ElzbietTTaa 2020.07.30 08:24
[url]https://nowy-dzien.pl/o-nas/[/url] najlepsza klinika leczenia uzależnień.
89.230.*.* 2020.01.20 14:11
Po latach udanego związku przez przypadek odkrylam ze moj partner jest hazardzistą.niezaplacone rachunki.zmienne nastroje alkohol i dziwne chwile zalamania.W tajemnicy bral chwilowki.Chyba go to przerastalo bo w końcu przyznał.ze ma problem.Podjol terapię pierwsze od alkoholu po niej miala być od hazardu.Stanelo na tej pierwszej.Wyjad do pracy za granicę chwilowo dał mi poczucie spokoju.Po powrocie mam wrażenie.ze wszystko wróciło z zdwojoną siłą.Kreci kłamie myślę.ze gra nadal tylko sie bardziej ukrywa.Postanowilam ratować siebie i zacząć się leczyć u psychiatry bo psychikę mam w strzepach.On sie zaklina, że nie gra a ja nie wierzę
31.0.*.* 2019.01.04 09:21
Na szczęście nie byłam jeszcze po ślubie i nie miałam dzieci. Dzięki tym komentarzom utwierdzam się że dobrze zrobiłam że odeszlam od hazardzisty. Tkwilam w toksycznym związku ponad 3 lata. 2.5 roku mieszkaliśmy razem. Moja historia i sytuacje powielaja sie z Waszymi. Nawet słowa wypowiadane przez partnerów. I tak jak jedna z was napisała jeśli macie jeszcze chłopaka i jest to początek to uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Moje życie przez ten cały czas było koszmarem. Nie potrafiłam wyjść z tego bagna - ah wielka miłość. Zawalczcie o siebie i swoje życie. Mój partner też nie grał 1.5 i uspil moja czujność. Nie dajcie się zwieść pozorom. Trzymam za Was kciuki.
94.42.*.* 2017.05.17 12:24
Byłam w takiej samej sytuacji. Prośby nie przynosiły żadnego efektu. Dopiero, gdy zagroziłam, że odejdę i zabiorę dzieci, to mąż zapisał się na terapię. Pomogłam mu wybrać odpowiednie miejsce. Padło na [wymoderowano] w Koszalinie. Czas terapii też nie był łatwy, ale wiedziałam, że to dla naszego dobra. Gdy mąż wrócił do domu było już zupełnie inaczej. Widziałam, że w końcu coś do niego dotarło. Teraz jest już inaczej, a to już 8 miesięcy po terapii. Ciesze się, że trafił do tego ośrodka, bo są skuteczni.
89.74.*.* 2016.09.30 12:50
Byłam na odwyku, nic straconego, dla każdego jest szansa. Można przez to przebrnąć, ale trzeba się zdecydować na terapię odwykową, tak samo jak w przypadku innych uzależnień... Byłam we Wiosennej w Ściejowicach.
89.68.*.* 2015.12.03 09:48
przeszłam bardzo wiele ,przez 18 lat małzenstwa mąz przegral ok 300 tys ,teraz wkoncu po moich głupich latach wiary ze mu pomoge a on się zmieni i już nigdy....wiem ze to niemożliwe ,koncze z tym ,ide na terapie ,uwolnie się wreszcie od toxycznego związku który zrobił ze mnie wraka ,Boze daj mi sił abym to przetrwała ....jeśli są tu młode dziewczyny aktualnie w związkach z hazardzistami to wiejcie gdzie pieprz rosnie ,bo z tego nałogu nie da się wyleczyć nigdy,paradoksalnie zawsze bałam się samotności i dlatego tkwiłam w tym a byłam bardziej samotna niż gdy już jestem samotna ,pozdrawiam
31.174.*.* 2013.11.17 16:11
Ja żyłam z hazardzistą jakieś 10lat ciągłe obiecywanie poprawy przysięgi na dzieci, obrazy Święte a ja spłacałam długi, utrzymywałam dom, rodzinę , nawet wzięliśmy rozwód tylko dlatego że jak teraz przegra pieniądze to sam je będzie spłacał. Ale niestety jak po raz kolejny przegrywał pieniądze ja przestałam je spłacać ale zaczęli przychodzić wierzyciele i dzieci zaczęły się bać wieć w ochornie ich spłacałam a ona jak zwykle obiecywał poprawę i tak w kółko. Do tego manipulował dziećmi tzn mogły mu wchodzić na głowę a ja byłam ta zła niedobra bo wymagałam. Dawno bym go zostawiła ale starsza córka rwała włosy z głowy że ona chce mieć tatę i mamę oj długo by opowiadać co przeszłam. Doszło do tego że spałam z kartami dowodem i innymi dokumentami w majtkach bo wszystko czyścił. Pracowałam na nocki to podczas mojego wyczerpania i głębokiego snu miał na to czas w ciągu dnia. Zawsze narobił długów i nigdy ich nie spłacał położył się na podłogę i płakał wzbudzając tym litość dzieci a ja oczywiście wychodziłam z siebie i nie mogłam w to uwierzyć. To co ja przeszłam z tym hazardzistą to jakiś koszmar nie opowiadam tu ze szczegółami z życia bo musiałam bym napisać książkę. Dziewczyny tego nie rozumiały owszem wiedziały że tata robi źle ale że już nie będzie i co ja w ogóle chcę no cóż jeden wielki koszmar. Kiedy starsza córka miała 17 lat zaczęła dostrzegać problem i wtedy on po raz już nie powiem który znów narobił długów i powiedziałam koniec albo ja sobie życie odbiorę albo nigdy więcej nie zobaczę go pod swoim dachem. I tak też zrobiłam powiedziałam koniec i kazałam mu pakować się i skończyło się moje życie z hazardzistą. Co prawda jeszcze 1,5 roku nie dawał mi spokoju jak on to mnie nie kocha i żebym mu pomogła bo ma tylko nas ech... dużo by opowiadać. Zmieniłam nr komórki i w końcu odpuścił. Teraz ma nową kobietę jakąś panią nauczycielkę ponoć wielka miłość ok fajnie tylko ciekawa jestem kiedy pani przejrzy na oczy aż ją okradnie? hm...
83.21.*.* 2013.11.12 13:17
Jak już okrada to masakra. moj partner gral zanim go poznalam, jak juz blam w ciazy okazalo sie, ze dalej robi sobie wrzucic w maszyne, tak tylko, ze jego niestabilne zachowanie zwiazane z dlugami, przegrywaniem lub wygrywaniem mialo duzy wplyw na mnie i mysle, ze tez na dziecko bo wiele nerwow stracilam. Pieniadze znikaly, albo jakims cudem wszystkiego nam brakowalo, wszelkie ubrania dla dziecka itd musialam zapewnic ja chociaz nie p[racuje, ukradl nawet pieniadze odlozone bo chrzcinach czy tam urodzinach dziecka, a to nie pierwszzy i ostatni raz. oczywiscie wypieral sie, ze nie ma problemow, a poradnia do ktorej chyba tylko sie zapisal byla oczywiscie nie dla niego. w gruncie rzeczy caly zcas byly klamstwa, potem niechec opieki nad dzieckiem, agresywne zachowanie wobec nas, teraz juz problemy z alkoholem i narkotykami. p[ieniadze ktore wygrywa przeznacza na zabawe a alimenty na dziecko sa marne, wymuszone i niechetnie wyplacane. No bo oczywiscie rozzstalismy sie on sie wyprowadzil(kolejny etap hazardzisty - odseparowanie sie od rodziny) gdyby nie to dalej bym mu starala sie ufac, robila wszystko, zeby bylo dobrze i zeby sie wyleczyl. Doszlo nawet do tego, ze z wielkim brzuchem dostalam grozbe, ze moze mnie samochod potracic, a to dlatego, ze narobil sobie dlugow no i po tej sytuacji zginely pieniadze mojej mame. Mysle, ze mozna dac jedna jedyna szanse jezeli sie kogos kocha, ale wiecej to bez sensu. Hazardzista umie manipulowac uczuciami niestety, ale jaki sens jest martwic sie cale zycie, ze np z dnia na dzien dziecko nie bedzie mialo co jesc, albo, ze ktos zrobi cos dziecku czy kobiecie zeby zmanipulowac zadluzonym hazardzista. Najgorsze są kłamstwa, które pozniej tycza sie wszystkiego nie tylko pieniedzy. To wstretne ciezko rozpoznawalne uzaleznienie...
89.230.*.* 2013.06.30 09:41
Mój mąż ostatnio posunął sie nawet do tego że mnie okradł wyczyścił moje konto na karty, gdy to odkryłam powiedział że tylko pożyczył, jestem w ciąży i musze to wszytsko przeżywac boje sie o dziecko, czuje że już mam nerwice nie koge spac tylko myśle o tym co zrobi znowu. Załamałam sie jeżeli mnie okradł to jest w stanie zrobi wszytsko...
93.105.*.* 2012.05.23 10:10
Przynajmniej Cię nie winił za wszystko..... nie groził, że się zabije....nie manipulował uczuciami....ja przezywam koszmar.....I powiem Ci, że pół roku bez grania to nie dowód na zmianę....uwierz Kochana...
martinez 2012.02.24 15:49
Witam, jeżeli przeczytają to kobiety, które mają aktualnie problem z mężem hazardzistą i chciałyby znaleźć jakieś rozwiązanie to proszę o kontakt, a ja przedstawię wszystkie szczegóły meilowo - martinez_s[małpa]interia.pl, pozdrawiam.
83.4.*.* 2012.01.10 16:01
Jestem żoną hazardzisty. Ofiarą jego manipulacji i kłamstw. Od miesiąca żyjemy w separacji a ja dopiero teraz zaczynam dostrzegać kim się stałam: opiekunką, księgową, policjantem, szpiegiem, strażnikiem. Dopiero odejście, całkowite odcięcie się sprawiło, że zaczęło do mnie docierać jakie więzienie sobie stworzyłam. Mamy sześciomiesięczną córeczkę więc to było straszne przez co przeszłam decydując się na taki krok ale w końcu jestem spokojna- nie zastanawiam się gdzie jest, czy gra, kiedy wróci, czy wróci, co mi powie czy coś zastawił, czy mamy długi, czy nie wydał ostatnich naszych pieniędzy, czy kogoś nie okradł. Nie przeszukuję jego kieszeni nie czekam czy w końcu odbierze telefon i nie oczekuję wyjaśnień. Życie moje i mojej córeczki ma szanse być normalne.
83.145.*.* 2011.11.08 21:28
Mój mąż również ukrywał się kilka lat. Grał jak to mówił tak dla rozrywki i to okazjonalnie. Miał dobrą pracę i masę gotówki jak to się mówi "na lewo" więc długo nie miałam świadomości ile gra i ile przegrywa. Aż w końcu sięgnął po pieniądze odłożone na czarną godzinę. Dużo nie stracił...3 tyś...a że z konta to się wydało...Płakał i obiecał, że zgłosi się na leczenie. Poszedł parę razy do na spotkanie z panią psycholog po czym stwierdził, że wystarczą mu cotygodniowe mitingi w grupie AH. Na moje namowy o podjęciu profesjonalnego, długotrwałego leczenia reagował z uśmiechem, mówiąc, że jest zdrowy i już nigdy nie zagra. I nie grał...Po dwóch latach kupiliśmy mieszkanie (na kredyt oczywiście) Odkładaliśmy pieniądze na wykończenie, dużo było wydatków i spraw do załatwiania. Dwa miesiące temu maż stał się bardziej nerwowy, ale twierdził, że to przez stresy związane z mieszkaniem a ja uwierzyłam...Próby podjęcia rozmowy na temat tego co się z nim dzieje spełzały na niczym, a ja nawet nie pomyślałam o tym, że znowu gra. Niestety..... Dopiero jak przegrał wypłatę, firmowe pieniądze, (bagatela 10 tyś) to się przyznał! Strasznie był załamany, gdy zdał sobie sprawę z tego co się stało a ja miałam do siebie żal, że 2 lata temu odpuściłam. Tym razem od razu umówiłam notariusza na spisanie rozdzielności majątkowej a mężowi postawiłam ultimatum, choć sam deklarował zmianę. Przez tydzień szukał ośrodka (leczenie stacjonarne dla uzależnionych od hazardu, od 6-8 tyg, refundowane przez NFZ) Jutro wyjeżdża...Już wiemy, że jak wróci to b będzie dopiero początek terapii... która będzie trwała do końca życia...Koniec czujności znaczy powrót do czynnej choroby...