Opublikowany przez: annas82 2011-07-06 11:28:03
Do pracy poszłam gdy moja córka miała niecałe półtora roku.
Była to moja pierwsza praca i bardzo się cieszyłam, że mogę w końcu zacząć rozwijać się zawodowo, choć miałam też obawy czy Maja nie jest jeszcze za mała, aby zostać bez mamy.
Moja Mama wtedy nie pracowała i zgodziła się zajmować Mają gdy ja będę w pracy.
Sytuacja jednka się zmieniła, gdy Tata stracił pracę. Mama postanowiła poszukac pracy, w związku z czym nie mogła zajmować się mojm dzieckiem. Oczywiście rozumiałam sytuację rodziców. Chcąc pracować musiałam szybko znalesć przedszkole, które przyjmie dziecko w wieku 2 lata. Myślałam, że będzie łatwiej...nic bardziej mylnego...
Obdzwoniłam wszystkie przedszkola w mieście, nawet w wiekszości z nich byłam osobiście. Tylko w jednym zapisali Maję na listę oczekujących. No właśnie...oczekujących...a praca nie chciała poczekać...
Byłam w kropce, bo bardzo zależało mi na pracy...z czasem, bez doświadczenia będzie o nią tylko trudniej...
Opatrzność jednak nad nami czuwała i okazało się, że nauczycielka, która ma zajęcia z moim szwagrem jest dobrę koleżanką dyrektorki jednego z miejscowych przedszkoli... czyli bez znajomości ani rusz:(
Kolejnego dnia dostaliśmy informację, że Maja ma się stawić w przedszkolu, a my tylko musimy wypisać odpowiednie dokumenty.
Byłam w szoku!!!
Już traciłam wiarę, a tu taka niespodzianka:)))
Maja miała chodzić z dziećmi 3-letnimi, bo to była najmłodsza grupa. Jak się potem okazało, nie była jedynym 2-latkiem w grupie.
Początki oczywiście były trudne...dla niej i dla mnie również:(
Płacz, dziecko przyklejone do mnie i nie pozwalające odejść... Ciężko było około tygodnia...były dni, że nawet ja płakałam razem z nią, choć przecież moje łzy nic dobrego nie przynosiły...było tylko gorzej...
Przez pierwsze dni gdy Maja była w przedszkolu siedziałam wpatrzona w telefon i tylko czekałam czy nie zadzwonią z przedszkola, ale nic takiego się nie wydarzyło:)
Z czasem Maja przyzwyczaiła się do swoich pań, do dzieci i z chęcią chodziła do przedszkola...
Po pewnym czasie widać było jak szybko zaczeła się rozwijać, jak przyswajała nowe umiejętności...byłam dumna z mojego przedszkolaka:)
Do przedszkola Maja chodziła 3,5 roku i przynajmniej po roku chodzenia do niego czuła się tam jak u siebie...wiodła wręcz prym wśród dzieci...czasami niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu;)
Tak wyglądała przygoda mojej córki z przedszkolem... Od września zacznie się szkoła...
Czas biegnie szybko, dzieci dorastają, tylko my czasami zadajemy sobie pytanie jak to możliwe, że nasza córka, syn są już tacy duzi, skoro tak niedawno byłyśmy z nimi na porodówce;)
Drogie Mamy i Tatusiowie, nie bójcie się dać swoich pociech do przedszkola! To będzie z korzyścią dla nich. Dzieci wśród rówieśników rozwijają się lepiej i szybciej. Na początku zawsze jest ciężko, ale początki czy to w przedszkolu czy w pracy zawsze są trudne...poznajemy nowe, oswajamy się, a potem jest już tylko z górki:)))
Powspominała Anna S;)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.