Jak dorastałam nie lubiłam swojego biustu. Moim zdaniem był zdecydowanie za duży. Po prostu się go wstydziłam. Koleżanki przekonywały mnie, że mam się z czego cieszyć. Może i powinnam, ALE... Kupowanie biustonosza zawsze było koszmarem. Panie w sklepach pomagać nie chciały. Nie więdząc "jak to działa" wychodziłam ze standardowym 75D.
O braffiterkach dowiedziałam się niedawno. Rozmiar dobrałam sobie dzięki kalkulatorowi w internecie i od tamtej pory uda mi się czasem znaleźć coś fajnego. Swój biust polubiłam i dlatego dbam o niego każdego dnia!
Bez ćwiczeń się nie obejdzie - i dobrze bo przecież W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH ! Ćwiczę regularnie i bardzo sobie to chwalę.
Nie przepadam za kremami w stylu serum - większość z tych, które znalazłam w dregeriach ma w składzie parabeny. W internecie znajdziecie mnóstwo artykułów na temat ich szkodliwego działania - wg. niektórych specjalistów zwiększają ryzyko zachorowania na raka piersi. Teraz do masażu biustu używam oliwki dla dzieci, albo olejku kokosowego, czasem zastępuje je zwykłym balsamem - bez parabenów.
Staram się pamiętać też o zimnym prysznicu, bo to naprawdę działa. Badam też regularnie piersi.
Biustonosz, który noszę wydaje się być dobrany, ale byłoby super, żeby specjalistka rzuciała na mnie okiem i powiedziała na co zwracać uwagę i pomogła wybrać to, w czym mój biust będzie się czuł najlepiej.