Dzisiaj bedąc na spacerze z malutką spotkałam swoja przyjaciółkę z , którą straciłam jakis czas temu kontakt.Nie spotykałysmy się gdyż ona ciągle odkładała spotkania umawiała się pozniej milczała martwiło mnie to ,ale odpusciłam narodziny małej pochłoneły mnie totalnie.Dzisiaj popatrzyłam jej w oczy i wiedziałam ,że jest cos nie tak.Poczułam ,że tak bardzo za nią tęsknie chcialam aby ta rozmowa spowrotem nas zblizyla wiec zapytałąm'' czy się trzyma''ona odpowiedziała ,że nie.Ale wcale to nie jest tak jak nam mowili na terapi można brać''liberalnie'' mnie to zwaliło z nóg popłynęły mi odrazu łzy.Wiem dokładnie co to znaczy bo sama jestem uzależniona tylko ,że ja nie biorę od dwoch lat i dbam o siebie nawet po cesarce tzrymałam sie twardo ,ze nie chce przeciwbolowych lekow ktore sa narkotyczne i cierpialam na apapie .Poprosiłam ,żebyśmy porozmawiały chociarz ona zapytała czy w takim wypadku chce z nia wogole utrzymywać kontakty bo teoretycznie z aktywnym narkomanem nie powinnam sie kontaktować tylko ,że to jest mi bardzo bliska osoba na rozum wiem ,że ona ma wpływ na swoje życie i na to co robi ,ale mi jest tak przykro i po prostu się o nia boje tydzien przed urodzeniem małej moj ojciec popełnił samobojstwo jej postepowanie nie doprowadzi do niczego dobrego z heroina nie ma zartow realia są ciężkie co chwile trace bliskich ludzi w ciagu ostatniego roku tyle znajomych zmarło ,przedawkowało nie licze tych ktorzy powrocili do nałogu z jednej strony mnie to umacnia ,ale z drugiej strony mnie to bardzo dołuje , moja niemoc to ,że nie umiem sprawic aby byli bezpieczni.