Opublikowany przez: ULA 2012-11-19 12:02:28
Z czasem ich zdrowie systematycznie poprawiało się, ale niestety dość szybko musieliśmy przechodzić kolejne dramatyczne chwile, gdy dwie dziewczynki zachorowały na sepsę. W sumie dzieciaczki spędziły do 2 tygodni na OIOMie oraz do 2,5 miesiąca w szpitalu. Dopiero w marcu 2010 opuściła szpital pierwsza dwójka, a kilka dni później druga. W pierwszych chwilach po naszym powrocie starsza córka przeżyła wielki szok, gdyż nie widziała wcześniej brata ani sióstr…
Gdy byliśmy już wszyscy w domu i zaczęła się „normalna” egzystencja, wraz z nią przyszły prawdziwie ekstremalne przeżycia… Wszystko dosłownie stanęło na głowie. Początkowo drzwi domu praktycznie się nie zamykały. Goście odwiedzali nas tłumnie, głównie z ciekawości, i przynosili prezenty. Nasza gmina na pierwsze dwa lata udostępniła nam mieszkanie (wcześniej przebywaliśmy u mamy w m3), a firma w której pracujemy podarowała nam 7-osobowe auto. Naszym losem bardzo zainteresowała się także Ś.P. Para Prezydencka – Lech i Maria Kaczyńscy. Otrzymaliśmy od nich foteliki samochodowe, a Pani Prezydentowa aż do dnia tragicznego lotu do Smoleńska osobiście dowiadywała się czy niczego nam nie brakuje.
Jak można sobie wyobrazić, obowiązków było mnóstwo. Nie zdążyliśmy nakarmić jednego dziecka, a już drugie też było głodne, trzecie miało mokro, a czwarte chciało, by je przytulić. Non stop tylko karmienie (na żądanie) i przewijanie… Początkowo moja mama i teściowa były z nami i pomagały od rana do wieczora. Gdy zostaliśmy sami, musieliśmy wprowadzić harmonogram dnia i karmienie o stałych porach. Pomagało nam też to, że rozumieliśmy się z mężem bez słów...
Do wszystkich obowiązków dochodzą cały czas dające o sobie znać problemy ze zdrowiem. Nasze czworaczki przeszły wylew krwi do mózgu. Do tego dziewczynki (także najstarsza córka) mają wady serca, a Dominik ciężko przeszedł astmę oskrzelową. Klaudia dodatkowo boryka się z problemami ze wzrokiem i ma objawy autyzmu. Tylko dzięki olbrzymiemu poświęceniu męża, ku zdziwieniu lekarzy, zaczęła ona chodzić. Maluszki kilka razy wylądowały w szpitalu z powodu rotawirusów. W lipcu wszystkie miały zapalenie płuc. Nie dość, że musimy czuwać nad nimi nieprzerwanie, to zdarza się, że 2-3 razy w tygodniu mamy wizyty u specjalistów…
Przez pierwszy rok byliśmy z dziećmi niemal non stop, ale w 2011 roku nastał dla nas bardzo trudny czas. Przede wszystkim powrót męża do pracy był niezwykle ciężki, ponieważ bardzo zżył on się z dziećmi. Jednocześnie zaczęło brakować pomocy w formie mleka oraz pieluszek. Skończył się również mój urlop macierzyński i związane z nim pieniążki. Tym samym musieliśmy wstrzymać budowę naszego wymarzonego domu. Stoi on teraz w stanie surowym zamkniętym, a my – m.in. w ramach akcji „Pomóż zbudować dom czworaczkom” – szukamy ludzi dobrej woli, którzy pomogą nam go wykończyć i wprowadzić się z dziećmi do miejsca, gdzie mogą normalnie się rozwijać i przechodzić rehabilitację.
Każdy z naszych czworaczków jest inny – zarówno z wyglądu, jak i z charakteru. Jedna dziewczynka jest blondynką, druga to szatynka, a trzecia ma włosy brązowe. Są bardzo radosne i rozbrykane, a my robimy wszystko, aby zapewnić im jak najlepszą przyszłość… Mamy nadzieję, że w przyszłości uda nam się jeszcze powiększyć rodzinę i czerpać jeszcze więcej radości z wszystkiego, co daje rodzicielstwo.
Chcesz lepiej poznać grodziskie czworaczki i dowiedzieć się jak wesprzeć ich rodzinę?
Odwiedź ich stronę internetową: www.czworaczki.pl
wcale |
|
1,3% |
jedno |
|
10,1% |
dwoje |
|
54,4% |
troje |
|
24,1% |
czworo |
|
3,8% |
pięcioro lub więcej |
|
6,3% |
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.28.*.* 2014.09.19 17:44
oj tak, prawdziwe CZARY MARY
178.42.*.* 2014.01.17 08:15
Każdy marzy o domu, ale porwaliście się z motyką na słońce. Cud, że będąc na urlopach macierzyńskich z zasiłków udało się postawić dom w stanie surowym.
aguska798 2012.11.21 10:34
Wierzę, że uda Wam się wybudować wymarzony dom. Niesamowita historia:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.