"Szefowie czy współpracownicy często nieprzychylnym okiem patrzą na taką zakochana parę, bez względu na to czy sprawa dotyczy osób zajętych czy też singli. Początek jest zawsze taki sam. Najpierw do pracy leci się jak na skrzydłach. Kochankowie pierwsi przychodzą, nie marudzą kiedy trzeba zostać dłużej, chętnie wykonują swoje obowiązki, są uśmiechnięci i życzliwi dla wszystkich. To dlatego, że oni nie tylko pracują, ale także pokazują się ukochanej osobie.
Wydaje się, że szefowie powinni być zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Jednak nie zawsze tak jest. Niektóre firmy nie mają nic przeciwko związkom pracowników, jednak stosują pewne procedury, żeby sytuacja taka nie wpływała na działanie przedsiębiorstwa. Najczęstszym działaniem jest pilnowanie, żeby między parą nie zachodziły zależności służbowe. Jednak, żeby dział HR podjął jakieś kroki musi najpierw o całej sprawie wiedzieć, a to nie zawsze jest wygodne dla zakochanych. Czasami polityka organizacji polega na tym, że jedna z osób musi zmienić pracę. Nie zezwala na to żadne prawo, ale zdeterminowany szef potrafi usunąć niewygodnego pracownika z pokładu. " Znacie pary, które poznały się właśnie w pracy? Czy miłość z pracą może iść w parze? Niebezpieczny układ?