Opublikowany przez: ULA 2011-11-22 09:45:06
Jak można porównać sytuację mieszkańców miast oraz wsi? Ogólnie rzecz biorąc ci pierwsi są bogatsi, więcej jedzą, mają lepsze warunki mieszkaniowe oraz dbają o siebie. Jednak z drugiej stroni są oni obciążeni większym ryzykiem zachorowania na choroby psychiczne, serca oraz układu odpornościowego. Ludzie z miast są także bardziej narażeni na zapalenia stawów, nowotwory oraz problemy z płodnością.
Dlaczego tak się dzieje?
Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są spaliny oraz inne zanieczyszczenia, które mają duży wpływ na zdrowie człowieka już przed jego narodzinami. Jak się okazuje dzieci urodzone w miastach są statystycznie większe i cięższe, co na pierwszy rzut oka wydaje się korzystne. Jak się jednak okazuje w krwi mam „miejskich” (oraz ich niemowlaków) znajduje się znacznie wyższy poziom zanieczyszczeń chemicznych zwanych ksenoestrogenami.
Ksenoestrogeny powodują m.in. nadmierny wzrost płodu, który może być ściśle powiązany z późniejszą otyłością, nadpobudliwością, przedwczesnym dojrzewaniem, problemami z płodnością a nawet nowotworami piersi, prostaty i płuc.
Co więcej, ubiegłoroczne badania w Oslo wykazały, że miejskie zanieczyszczenia powodują u dzieci zmiany metaboliczne, które podwyższają poziom cukru we krwi oraz zwiększają odporność na insulinę. Udowadnia to, jednoznacznie, że miejskie powietrze znacznie utrudnia normalny rozwój dziecka.
Kolejnym zagrożeniem miejskiego życia jest „domowy”, „siedzący” a tym samym bardzo szkodliwy styl życia. Zaledwie co piąta osoba w mieście spędza wolny czas na świeżym powietrzu. Godziny przed telewizorem czy monitorem mają destrukcyjny wpływ m.in. na wzrok czy kręgosłup.
Poza powyższymi widoczne są efekty, ewidentnie powiązanego z miejskim życiem, częstego przebywania w tłumie oraz ciągłego stresu. Jakie? Mężczyźni urodzeni w miastach dwa razy częściej zapadają na schizofrenię. Z kolei młode kobiety dorastające w aglomeracjach są pięć razy bardziej narażone na bulimię.
Ale to nie wszystko! Jak się okazuje, przesadna miejska czystość również nie zawsze służy, o czym mówi sformułowana już 20 lat temu „hipoteza higieny”. Dowodzi ona, że układ odpornościowy dzieci z tzw. „sterylnych domów” nie potrafi radzić sobie z nieszkodliwymi dla innych maluchów bakteriami, co skutkuje alergiami.
Coraz więcej współczesnych badań wykazuje, że dorastanie w miastach negatywnie wpływa na zdrowie – zarówno fizyczne jak i psychiczne. Jest to tym bardziej niepokojące, że coraz więcej ludzi żyje właśnie w miastach, co najlepiej obrazuje fakt, iż w 1900 roku tylko 14 procent ludności świata zamieszkiwało miasta a trzy lata temu liczba ta wzrosła już do 50 procent. Szacuje się, że w roku 2050 odsetek ten wyniesie już 70%...
Na podstawie: DailyMail
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
gosiaaa 2011.11.25 00:10
mnie też to nie dziwi.. pediatra powiedziała, że niemowlę trzeba chować z psem, kotem, chomikiem i innymi zwierzętami, bo wtedy będzie zdrowsze i mniej podatne na alergie.. (oczywiście nie dosłownie z tym "chowaniem" ale że w domu zwierzęta są dobre a nie złe)
46.134.*.* 2011.11.23 15:52
Co to za bzdury, że ludzie z miasta są bogatsi, więcej jedzą i mają lepsze warunki mieszkaniowe oraz dbają o siebie.Mieszkam na wsi od 10lat i niestety nie zauważyłam nic podobnego wręcz odwrotnie.Współczuję mieszczuchom , siedzącym w klitach i przed kineskopami. Pewnie od tego im się w głowach miesza -jakie to wielkie Państwo !!!
apis74 2011.11.22 15:15
Na wsi dzieci bawią się w ogrodzie, a w mieście... idą z rodzicami do supermarketu. Na wsi dzieci jeszcze wiedzą co to jest piłka, jazda na sankach z górki za domem, a miejskie dziaciaki siedzą przed komputerem... ot, taka rzeczywistość :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.