Wiadomo, że kredyt hipoeczny spłaca się latami...Czy odważylibyście się wziąć taki kredyt teraz, gdy czasy niepewne?
4 lutego 2015 20:42 | ID: 1187194
Chyba takie czasy, że żeby się uniezależnić trzeba wziąć kredyt. W naszym kraju nie zarabia się tyle, żeby móc odłożyć na taką inwestycje, jaką jest dom czy mieszkanie. Za długo by trwało to odkładanie.
To prawda... Czasy są cieżki i lepiej spłacać na raty, niż wyłozyc od razu taką gotówkę-skąd ją wziąć..
Moja znajoma boi się kredytu hipotecznego...Kilkanaście lat mieszkaja na stancji, płacą komuś...A płacą taką kwotę, która ja mam na ratę...
Dlatego ja dążyłam do tego, żeby chociaż małe ale własne mieszkanko syn miał, bo spłacać komuś kredyt to średni pomysł. Nikt mi nie dał kasy. Mając 20 lat budowałam dom i miałam kredyt. Fakt, że warunki wtedy były nieporównywalne do dzisiejszych ale i tak spłacałam 20 lat. A jak zaczęłi mówić o denominacji, pożyczyłam końcówkę u rodziny aby mi nie przeliczyli na nową wartość. Synowi 20 lat opłacałam polisę posagową, która miała być na studia. Nie spodziewałam się, że mąż tak młodo odejdzie i syn ma rentę. Mąż miał jednego brata, po śmierci teściów podzielili się sprawiedliwie. Grosz do grosza (jestem oszczędna z natury) uzbierałam (prawie) na kawalerkę. Dopóki syn nie bedzie pracował spłacam mu kredyt.
4 lutego 2015 20:52 | ID: 1187201
Teraz to jest "Mieszkanie dla młodych" :) My z pewnego względu nie mogliśmy wziąć kredytu z "państwową dopłatą do odsetek". Moja znajoma wzięła taki kredyt, jeszcze wtedy, gdy nazywał się "Rodzina na swoim". Przez osiem lat ma dopłatę do połowy odsetek, a potem będzie już płaciła normalnie. Warunkiem jest, że nie mogą spłacić wcześniej kredytu niż po ośmiu latach. Właśnie ze względu na te odsetki.
Mieszkanie dla młodych różni się od Rodziny na swoim. Nam z tego programu państwo dooży do kredytu praie 30 tys., a jesli w przeciągu 5lat dorobimy sie trójki dzieci (średnio to widze) to dostalibyśmy kolejne 10tys.
Tak wiem, że te dwa programy sie różnią. Dzieki temu drugiemu kredyt z dopłatą mogą wziąć również tzw. single. Są tam też ograniczenia co do wieku kredytobiorców.
Tak o ile się nie myle to młodszy nie może mieć więcej jak 35 (nam to nie grzi :)) Z tego co pamietam single mają 5% dopłaty małżeństwa 10% małżeństwo z 1 lub 2 dzieci 15% a z 3 i więcej 20%. Gdzieś ostatnio czytałam że program ma trwac do 2018
4 lutego 2015 21:00 | ID: 1187206
Ciekawe, czy rząd wymyśli jakieś "potem".
4 lutego 2015 21:08 | ID: 1187213
Ciekawe, czy rząd wymyśli jakieś "potem".
Też jestem ciekawa...
4 lutego 2015 22:50 | ID: 1187247
my musimy taki kredyt wziąć, bo innym sposobem nie dorobimy sie własnego M.Obecnie maz tylko pracuje także lipa:( kiedy znajde pracę trzeba wziac taki kredyt. Co miesiącoszczędzamy i odkładamy pewnąsumę pieniędzy na wkład własny
4 lutego 2015 22:57 | ID: 1187251
Mój starszy syn i córka mają kredyty na swoje mieszkania... inaczej w tych czasach się nie da... Syn już chyba spłaca swój około 6 lat... i ma go we... frankach...
Na początek zakupu mieszkań pomogliśmy im na tyle, na ile było nas stać...
4 lutego 2015 22:59 | ID: 1187255
my musimy taki kredyt wziąć, bo innym sposobem nie dorobimy sie własnego M.Obecnie maz tylko pracuje także lipa:( kiedy znajde pracę trzeba wziac taki kredyt. Co miesiącoszczędzamy i odkładamy pewnąsumę pieniędzy na wkład własny
Córka z zięciem musieli mieć 20% wkładu własnego... i dlatego on zdecydował się na półroczny wyjazd na misję do Kosowa... a jeszcze dochodzą inne opłaty... co za czasy...
4 lutego 2015 23:19 | ID: 1187272
Mam to szczęście że nie musiałam brać kredytu by mieć swój dom,ale teraz myślimy nad kupnem mieszkania w bloku,to bez kredytu się nie obędzie,ale są to narazie plany.Może nie hipoteczny ale zawsze kredyt.
4 lutego 2015 23:27 | ID: 1187288
my musimy taki kredyt wziąć, bo innym sposobem nie dorobimy sie własnego M.Obecnie maz tylko pracuje także lipa:( kiedy znajde pracę trzeba wziac taki kredyt. Co miesiącoszczędzamy i odkładamy pewnąsumę pieniędzy na wkład własny
Córka z zięciem musieli mieć 20% wkładu własnego... i dlatego on zdecydował się na półroczny wyjazd na misję do Kosowa... a jeszcze dochodzą inne opłaty... co za czasy...
to prawda, sama rata kredytu ile kossztuje, potem ewentualny czynsz, opłaty i zycie:(
4 lutego 2015 23:29 | ID: 1187292
Mamy dwa kredyty hipoteczne, jak Suzana zacznie studia to weźmiemy 3 pod zastaw naszego apartamentu i kupimy cos sobie na obrzeżach miasta a Młoda zostanie w naszym teraźniejszym mieszkaniu.
4 lutego 2015 23:35 | ID: 1187297
my musimy taki kredyt wziąć, bo innym sposobem nie dorobimy sie własnego M.Obecnie maz tylko pracuje także lipa:( kiedy znajde pracę trzeba wziac taki kredyt. Co miesiącoszczędzamy i odkładamy pewnąsumę pieniędzy na wkład własny
Córka z zięciem musieli mieć 20% wkładu własnego... i dlatego on zdecydował się na półroczny wyjazd na misję do Kosowa... a jeszcze dochodzą inne opłaty... co za czasy...
to prawda, sama rata kredytu ile kossztuje, potem ewentualny czynsz, opłaty i zycie:(
O tak - jak dwoje pracuje to jeszcze jakoś się da a jak jedna osoba by prcowała to ciężko by było... Syn jest w lepszej sytuacji bo bardzo dobrze zarabia z synową... ale i wydatków mają więcej... Opłata za nianię dla Tymcia i prywatne przedszkole dla Ziemusia oraz codzienne dojazdy do pracy do Warszawy jego i synowej...
O tyle mają dobrze, że mieszkanie jest tylko i wyłącznie ich i nie muszą nikomu za czynsz płacić... tylko opłata za wodę zimną, gaz i prąd... i wywóz śmieci...
4 lutego 2015 23:53 | ID: 1187309
Mam to szczęście że nie musiałam brać kredytu by mieć swój dom,ale teraz myślimy nad kupnem mieszkania w bloku,to bez kredytu się nie obędzie,ale są to narazie plany.Może nie hipoteczny ale zawsze kredyt.
Kredyt hipoteczny to najtańszy kredyt. Tyle, że bierze się go na wiekszą ilość lat.
5 lutego 2015 00:04 | ID: 1187316
Mam to szczęście że nie musiałam brać kredytu by mieć swój dom,ale teraz myślimy nad kupnem mieszkania w bloku,to bez kredytu się nie obędzie,ale są to narazie plany.Może nie hipoteczny ale zawsze kredyt.
Kredyt hipoteczny to najtańszy kredyt. Tyle, że bierze się go na wiekszą ilość lat.
powiem szczerze że nie znam sie na tych kredytach,czy hipoteczny czy jaki,rozumiem że wtedy bierzę się pod zastaw domu,my planujemy jak coś to tak max 150 tysięcy.
5 lutego 2015 07:38 | ID: 1187327
W przypadku mojej córki żaden kredy nie wchodzi w grę. Zięciunio ciągle pracuje na okresowych kontraktach. Ola ma za małe dochody. Więc wynajmują mieszkanie. Ale płacą mniej niż raty kredytu+ opłaty. I nie są przywiązani do jednego miejsca.
A biorąc kredyt to mieszkania dalej nie są naszą własnością lecz mamy je do spółki z bankiem. Dopóki nie spłacimy. czyli nawet do 30 lat. I mając obecnie blisko 40 lat mieszkanie mamy na własność około 70-tki. A potem w razie czego musimy je podzielić między swoje dzieci. I tu też mogą być problemy. I tak źle i tak nie dobrze.
5 lutego 2015 09:59 | ID: 1187361
My mielismy brać kredyt hipoteczny na wykończenie domu, ale na szczęście bank nie miał takiej oferty dla nas, jaką byśmy byli usatysfakcjonowani i dlatego zrezygnowaliśmy. Na szczęście dlatego, że udało nam sie wykończyć go na tyle, że możemy sie tam wkrótce przeprowadzić bez kredytu, tyle ze rok później. Teraz sprzedajemy mieszkanie i ze te pieniądze zrobimy reszte. I takim sposobem nie mamy żadnego kredytu, pomogła nam bardzo rodzina. Mamy czystą głowę i nie musimy sie martwić co będzie gdy... Ale nie każdy niestety ma taki komfort... wśród naszych znajomych wielu ma kredyty na 30 lat :/
5 lutego 2015 10:18 | ID: 1187365
Masakra spłacać taki kredyt do emerytury ale czasem nie ma innego wyjścia.. przynajmnie coś dzieciom zostanie..
5 lutego 2015 10:46 | ID: 1187385
My z mężem mamy taki kredyt hipoteczny. Jak go braliśmy ( a dokładniej wtedy mój narzeczony go brał) to nie byliśmy jeszcze małżeństwem więc nie mieliśmy żadnego dofinansowania :-(. Teraz już idzie 7 rok. Kredyt we frankach ale niestety spłacać trzeba.
Ja mam kredyt hipoteczny od kilku lat. Nie mieliśmy innego wyjścia. Nie mamy tyle szczęścia, co inni, którzy mają możliwość mieszkania w mieszkaniu służbowym, ofiarowanym przez rodziców, dziadków, ciotki, itp. lub którzy zarabiają tyle pieniędzy, że mogą sobie pozwolić na kupno swojego lokum za gotówkę.
Nie myślę o tym, ile mi jeszcze pozostało lat do spłaty. Cieszę się tym, że mam własny kąt, finansowany przez siebie (bo sumiennie spłacam raty), nie siedzę nikomu na głowie, nikt mi nie mówi, co mogę, a co nie, bo to mój "kawałek podłogi".
Dokładnie tak :-)
5 lutego 2015 10:57 | ID: 1187394
Co innego, jak bierze się kredyt na mieszkanie, a co innego na dom. Mieszkanie się spłaca, dochodzi jeszcze czynsz..Jak kupuje się dom, to zostają tylko opłaty bierzące, czyli prąd, woda, smieci itd...
15 czerwca 2018 17:04 | ID: 1423017
Wiele rodzin ma gdzie mieszkać dzięki kredytowi mieszkaniowemu i jakoś dają radę. Nie widzę więc w tym nic szalonego. Biorąc taki kredyt w banku raiffeisen możba 2 razy w roku obniżyć wysokośc rat o połowę a raz nawet wcaale nie płacić.
15 czerwca 2018 21:18 | ID: 1423046
Chyba takie czasy, że żeby się uniezależnić trzeba wziąć kredyt. W naszym kraju nie zarabia się tyle, żeby móc odłożyć na taką inwestycje, jaką jest dom czy mieszkanie. Za długo by trwało to odkładanie.
To prawda... Czasy są cieżki i lepiej spłacać na raty, niż wyłozyc od razu taką gotówkę-skąd ją wziąć..
Moja znajoma boi się kredytu hipotecznego...Kilkanaście lat mieszkaja na stancji, płacą komuś...A płacą taką kwotę, która ja mam na ratę...
Dlatego ja dążyłam do tego, żeby chociaż małe ale własne mieszkanko syn miał, bo spłacać komuś kredyt to średni pomysł. Nikt mi nie dał kasy. Mając 20 lat budowałam dom i miałam kredyt. Fakt, że warunki wtedy były nieporównywalne do dzisiejszych ale i tak spłacałam 20 lat. A jak zaczęłi mówić o denominacji, pożyczyłam końcówkę u rodziny aby mi nie przeliczyli na nową wartość. Synowi 20 lat opłacałam polisę posagową, która miała być na studia. Nie spodziewałam się, że mąż tak młodo odejdzie i syn ma rentę. Mąż miał jednego brata, po śmierci teściów podzielili się sprawiedliwie. Grosz do grosza (jestem oszczędna z natury) uzbierałam (prawie) na kawalerkę. Dopóki syn nie bedzie pracował spłacam mu kredyt.
JESZCZE UWAGA: po wpłaceniu większej sumy zmniejszały się raty miesięczne-pierwsze były po 650 a przy końcu 130zł.
Przeczytałam posty i zdziwiłam się, że już tyle czasu minęło jak pisałam. Kredyt (50 tys.) spłacony już w maju 2017 roku i kawalerka jest już w całości syna. Mimo, że kredyt był na 10 lat nie miałam zamiaru tak długo spłacać, bo koszt procentu przewyższał, (i to dużo) samą spłatę pożyczki. Była opcja że przed upływem 5 lat można było spłacać większe kwoty, opłacająć 2% od wpłacanej sumy. Po 5 latach takiej opłaty nie było. Mimo to staraliśmy się oszczędzać (w 2015 syn już pracował) aby jak najszybciej spłacić. I się udało. Syn nadal to mieszkanie wynajmuje (Gdynia), bo pracuje w Tczewie. Jakby policzył (muszę kiedyś to zrobić), to pewnie już ten kredyt się zwrócił. Zawsze bardziej opłaca się spłacać "swój" kredyt niż spłacać komuś (wynajem) i mieszkanie nadal nie jest nasze.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.