kupić sobie dobrą książkę lub zapisać się do szkoły rodzenia. Ogromne znaczenie ma wybór lekarza i położnej, z którymi dobry kontakt jest niezastąpiony. Wsparcie bliskich i przyjaciół również zdaje się być kluczowe. Jeśli nie ma już czasu na prewencję, bo dziecko za chwilę przyjdzie lub już przyszło na świat, dużą rolę odgrywa zadbanie o siebie i swoje potrzeby przez mamę. Kiedy jest się obolałą, skrajnie wyczerpaną i głodną, trudno nie mieć wrażenia, że świat “wali się” na głowę. Dlatego warto o tym mówić i nauczyć się prosić o pomoc. Dobrze jest także ponownie zweryfikować oczekiwania wobec siebie jako matki, ponieważ w większości okazują się one nie do zrealizowania...
Jeśli obraz porodu jako traumy się nie zmienia, a mama, mimo upływu czasu, nie czuje się lepiej - warto delikatnie zasugerować wizytę u psychoterapeuty. Z oczywistych względów ważne jest też odciążenie mamy z części obowiązków, okazywanie czułości i wyrozumiałości oraz akceptowanie jej emocji. Dobrze jest pokazywać świeżo upieczonej mamusi, że ma prawo źle się czuć, gdyż nie zmienia to faktu, że mimo to jest ona wystarczająco dobrym rodzicem. Myślę, że o traktowaniu z szacunkiem nie muszę wspominać.
Jeśli rzeczywiście mamy objawy Zespołu Stresu Pourazowego, czyli przede wszystkim wciąż na nowo przeżywamy poród w snach, wyobrażeniach czy natrętnych myślach, do tego towarzyszy nam obniżony lub zmienny i drażliwy nastrój, a kontakt z dzieckiem sprawia trudność lub wywołuje dyskomfort - nie ma na co czekać. Warto w tym wypadku udać się do psychiatry lub psychoterapeuty celem rozpoznania problemu i rozpoczęcia leczenia. Naprawdę nie ma się czego wstydzić. Korzystanie z pomocy świadczy o sile i szacunku do samej siebie. Nieleczone PTSD może prowadzić do utrzymywania się lęku czy nawracających depresji, a także zaburzać relacje rodzinne, wtórnie wywołując złość, poczucie winy i inne przykre emocje, które będą napędzać błędne koło i przynosić cierpienie.
Dobrym wskaźnikiem zdaje się tu być czas. Jeśli mimo wykorzystania wszystkich możliwych sposobów radzenia sobie ze stresem, które wcześniej nam pomagały, dania sobie prawa do emocji i odpuszczenia oczekiwań wobec siebie jako matki, objawy nie mijają po 6 miesiącach od porodu, to znaczy, że nasze możliwości poradzenia sobie wyczerpały się i poszukanie pomocy jest naprawdę wskazane.
Za wywiad dziękuję pani Marcie Osińskiej-Białczyk.
Marta Osińska-Białczyk jest psychologiem, psychoterapeutą i seksuologiem w poradni Co tam? Psychoterapia bliska Tobie, gdzie zajmuje się psychoterapią indywidualną młodzieży i dorosłych oraz terapią par.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
89.64.*.* 2019.03.20 08:57
Niestety właśnie zdałam sobie sprawę, że mam traumę po ciężkim porodzie. 27 godzin porodu w tym z 6 spędziłam w samochodzie :/, 2 i pół godziny samego parcia we wszystkich możliwych pozycjach. Na końcu kilkukrotnie zastosowano rękoczyn kristellera i próżnociag, również nacieto mnie. Kilka dni po porodzie naturalnym nie byłam w stanie się ruszyć ( czyli tak jak po CC ). Nie było żadnego kangurowania, dziecko zostało mi od razu zabrane (mimo,że wszystko było z nim w porządku, miało 9 punktow). Do porodu byłam nastawiona bardzo pozytywnie, wierzyłam w kompetencje lekarzy i personelu. Niestety zawiodłam się, bo trafiłam na jakiegoś ginekologa - stazyste- palanta, który chyba nigdy kobiety rodzącej nie widział. Minęło 2 i pół roku, i jak pomyślę o porodzie to popadam w histeryczny płacz... Jestem w drugiej ciąży (planowana) i jestem przerazona ;(
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.