aluna
Zarejestrowany: 17-09-2008 08:35 .
Posty: 4070 IP:
2010-10-21 00:11:12
Trzy wizyty i sześć godzin stania w kolejce od świtu to za mało, by Miejski Urząd Pracy w Lublinie zdołał zarejestrować bezrobotnego. Władze miasta winią program komputerowy wdrażany na polecenie Ministerstwa Pracy. A dyrektorka pośredniaka uważa, że interesantom przewraca się w głowach. - Przecież to nie jest tak, że bezrobotny może być zarejestrowany bez żadnych wyrzeczeń - mówi. Skończyłem 26 lat i wyższe studia, szukam pracy. Chciałem się zarejestrować jako bezrobotny. W Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie dostałem lekcję obsługi interesanta na najwyższym poziomie - tak, aby go zniechęcić do dalszego przychodzenia - napisał nasz czytelnik. Oto jego list:
Urząd pracuje, a nie rejestruje
Godz. 11.30. W informacji urzędu dostałem kartę do wypełnienia i stertę papierów - jak widzę, państwo oszczędza. Dowiedziałem się też że dziś do urzędniczki już się nie dostanę, bo panie zbierają karty do rejestracji tylko rano. Choć urząd pracuje do godz. 15!
Sprawdzam to osobiście następnego dnia, koło południa. Przed pokojem 106 czeka 20-30 osób. Mówią, że dziś już nie będę przyjęty. Radzą, żebym był najpóźniej o 7.30, gdy urząd zaczyna pracę. Zdesperowany pytam w informacji co robić: wykonuję bezpłatne praktyki dla jednej z firm i nie mogę przyjść rano. Pani podpowiada, że mogę kogoś poprosić aby stanął w kolejce za mnie.
Wycieczka do PRL
Czwartek, 7 października. 6.30 - pobudka. 7.30 - biegnę do urzędu. - 3 st. C.
7.45 - przed pokojem 106 kolejka. Kończy się gdzieś w okolicach pokoju 103.
8.00 - cały czas dochodzą ludzie - przede mną jest ze 40 osób, za mną 20. Kilka osób bezczelnie wpycha się przede mnie, ale nie mam siły się wykłócać. Wszyscy czekamy na panią, która zbierze karty.
9.00 - kolejka przesunęła się o 3-4 metry. - Ile czasu spędziła pani w środku? - pytam interesantkę wychodzącą z pokoju 106. - Pół godziny - odpowiada. Stanęła pod urzędem o godz. 6.40, była dziesiąta w kolejce. Po wyjściu z pokoju 106 idzie do 105, po zaświadczenie że jest ubezpieczona.
9.20 - pojawia się urzędniczka zbierająca karty. Prosi kolejkowiczów, by informowali dochodzących ludzi, że nie zostaną już obsłużeni.
10.00 - kolejka ruszyła się o niecałe 2 metry, przede mną 20 osób. Wszyscy rozdrażnieni, narzekają na obsługę. Nieliczni czytają książki, większość milczy.
12.00 - przede mną 15 osób. Urzędniczki zakończyły przerwę. Ale interesanci mają wrażenie, że przerwa nadal trwa: pracownicy urzędu ciągle gdzieś chodzą, wychodzą, przechodzą. Czy ich pensja zależy od tego ile kilometrów przejdą po urzędzie?
13.30 - przede mną już tylko 5 osób. Urzędniczka informuje, że są dwie kolejki: dla tych bez prawa do zasiłku i dla tych z prawem. Za kilka minut okazuje się, że jednak jest jedna kolejka - kompletna dezorientacja. Obok pozostałych pokoi nie ma już praktycznie interesantów. Kolejka zaczyna przyśpieszać - paniom zostało już tylko 1,5 godziny pracy i muszą się wyrobić.
Pokój 106 i wracam na start
14.00 - w końcu moja kolej. Jestem wykończony, nic nie jadłem i nie piłem od rana - teoretycznie można było wyjść, ale wolałem pilnować kolejki, bo inni się przepychali. Wchodzę do pokoju.
Przyjmuje pięć urzędniczek. Moja ma czerwony żakiet i minę, jakbym przyszedł zrobić jej krzywdę. Sprawdza, czy poprawnie wypełniłem dokumenty i trafia na rubrykę z doświadczeniem zawodowym. Wpisałem, że odbywam bezpłatną praktykę. - Proszę umowę - żąda urzędniczka.
Tłumaczę, że nie mam umowy, bo praktyka jest bezpłatna. Nie mam też zaświadczenia o jej odbyciu, bo praktyka jeszcze trwa. Dostanę tylko referencje na koniec. Urzędniczka: - Więc pana nie zarejestruję.
Pytam, czy mógłbym tę informację o praktyce wykreślić z karty. - Nie, bo jakbym miała kontrolę, to musiałabym się tłumaczyć.
A jeśli zdobędę zaświadczenie o praktyce? Czy znów będę musiał stać 6 godzin w kolejce? - No tak.
Wściekam się. A gdy dociera do mnie moja bezradność, wychodzę. Jest 14.30. Przez ponad 6 godzin znosiłem w urzędzie upokorzenia. I nic nie załatwiłem.
Na usta ciśnie mi się wiele pytań do dyrektora Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie i do jego przełożonych. Ale najważniejsze jest jedno: czy mogliby dopilnować, by urzędnicy traktowali interesanta jak człowieka? I by urząd nie deptał godności przychodzących do niego ludzi?
Łukasz z Lublina
Kto rano nie wstaje, pracy nie dostaje - urząd się tłumaczy
Z mgr Katarzyną Kępą, dyrektorką Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie, rozmawia Michał Stangret
Nasz czytelnik przychodził do was trzy razy. Nie daliście rady zarejestrować go jako bezrobotnego, choć rejestracją zajmuje się pięciu urzędników. Co wy w tym urzędzie robicie cały dzień?
- Znam przypadek tego pana. Jeżeli dla niego problemem jest wstać rano, by do nas przyjść, to świadczy o jego podejściu do szukania pracy. Przecież to nie jest tak, że bezrobotny może być zarejestrowany bez żadnych wyrzeczeń.
Ale on przecież przyszedł na tę 7, odstał sześć godzin i odszedł z kwitkiem.
- Bo nie miał dokumentu potwierdzającego jego praktyki. Kazaliśmy mu tylko go donieść. Poszliśmy mu na rękę, jak zawsze w takich wypadkach: byłby załatwiony poza kolejnością. Ale on zupełnie nie rozumie, na czym polega rejestracja bezrobotnych. Wymądrza się jako informatyk, że nowe technologie pozwalają rejestrować szybciej. Jakby faktycznie był dobrym informatykiem, to nie przychodziłby do urzędu pracy. Dobrzy informatycy dostają pracę na pniu.
Ma pani do niego pretensję, że jest informatykiem?
- Oczywiście, że nie! Ale 6-7 naszych pracowników uwija się jak może, dziennie rejestrujemy 80-90 osób.
Czyli jedna rejestracja zajmuje 40 minut. Długo.
- Ale to nie nasza wina tylko systemu komputerowego Syriusz, który nakazało nam wdrożyć Ministerstwo Pracy. Odkąd w kwietniu go wdrożyliśmy czas rejestracji z 15 minut wydłużył się początkowo nawet do godziny.
Pracownicy nie przeszli szkoleń?
- Wszystko wiemy, jak robić. Tylko to wymaga czasu. Jest masa formularzy do wypełnienia i klikania. Dopiero uczymy się sprawnie go obsługiwać.
To może na razie wprowadzicie numerki jak na poczcie? To mogłoby rozładować te kolejki od świtu.
- Podjęliśmy pierwsze kroki. Obiecuję, że w grudniu będziemy mieć system kolejkowy.
Ten interesant poprosił też o spotkanie z panią. Co pani mu powie?
- Spotkam się z nim w poniedziałek. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie przejawiał gotowości do podjęcia pracy, którą mu zaoferujemy. Nawet na spotkanie ze mną nie chciał się umówić przed południem. Najwidoczniej lubi sobie pospać.
To po prostu spiętrzenie - prezydent nie widzi w tym nic złego
Z Elżbietą Kołodziej-Wnuk, zastępczynią prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego z PO, która nadzoruje Miejski Urząd Pracy, rozmawia Michał Stangret
Czy wie pani, jaki bałagan macie w urzędzie pracy?
- Zdajemy sobie sprawę, że mamy wydłużony czas załatwiania interesantów. Rozmawiamy już w urzędzie, jak to usprawnić. Problem w tym, że od kilku miesięcy pracujemy na nowym systemie - Syriusz. Jego obsługa jest bardziej pracochłonna, nie można ściągnąć do niego danych ze starego systemu, tylko trzeba je wprowadzać od nowa, "na piechotę". Jesteśmy pierwszym dużym miastem, które go wprowadza.
Czyli podobny paraliż czeka urzędy pracy we wszystkich miastach?
- My go testujemy właśnie po to, by wychwycić wszelkie niedociągnięcia. Wdrażająca go firma informatyczna sama przyznaje, że jest ich jeszcze wiele. Informatycy codziennie są w naszym urzędzie i mówią, że problemy będą na bieżąco usuwane.
Ale ten system działa już u was od wiosny!
- Mamy po prostu spiętrzenie. Teraz kończy się okres prac wakacyjnych i więcej osób rejestruje się jako bezrobotni. Dziś rano pojadę do urzędu na kontrolę i sprawdzę, jak to wygląda na miejscu. Jeżeli kolejki faktycznie są, to może do usprawnienia systemu trzeba będzie zwiększyć liczbę godzin dodatkowych, podczas których nasi urzędnicy wprowadzaliby dane. Już teraz robią to po godzinach.
A czy szefowej waszego urzędu pracy godzi się mówić o interesancie, że jakby mu zależało na pracy to nie miałby problemów z wczesnym wstawaniem?
- Nie powinna w ten sposób się wypowiadać. Także o tej sprawie z nią dziś porozmawiam.
>> Dyrektorka pośredniaka z naganą, dodatkowi urzędnicy oddelegowani do rozładowania kolejek, interwencja Ministerstwa Pracy
za angora.pl