13 maja chłopaki mieli przeprowadzony zabieg. Powiem szczerze, że odetchnęłam z ulgą, jak już było po wszystkim:)
Przebieg operacji - szybko i sprawnie. Wcześniej chłopaki mieli podane lekarstwo na zwiększenie krzepliwości, bo z tym mieli mały problem. Kiedy podawali im lekarstwo przez kroplówkę, zasnęli:) Ale co się dziwić. Musieliśmy wstać bardzo wcześnie i na głodniaka pojechali, to energii było mało.
Najpierw poszedł Maciek na zabieg, a niecałą godzinę po nim - Szymon.
U obu wycinany był 3 migdał, podcinane boczne i, jak się okazało, konieczny był drenaż uszu. Kropka w kropkę u jednego i drugiego to samo. Widać u nas to wszystko parami chodzi:)
W Kajetanach byliśmy w poniedziałek rano, a we wtorek o 10 już w domu. Bez powikłań, bez wymiotów, co ponoć zdarza się bardzo często po tych zabiegach. Ich na szczęście ominęło.
Już dwie godziny po zabiegu wołali, że są głodni, ale mogli tylko pić wodę. Tak jak inne dzieciaki po operacji musiały być nakłaniane do picia, tak moich musiałam hamować, żeby nie pili zbyt szybko.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona i mniej zestresowana:)
Wczoraj mieliśmy wizytę kontrolą i wszystko jest w porządku. Jeszcze nie mogą biegać, szaleć i moczyć uszu, ale... coś za coś.
Uff - jak dobrze było wrócić po wszystkim do domu:)
Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy przed operacją :)