Dobre. Ja tez znalazłam coś.
Balcerowicz wymienił 6 kroków, które jego zdaniem powinien zrobić rząd: prywatyzację i odpolitycznienie gospodarki, dokończenie reformy emerytalnej, ograniczenia "nierozwojowych" wydatków budżetu, uproszczenia podatków i wykorzystanie rezerw. - To co rząd chciałby uzyskać redukując transfery do OFE, co nie jest takie pewne, można z większym pożytkiem dla rozwoju naszej gospodarki i bez uszczerbku dla powagi państwa uzyskać, rezygnując ze spowolnienia prywatyzacji - powiedział na konferencji prasowej.
- W oficjalnych dokumentach rządowych na ten rok zakłada się, że prywatyzacja będzie wolniejsza znacznie niż była w zeszłym roku, bo miałaby wynosić 15 mld zł, podczas gdy szacunki na początek stycznia pokazują, że rynkowa wartości akcji w posiadaniu Skarbu Państwa wynosi ponad 100 mld - powiedział Balcerowicz. Dodał, że "proste technicznie prywatyzacje", dotyczące spółek już notowanych na giełdzie, mogą dać dodatkowe 10-12 mld zł, czyli tyle, ile rząd "w najlepszym wariancie może uzyskać, dokonując amputacji składki do OFE".
FOR w swojej prezentacji napisał, że "propozycja rządowa negatywnie wpływa na perspektywy rozwojowe Polski". Wskazuje także w swoich materiałach, że propozycja ta "jest gorsza od kontynuacji reformy emerytalnej", bo m.in. "obniża prawdopodobną wysokość przyszłych emerytur". Balcerowicz apelował do rządu w imieniu fundacji o powstrzymanie się przed wdrożeniem tych planów.
Zgodnie z rządowym projektem, zamiast 7,3-proc. składki, do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Docelowo w 2017 r. do OFE przekazywane byłoby 3,5 proc. składki, a 3,8 proc. na subkonta w ZUS. Rząd chce ograniczyć w ten sposób przyrost długu publicznego i deficytu.
- Te propozycje nie zostały niestety poprzedzone rzetelną debatą - podkreślił Balcerowicz.
- Gdyby propozycja rządu była zrealizowana (obcięcia napływu środków w filarze kapitałowym - PAP), to najbardziej będzie biła w ludzi młodych, a z danych na koniec 2008 roku wynikało, że prawie 57 proc. ludzi, którzy uczestniczą w drugim filarze, to ludzie poniżej 30. roku życia i z takimi ludźmi rząd powinien szczególnie uczciwie rozmawiać - powiedział Balcerowicz.
W jego opinii, nowością w rządowej propozycji jest "drastyczne cięcie
pieniędzy", jakie miałyby napływać do drugiego filaru, czyli OFE. - Żaden wcześniejszy rząd czegoś takiego nie wprowadził - podkreślił. Dodał, że planowane przez rząd wprowadzanie ulg od dobrowolnego oszczędzania na cele emerytalne jest jedynie "potwierdzeniem, że wykona się wcześniejsze obietnice", czyli że zbuduje się trzeci filar.
- Jeżeli by doszło do radykalnego cięcia pieniędzy napływających do drugiego filaru, to bardzo trudno będzie wprowadzić w życie przepisy, które miałyby zwiększyć jego efektywność - zaznaczył Balcerowicz. Jego zdaniem, dla przyszłych emerytów nie jest korzystne przeniesienie części pieniędzy z OFE na subkonta w ZUS. - W ZUS-ie nie gromadzi się żadnych pieniędzy, w ZUS-ie gromadzi się obietnice polityków - powiedział.
B.wicepremier i b. prezes NBP przypomniał, że decyzja w tak fundamentalnej sprawie dla ludzi i gospodarki jest podejmowana pospiesznie. "Gdzie tu jest szacunek dla prawa?" - pytał.
- Reforma emerytalna została wprowadzona pod ważnym hasłem: bezpieczeństwo w różnorodności (...). Gdyby zrealizowano propozycje rządowe, doszłoby do wyraźnego zredukowania filaru kapitałowego, mielibyśmy do czynienia z mniejszą dywersyfikacją ryzyka i z mniejszym bezpieczeństwem emerytów - ocenił.
- Ludzie otrzymali wybór, a mianowicie osoby w wieku od 30 do 50 lat w 1999 roku mogły wybierać pomiędzy pozostaniem w pierwszym filarze, czyli wyłącznie w ZUS, albo podzieleniem swoich pieniędzy pomiędzy ZUS i OFE; większość zdecydowała się na to drugie. Miliony ludzi podjęły taką decyzje, w sensie społeczno-politycznym to jest moim zdaniem odpowiednik referendum. Chodzi o to, żeby nie zrywać umowy społecznej - powiedział Balcerowicz. Według niego, pojawia się pytanie o zgodność z konstytucją propozycji rządu.