To święto, traktować trzeba dosyć luźno (dosłownie!). Trudno oprzeć się wrażeniu, że za pomysłem stoją mężczyźni, którzy zrobią wszystko, by móc podziwiać „nieskrępowane” kobiece wdzięki. Organizatorzy za oceanem otwarcie wyrażają swoje zamiłowanie do piersi i, co ważne, nie dyskryminują przy tym nikogo, choć miejscami mogą być posądzeni o szowinizm: „Drogie Panie, niezależnie od tego, czy Wasze piersi są najbardziej sterczącą rzeczą w Ameryce, czy może dotykają ziemi, po której stąpacie… Te kociaki muszę oddychać! A więc na 24 godziny uwolnijcie je z klatek”. Idea nie jest jednak taka nowa. Do porzucenia staników, oczywiście z inną motywacją, zachęcały feministki już w latach 60. i 70., jednak wraz z dynamicznym wkroczeniem kobiet w świat biznesu biustonosze stały się nieoficjalnym wymogiem – zwłaszcza w pracy. W międzyczasie pojawił się nawet zawód brafitterki, czyli specjalistki od dobierania bielizny. Wbrew pozorom to wcale niebłaha sprawa - niewłaściwy krój i rozmiar stanika może prowadzić do deformacji i obrzęków piersi oraz problemów z kręgosłupem.
Porzucacie dziś staniki?
źródło: z neta