nie wiem kogo winić...? Rząd (każdy) jest dla mnie dobry o ile...nie przeszkadza :)
Skończyłam takie studia, że powinnam właściwe (w szerokim tego słowa pojęciu) pracowac dla ...rządu. W tym sensie, że nawet rozważałam KSAP (Krajowa Szkoła Administracji Publicznej), czy też Słuzbę Cywilną i za moich czasów perspektywa tego nie była wcale taka odległa...cóż, nie chciałam, jak wiele osób "emigrować" do Warszawy - jak większośc osób z Olsztyna, które w nim nie studiowały...
Zaczełam pracę w międzynarodowym koncernie (za dużo ich w naszym regionie nie ma, ale się znalazł taki :) Z rcji tego, że po moim kierunku rzadko kto przywiązywal wagę do znajomsci języka i połaczenie tego z moim wykształceniem dało mi pracę. Potem jeszcze "dorobiłam" sobie jego "uszczegółowienie".
Jest trudno...ale praktyka (w dobrym miejscu), otrzaskanie się z zagadnieniami gospodarczymi (nie tylko w skali krajowej) daje mi szansę znalezienia sobie miejsca na rynku pracy...u nas co prawda niewielkim...
Cóż, wiem, że można by lepiej i w innymch miejscowościach miałabym lepsze perspektywy (pracy i rozwoju), ale na razie cieszę się ze stabilizacji (póki dziecko jest małe)...co nie znaczy, że jak troche podrośnie nie wyruszymy gdzieś razem, "na podbój" świata!