Jak donosi BBC już 18 października w centrum Belfastu, stolicy Irlandii Północnej pomimo protestów działaczy antyaborcyjnych ma powstać pierwsza w tym kraju klinika aborcyjna.
Prawo w Irlandii Północnej jest dużo bardziej restrykcyjne niż na innych brytyjskich wyspach (gdzie można przerwać ciążę do 24. tygodnia). Pozwala ono na przerwanie ciąży tylko do 9. tygodnia ciąży, tylko farmakologicznie a nie chirurgicznie i tylko w sytuacji, gdy płód jest nieodwracalnie uszkodzony lub ciąża zagraża fizycznemu i/lub psychicznemu zdrowiu albo życiu matki. Przed dokonaniem aborcji kobieta musi przejść konsultacje u dwóch specjalistów, którzy biorą pod uwagę m.in. zdanie na ten temat jej lekarza rodzinnego.
Zwolennicy powstania kliniki zapewniają, że pozwoli ona kobietom na bezpieczne korzystanie z ich praw, zapewni odpowiednią kontrolę państwa nad wszystkimi przeprowadzanymi zabiegami i pozwoli skończyć z "wyjazdami aborcyjnymi" do Anglii, Walii czy Szkocji. W latach 2006 - 2012 w Irlandii Północnej dokonano 262 legalnych aborcji, ale tylko w zeszłym roku ponad 1000 jej mieszkanek przerwało ciążę w innych krajach Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że w ostatnich czterdziestu latach aż 50000 Irlandek przerywało ciążę za granicą.
Co sądzicie o powołaniu takiego miejsca?