Opublikowany przez: Kawoszka 2013-12-13 11:50:28
„Kiedyś to było inaczej!”
Chyba nie ma mamy, której nie denerwowałoby słyszane po raz setny: „Kiedyś nie było pampersów, nawet nie wiesz, jak masz dobrze”. Ile razy aż się chciało zacisnąć zęby i powiedzieć – „Daj już spokój, mamo, teraz są i tyle”. Skąd to podenerwowanie? Próbuje to wyjaśnić Kasia, mama 8-letniego Bartka. – Kiedy urodził się Bartek, byłam koszmarnie zmęczona już po dwóch tygodniach opieki nad nim. Mały miał ciągle kolki, ja nie miałam wystarczającej ilości mleka, kupki były nie takie, jak trzeba, wciąż coś było nie tak. A kiedy przychodziła do mnie moja mama, zdawała się nie widzieć tych wszystkich problemów, tylko ciągle wspominała: „O, kiedyś to nie było takich podgrzewaczy, wy to macie dobrze”, albo „ja to się musiałam narobić przy dziecku, dziś to tylko przyjemność”. Myślałam, że wybuchnę. Wstyd się przyznać, ale miałam w poważaniu to, co było kiedyś. Nie czułam, że mam łatwiej, chciało mi się płakać, że nie widzi moich problemów, tylko ciągle podkreśla swoją wyższość. Było mi zwyczajnie przykro.
Warto zauważyć, co czuje w danym momencie osoba, do której kieruje się dane słowa. Nie uczucie radości, ani dumy, że mama (w tym przypadku) sobie radziła. Jest to przede wszystkim uczucie niezrozumienia. Gdy ktoś ma z czymś problemy, podkreślanie, że lepiej radziłam czy radziłem sobie w danej sytuacji nie pomaga, ale szkodzi. Mówiąc inaczej – nie dość, że nie pomagamy, to jeszcze podkreślamy, że można sobie poradzić z danym problemem znaczenie lepiej. Zamiast pomocy, ofiarujemy zainteresowanemu jeszcze gorsze samopoczucie. A jak można to przełożyć na swoje dzieci?
Kiedy moje dziecko miało około cztery czy pięć lat, zauważyłam, że sama robię dokładnie to, co moja mama – wspomina Kasia. Pewnego dnia mój syn przyszedł ze szkoły i powiedział, że nie radzi sobie z zadaniem z matematyki. A ja mu odpowiedziałam – ja często zresztą powtarzałam – że nie przypominam sobie, żebym miała kiedyś z tym problemy i na pewno przesadza. Kiedy zobaczyłam jeszcze bardziej przygnębioną minę mojego syna uderzyło mnie, co robię. Zamiast go pocieszyć, podkreśliłam, że jako dziecko byłam lepsza od niego, umniejszałam znaczenie jego problemów. Szybko wycofałam wszelkie tego typu komentarze z użycia.
Zosia potrafi, a ty nie?
Równie demotywujące jest porównywanie swojego dziecka do innego. Chcąc pokazać dziecku, że coś jest możliwe, a czasem go zawstydzić (w słusznym celu, oczywiście), mówimy – „twoi koledzy jakoś nie mają z tym problemów”, albo „dlaczego nie zachowujesz się tak, jak Paweł, spójrz, jakie jest grzeczny”. Chcemy dobrze, ale jedyny efekt, jaki uzyskujemy, to rosnącą niechęć dziecka do osoby, z którą je porównujemy. A przecież nie o to chodzi.
Twoje problemy są dla mnie ważne
Jak więc należy zwracać się do dziecka, by go rzeczywiście zmotywować do działania, a nie – zniechęcić? Przede wszystkim musimy uszanować i zrozumieć fakt, że nasza pociecha nie jest nami, nie jest Zosią, Krysią czy Tomkiem. Jest odrębną osobą, która ma swoje problemy – i nawet, jeśli wszystkie dzieci dookoła będą potrafiły coś, czego nie umie nasza pociecha – to nasze zadanie polega na pomocy, a nie bezwartościowemu w tym przypadku umoralnianiu.
Co istotne, kwestie te są ważne nie tylko w przypadku problemów. Wyobraźmy sobie sytuację, w której dziecko prosi o tablet. Rodzice mówią mu: „my nie mieliśmy jakoś tabletów i żyjemy, ty też nie dostaniesz”. Podczas kiedy należy zaakceptować fakt, że czasy się zmieniły. Rodzice nie mieli tabletu, bo tabletów nie było. Mieli za to inne przedmioty, które mieli ich rówieśnicy. Nie oznacza to oczywiście, że musimy natychmiast pobiec do sklepu – wystarczy jednak wyjaśnić dziecku, że to za duży wydatek na jeden raz. Może jednak uzbierać połowę z kieszonkowego, a drugą dołożą rodzice w ramach prezentu na urodziny czy święta. I to jest motywacja.
Słowa mają wielkie znaczenie
Wielu rodzicom wydaje się, że takie drobiazgi, jak „kiedy ja byłem w twoim wieku” nie mają większego znaczenia. Wystarczy jednak przypomnieć sobie swoje emocje, kiedy sami byliśmy adresatem takich słów, by zmienić tok myślenia i popracować nad jak najlepszym wsparciem dziecka.
jak najbardziej - wszystkie |
|
40,9% |
w większości na pewno tak |
|
40,9% |
niektóre i owszem, ale nie jest z tym najlepiej |
|
9,1% |
niestety nie... |
|
9,1% |
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.