Od 4 miesięcy zajmuję się 89 letnią Panią. Do moich obowiązków należą:
-czynności pielęgnacyjne typu kąpiel, codzinne mycie, zmienianie pampersów,
- podawanie lekarstw, kontaktowanie się z lekarzem,
- przygotowywanie i podawanie śniadań i kolacji( obiady zawsze ktoś przywozi, ja tylko podgrzewam),
- dotrzymywanie towarzystwa ,
- sprzątanie wokół Pani( zmywanie, pozamiatanie, czasami umycie podłogi).
Pani choruje na demencję starczą, miewa okrresy kiedy jest bardzo agresywna. Rzuca wtedy we mnie talerzami, raz nawet dostałam po nogach metalową laską. Do tego jest bardzo wulgarna, już nie raz mnie wyzwała. Nie daje przy sobie wtedy nic zrobić.
Do tej pory jakoś to znosiłam. We wtorek miałam dość poważne starcie z Jej synową. Usłyszałam tyle oskarżeń że szkoda mówić..M.in. że całymi dniami nie przychodzę do pracy, że się wiecznie spóźniam, że nie jestem połowy czasu który być powinnam. Usłyszałam też że zdecydowanie za dużo zarabiam. Wiem, że takie plotki rozpuszcza też u Nas na wsi.
Wczoraj przyjechała córka Babci( ta, która mi płaci).Od słowa do słowa wyszło tak,że będę przychodziła na pełne 5 godzin, zarabiała będę jednak aż o 300zł mniej. Wojtek radzi mi rzucić pracę bo dlaczego mam sie dawać wykorzystywać?! Skoro nie chcą płacić tyle co do tej pory to niech się sami zajmą Panią.
Powiem szczerze,że jestem już kłębkiem nerwów.. Pracuję tam dla pieniędzy ale coraz częściej mam ochotę rzucić to w cholerę..
A co wy byście zrobili?