Wyszukiwarka mi tu podsuwa podobne tematy, których było już dużo. Wszystkie przejrzałam i doszłam do wniosku, że wszystkie które się "ukazały", dotyczyły starszych dzieciaków. A ja mam problem z rocznym Szymciurem. Wydaje mi się, że to moja wina, bo za mało spacerujemy. W zimę praktycznie w ogóle nie ruszaliśmy się z domu, jedynym kontaktem ze świeżym powietrzem była "podróż" do auta i z auta do domu. A to wszystko trochę przez to, że mieszkam w bloku i mimo iż winda jest, to tak czy inaczej do pokonania mam schody, których z wózkiem sama nie jestem w stanie pokonać. A też trochę dlatego, że Mąż nie pozowolił nam wychodzić na spacery jak było zimno, bo zaziębię dziecko. I teraz jest tak, że byle wiaterek go zawieje i już jest chory (kaszelek, katarek - na szczęście bez temperatury).
Wczoraj wybraliśmy się na pierwszy prawidziwy wiosenny spacerek i mimo iż było naprawdę cieplutko, był odpowiednio ubrany, a spacerek nie był długi, dzisiaj obudził się z takim katarem, że ledwo oddycha :( Nie wiem co mam robić. Dzisiaj znów pogoda piękna i kusząca, a ja się boję, że jak z nim wyjdę, to zaprawię go na dobre.
Znacie może jakieś preparaty albo "domowe eliksiry", które pomogły by podnieść odporność u takiego małego dziecka?