Opublikowany przez: centaurek 2010-11-23 18:57:00
Amerykański ekonom, Milton Friedman, laureat nagrody Nobla zresztą, wygłosił kiedyś słynną kwestię - "Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady". W tym zdaniu zawarta jest głęboka myśl, którą powinniśmy sobie na zawsze wbić do głowy - jeśli ktoś ofiaruje Ci coś za darmo, będzie Cię to dużo kosztować. Akwizytorzy do perfekcji opanowali sztukę wciskania rzeczy niepotrzebnych. Niestety, źródłem ich zarobków jest niepowstrzymana ludzka chęć do bycia kimś wyjątkowym, wyróżnionym ("specjalnie dla Ciebie mamy niesamowitą ofertę") ale też zwykła naiwność klienta, który zarzucony zostaje trudnymi słowami typu "odwrócona osmoza" czy "ujemna jonizacja". Pewność siebie, z jaką wypowiada te kwestie sprzedawca, wywołuje u postronnych osób uczucie, jakby mieli do czynienia z profesjonalistą, który wie, co mówi.
Jedną z podstawowych sztuczek, stosowanych przez akwizytorów, jest przedstawienie szkodliwości obecnego trybu życia i rozwinięciu szerokiego spektrum raju, jaki oczekuje nas, kiedy tylko kupimy oferowane przez nich urządzenie. I nieważne, że krytyczne spojrzenie na oferowane produkty obdziera je z rzekomej cudowności. Wspaniałe, rewelacyjne, certyfikowane urządzenie antyalergiczne to w rzeczywistości odkurzacz z kilkoma dodatkowymi filtrami. Pościel z wielbłądziej wełny, tak doskonale jonizująca powietrze - nigdy obok wielbłąda nawet nie leżała (produkowana jest z australijskich merynosów). Filtry do wody wykorzystujące tajemnicze zjawisko podwójnej osmozy - to w rzeczywistości urządzenie wyjaławiające wodę, wręcz szkodliwe dla organizmu. Przykłady można mnożyć.
A cena? Co z tego, że wysoka? Akwizytor nigdy nie poda jej wprost. Zastosuje prostą sztuczkę. Udowodni, że cena prezentowanego przez niego superhipermegaurządzenia to koszt raptem jednej puszki piwa dziennie, które to piwo i tak wypijamy. Więc nas na to stać. A cóż to jest koszt jednego piwa dziennie? I nieważne, że płacić będziemy pięć lat. To dotrze do nas dopiero po podpisaniu umowy.
A czy te wszystkie magiczne urządzenia są nam rzeczywiście potrzebne? Akwizytor wykorzystuje fakt, iż jesteśmy bezbronni. Podczas normalnych zakupów możemy porównać ceny, wyjść, nie kupując, dokładnie obejrzeć towar, zastanowić się kilka dni. Tu nie mamy takiej możliwości. Ba! Jeżeli sprzedawca zauważy nasze wahanie, ma w zanadrzu broń ostateczną, czyli specjalna ofertę tylko dla nas! Wykorzystując nasze niezdecydowanie zaoferuje nam nie tylko niesamowity rabat dla fantastycznego klienta, jakim niewątpliwie jesteśmy, ale także zapewne dostaniemy gratis jakiś drobiazg. Bo przecież jesteśmy wyjątkowym klientem!
A w czym ta nasza wyjątkowość się objawia? Wystarczy, że kilka procent się nad tym nie zastanowi...
Charakterystyczną cechą produktów oferowanych przez akwizytorów jest ich cena. Wysoka, dochodząca nawet do kilkuset procent ceny hurtowej. Tak! Musimy wziąć pod uwagę prosty fakt, że ludzie wbrew pozorom aż tak naiwni nie są i sukcesem akwizytora jest sprzedaż jednej - dwóch sztuk towaru dziennie. A z marży za sprzedaż utrzymuje się nie tylko akwizytor, ale również cała firma zajmująca się tym procederem.
Łatwiej wyjaśnić to na przykładzie wycieczek. Zapewne spotkaliście się z ofertą wycieczek do Lichenia/Częstochowy połączoną z obiadem za symboliczną kwotę 10 zł (przykładowo). Zastanawialiście się, jak to się organizatorom opłaca? Otóż małym druczkiem dopisane jest, że wycieczka połączona jest z prezentacją towarów sponsora. I tu jest haczyk. Podczas takiej wycieczki trzeba przekonać przynajmniej jednego uczestnika do zakupu "rewelacyjnego produktu". Wystarczy wiedzieć, że marża ze sprzedaży jednej sztuki towaru musi pokryć koszt wycieczki (paliwo + kilkadziesiąt obiadów) by mieć pojęcie, jakim szwindlem jest w rzeczywistości sprzedaż bezpośrednia. Szwindlem - bo nie tylko marża gigantyczna, ale i jakość towarów, wbrew cenie, dość mierna.
Oczywiście cel takich wycieczek jest nieprzypadkowy. Licheń czy Częstochowa - można mieć pewność, że większość uczestników takich wycieczek będą stanowić emeryci, czyli idealny target dla oszustów. Idealny, bo nie dość że podatny na sztuczki socjotechniczne, to jeszcze, jako emeryci, są gwarantem regularnej spłaty rat. A sumienie? Liczy się zysk, nie sumienie.
"Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady" - warto to sobie wbić do głowy. I pamiętać, że akwizytor, choćby nie wiadomo jak czarujący, przystojny i przekonujący, choćby nie wiadomo jakie promocje nam oferował - zawsze wyjdzie na swoje. To my będziemy przegrani, primo - kupując towar najprawdopodobniej całkowicie nam zbędny, secundo - płacąc za niego co najmniej dwukrotność jego wartości. To, czy pozwolimy się wykorzystać, zależy tylko od nas.
I od naszej czujności.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
178.181.*.* 2013.02.05 19:20
Święta prawda choćby z odkurzaczami cudownymi. Teraz są nawet takie które chronią nas przed ptasią i świńską grypą. Więcej na ten temat i sztuczkach akwizytorów: http://forum.oszukany.pl/viewforum.php?f=58
atrix 2012.10.25 17:13
darmowe obiady i szkolenia to nie tylko kołderki pod którymi można się przykryć i mimo wszystko wyspać. Co innego imprezy typu fundusze inwestycyjne czy ubezpieczeniowe gdzie przez sieć znajomych różne dziwnie brzmiące firmy (EFG, One invest) zapraszają Cię za darmo na pranie mózgu w ładnym hotelu. Na "dobranoc" dostajesz umowe z funduszem na składki pół tysiąca złotych i brak możliwości praktycznego wycofania się z "budowania kapitału"/ Naprade polecam kupić sobie coś dla domu i nie dać się naciągnąć ani w domku ani poza nim:/
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.