Opublikowany przez: Mama Tymka 2010-05-07 07:32:04
Samochód, autokar, pociąg czy samolot to oczywiście nie plac zabaw czy pokój malucha. I nie mamy w nich tyle możliwości co wśród własnych czterech ścian. Niestety kiedy dziecko przypomni sobie nagle w połowie drogi, że chce się pobawić swoim ulubionym misiem nie będziemy mogli po niego skoczyć do pokoju obok. Dlatego ważne jest to by mieć pod ręką wszystko co będzie potrzebne. A w głowie mieć tyle pomysłów by nawet jeżeli zderzymy się z taką sytuacją jak brak ulubionej zabawki umieć malucha zainteresować zupełnie czymś innym.
Oczywiście zabawy na drogę należy dostosować do własnych możliwości, środka lokomocji i wieku dziecka. Inne zabawy i gry zainteresują dwulatka, a inne czterolatka. W co innego można bawić się z maluchem, który musi siedzieć w foteliku zapiętym na tylnim siedzeniu samochodu, a w co innego kiedy podróżujemy pociągiem i mamy możliwość poruszania się i w przedziale i po korytarzu. Ważne też by mieć tyle przemyślanych pomysłów i propozycji by móc wypełnić dziecku zabawą cały okres podróży. Co istotne – podczas podróży samochodem najlepiej by jedno z dorosłych siedziało z maluchem z tyłu. Zabawa w drodze powinna być wspólną zabawą, nawet jeżeli dziecko potrafi być samodzielne. I jeszcze jedno – jeżeli dziecko dobrze się bawi nie uszczęśliwiajmy go na siłę kolejną zabawą. Nie ma sensu przerywać czegoś co się sprawdza tylko po to by „zabłysnąć” kolejnym pomysłem na nudę. Bo można osiągnąć odwrotny do zamierzonego skutek.
Kiedy podróżujemy z dzieckiem rocznym lub dwuletnim pod ręką musimy mieć koniecznie książeczki z obrazkami oraz do czytania. Najlepiej ulubione i te wertowane już po milion razy. Stare sprawdzone opowieści na pewno zainteresują malucha choć warto pokusić się również o jakąś nową pozycję „literatury” dla małego czytelnika. Na podróż nadają się zwłaszcza książeczki z dużymi obrazkami, jasne, grające i takie zawierające okienka do otwierania (a to niespodzianka). Jeżeli maluch nie przejawia zainteresowania treścią bajki daj się wciągnąć w zabawę w „czytanie” – opowiadaj co przedstawiają obrazki, pytaj wskazując palcem poszczególne elementy, odpowiadaj gdy dziecko pyta. Dla niego zadanie po raz dziesiąty pytania „a cio to?” naprawdę ma sens J. A gdy masz już dość to pomyśl, że chyba lepiej po raz enty odpowiedzieć „że jest to koło” niż gdyby maluch miał zacząć marudzić.
Innym sposobem na nudę są rysowanki. W torebce mamy podróżniczki lub taty podróżnika obowiązkowo musi znaleźć się notes i coś do pisania. Nie musimy zabierać zestawu kredek czy flamastrów choć dla nich warto zrobić miejsce w dużej walizce gdyby pogoda na wyjeździe się nie udała. Możemy rysować sami czynność tą wzbogacając opowieścią i historyjką o powstającym malunku: że kotek, na płotek, że mruga… Możemy też pozwolić trochę porysować maluchowi. Oczywiście kiedy warunki w jakich podróżujemy na to pozwalają.
A co kiedy książeczki i malowanki się znudzą? Wtedy uaktywniamy magię zabawy tkwiąca w naszych dłoniach. I bawimy się w zabawy paluszkowe. Te o kominiarzu co wchodzi po drabinie, o sroczce co kaszkę warzyła, o raku nieboraku. Na pewno je znacie. I dzieci również. Albo ruszamy z festiwalem piosenek. Do tej zabawy może również włączyć się kierowca. Śpiewanie a także śpiewanie z pokazywaniem to jedna z ulubionych zabaw dwulatków. A że repertuar jaki mają takie dzieciaczki jest dość znaczny to na samym śpiewaniu o pociągu co to jedzie z daleka może wam zejść spora część podróży.
Tylnia kanapa samochodu, siedzenia w samolocie lub autokarze to doskonałe miejsce na teatrzyk. Nie musimy mieć specjalnych pacynek wystarczą zwyczajne pluszaki, które podróżują razem z wami. Niech ulubiony miś wędruje po oparciu przednich foteli, skacze i zaczepia malucha. Taka zabawa na pewno spotka się z dużym zainteresowaniem. A jak miś czy inna maskotka się już znudzi spacerowaniem zabaw się z maluchem w opiekunkę. Pozwól dziecku pocieszyć smutnego i zmęczonego przyjaciela. Niech go nakarmi, ukołysze do snu i przytuli. Możliwe, że pod wpływem takiego wyciszania pluszowego towarzysza samo postanowi się trochę przespać.
Dobrym pomysłem na zabawę może być również nauka. Maluch który ma rok do dwóch lat jest bardzo ciekawy świata i tego co go otacza. Warto tę ciekawość wykorzystać żeby milej i szybciej spędzić czas w podróży. A w takim pociągu, samolocie czy samochodzie jest naprawdę wiele rzeczy do pokazania i nazwania. Możecie bawić się w części ciała, to co za oknem, co mama/tata ma w torebce (nawet nie wiecie jakie tam są skarby). Na pewno znajdziecie wiele rzeczy które maluch potrafi wskazać, nazwać i o których sami możecie dużo opowiadać. Dla rozrywki można się też trochę pogimnastykować. Oczywiście w samochodzie nie możemy pozwolić dziecku opuścić fotelika ale doskonałym rozwiązaniem jest zabawa w śmieszne miny, w których maluch będzie mógł nas naśladować lub „jak robi?”: słoneczko, deszczyk, wiatr, chmurka. Takie gimnastykowanie paluszków i buzi rozrusza trochę i nasze i dzieciaczka mięśnie. I na pewno będzie przy nim bardzo dużo śmiechu.
A na koniec coś dla rajdowców. Gdy wasz maluch posiada zabawkową kierownicę koniecznie musicie zabrać ją w drogę. Kiedy nie – wystarczy trochę wyobraźni i jakieś kółko. Na przykład takie z zabawek edukacyjnych czy okrągły dekiel od pojemnika w którym wieziecie przekąski na podróż. Zabawa w kierowcę kiedy siedzi się w prawdziwym samochodzie na dodatek w trakcie jazy to jest to.
Oczywiście pomysłów na zabawy w drodze może być jeszcze dużo, dużo więcej. Jeżeli wymyśliliście coś fajnego i oryginalnego podzielcie się swoją propozycją. I ruszajcie na wakacje bez obaw. Podróż z dzieckiem to nic strasznego.
Rodziców i opiekunów dzieci starszych zapraszam do lektury DZIECKA NA WAKACJACH za tydzień. Będzie właśnie o zabawach dopasowanych dla dwóch grup wiekowych: przedszkolaków i dzieci starszych.
Polecam również część 1 – JAK NIE ZGUBIĆ TEGO CO NAM NAJDROŻSZE. https://www.familie.pl/profil/mama_tymka/732,DZIECKO-NA-WAKACJACH-CZ-1.html oraz część 2 – W DROGĘ https://www.familie.pl/profil/mama_tymka/749,DZIECKO-NA-WAKACJACH-CZ2.html
Skleciła Kaśka K (mama Tymka)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
monaaa71 2010.05.07 11:22
joasia napisał 2010-05-07 08:53:32Kiedy Witek był mniejszy to po chwili jazdy po prostu zasypiał. W ubiegłym roku jechaliśmy rodzinnie do Wrocławia i wiedziałam, że już tak łatwo nie będzie. Pytał chyba ze sto razy czy to już Wrocław (zaczął jakieś 5 km za domem, a mieszkamy w warmińsko - mazurskim), ale zniósł podróż bardzo dobrze. Bawiliśmy się, śpiewaliśmy, opowiadałam zagadki, mieliśmy pod ręką torbę z samochodami... nie było czasu na nudę. oj pamiętam te pytania "już?już?ile jeszcze?" zadawane za często
Debris 2010.05.07 10:41
my dzisiaj jedziemy w taką trochę ponad godzinną podróż zobaczymy jak Patryk to zniesie :)Trzeba umieć iść słoneczną stroną życia....
alanml 2010.05.07 10:35
A przy okazji - fajnie skleciłaś DZIECKO TO: czarodziej, zamieniający parę w rodzinę
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.