W przypadku p. Małkowskiego, dziwi mnie, że w ogóle zdecydował się kandydować. Bo co to za wizytówka dla miasta, jeśli jego Prezydent ma sprawę karną za molestowanie? Mieszkańcy uważają, że jest niewinny... ok, niech sobie uważają - co im do tego? O winie zdecyduje sąd, a nie mieszkańcy. Tymczasem cała kampania została tak właśnie rozegrana, aby głosujący na Małkowskiego opowiedzieli się za jego niewinnością. Pomieszanie dwóch spraw.
Brakuje u nas jeszcze kultury politycznej. W wielu krajach o dłuższych samorządowych tradycjach, po otrzymaniu tak poważnych zarzutów polityk, winny czy nie, podałby się do dymisji. Żeby nie psuć wizerunku miasta. A tutaj trzeba było aż referendum zwoływać...
Ale to nie temat o Małkowskim.
Mi się zwyczajnie nie podoba, że gen. Jaruzelski miał w jakichkolwiek sprawach doradzać obecnemu Prezydentowi. On nie jest "po prostu jednym z prezydentów RP" - to gość, który odpowiada za dramaty wielu ludzi, służby którymi dowodził zabiły wielu opozycjonistów. Nie uważam, żeby ktoś taki mógł mieć jakikolwiek wpływ na obecną politykę Polski.